Zuokas przypomina, że obecnie około 50 miast w Europie ma bezpłatny transport miejski, a coraz więcej zapowiada realizację takich planów.
„Jak to zrobił Tallin w roku 2013? Nie jest tajemnicą, że komunikacja publiczna na całym świecie jest usługą dotowaną i subsydiowaną. Subsydie i dotacje wynoszą od 60 do 90 proc. dochodów transportu publicznego. Podobna sytuacja jest w Wilnie, gdzie w tym roku z blisko 60 mln euro dochodów transportu miejskiego 40 mln wyniosą dotacje i kompensacje Samorządu Miasta Wilna” – podkreśla były mer.
„Tallin bezpłatne usługi świadczy tylko tym mieszkańcom, którzy zgodnie z obowiązującym trybem są zarejestrowani w mieście. Tallin w dalszym ciągu przeznacza istniejące przed rokiem 2013 dotacje i kompensacje, a straty ze sprzedaży biletów – 12 mln euro – rekompensuje dzięki nowo zameldowanym 34 tysiącom mieszkańców. Szacuje się, że 1000 nowych zameldowanych mieszkańców dodatkowo daje około 1 mln euro do budżetu stolicy Estonii. Podobna zasada obowiązuje na Litwie, tylko na 1000 mieszkańców przypada około 450 tys. euro. Dodatkowo, Tallin zbiera około 5 mln euro za bilety, które kupują goście miasta. Można płacić gotówką, kartą lub za pomocą aplikacji mobilnej” – wylicza Artūras Zuokas.
Polityk prognozuje, że gdyby budżet bezpłatnej komunikacji miejskiej w Wilnie wyniósł 60 mln euro, 40 mln euro tak jak wcześniej pochodziłoby z dotacji, 5 mln z biletów kupionych przez gości miasta. Zdaniem byłego mera z powodu takich profitów w Wilnie zameldowałoby się dodatkowo 30-40 tys. mieszkańców, co dałoby około 17-20 mln euro wpływu. Według niego dodatkowo na potrzeby transportu miejskiego można przeznaczyć połowę dochodów z parkingów miejskich, czyli kolejne 5-6 mln euro.
Zuokas wymienia ewentualne korzyści z wprowadzenia bezpłatnego transportu: mniejsze korki, redukcja emisji spalin, zmniejszenie różnic społecznych i miasto przyjazne dla młodzieży oraz seniorów.
