
A.Zuokas, przez te lata kiedy piastował urząd mera, próbował zrobić z Wilna miasto „na pokaz europejskie”. Stawiał bardziej na wizerunkową stronę. Stąd pomysły, aby Wilno miało własne linie lotnicze,chęć wybudowania w litewskiej stolicy Muzeum Guggenheima czy rozwój sieci rowerowej w Wilnie.
R.Šimašius, jeśli przeanalizujemy jego działalność polityczną, najpewniej pójdzie w stronę pewnych rozwiązań stricte liberalnych, czyli optymalizacja sieci szkół, aparatu administracyjnego oraz zwiększenia konkurencyjności na rynku energetycznym.
Ostatnia kampania wyborcza w Wilnie pokazała, że głos mniejszości wyborczych, ma coraz większe znaczenie. Obaj kandydaci kokietowali, każdy na swój sposób, Polaków z Wilna. „W tym wypadku ich postawa i wizje, jak współpracować ze społeczeństwem polskim w Wilnie, jednak nie są jakoś bardzo wyraziste. Nikt nie ma przewagi. Zarówno Zuokas jak i Šimašius w czasie kampanii wyborczej oraz wcześniej wysyłali sygnały w sprawie polskich kwestii” – powiedział zw.lt politolog Andrzej Pukszto. Politolog podkreślił, że retoryka Šimašiusa jest bardziej propolska. Kandydat Ruchu Liberałów zawsze pozytywnie wypowiadał się o dwujęzycznych napisach, oryginalnej pisowni nazwisk czy nawet o potrzebie polskiej mszy w wileńskiej Katedrze. Tym niemniej te kwestie nie należą do gestii mera czy władz miasta.
Obaj kandydaci są też zgodni w tym, że Wilno jest miastem wielokulturowym i ten jego charakter należy zachować. „My, liberałowie, nie dzielimy ludzi według narodowości. Absolutna większość problemów Wilna dotyczy w jednakowym stopniu i Litwinów, i przedstawicieli mniejszości narodowych: komunikacja miejska, wysokie koszty ogrzewania, renowacja domów wielomieszkalnych, brak miejsc w przedszkolach. Oczywiście są też specyficzne, powiedziałbym symboliczne, problemy dotyczące mniejszości narodowych, które należy rozwiązać. Zawsze byłem za oryginalną pisownią imion i nazwisk, nie mam też nic przeciw dwujęzycznym tabliczkom z nazwami ulic. Uważam, że wileński samorząd powinien obcować z petentami nie tylko po litewsku, ale i po polsku, rosyjsku czy angielsku, bo są ku temu i obiektywne przyczyny, i możliwości” – powiedział na spotkaniu w Polskim Klubie Dyskusyjnym Remigijus Šimašius.
,,Nie tylko z podręczników, ale również z własnej praktyki wiem, że Wilno jest miastem wielokulturowym. Jego ducha i aurę tworzyli przedstawiciele różnych narodowości’’ – powiedział również na spotkaniu w PKD Artūras Zuokas. Zuokas także przez cały czas podkreślał, że bardzo dobrze mu się współpracuje z AWPL, czego konsekwencją jest zachowanie sieci polskich szkół w Wilnie, w tym również legendarnej „piątki”, czyli Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela. „Kiedy się dowiedziałem od przedstawicieli polskiej wspólnoty o historii tej szkoły i jak wiele znaczy dla Polaków, jak wielu wybitnych Polaków się w niej uczyło, postanowiliśmy zachować tę placówkę. Bo czy chcielibyśmy, aby zamknięto szkołę, w której się uczył Jonas Basanavičius? Z pewnością nie’’ – oświadczył podczas spotkania z polską mniejszością A.Zuokas.
Odnośnie dalszego losu tej polskiej szkoły, której brakuje uczniów, komentarze Šimašiusa były bardziej powściągliwe. Obieca on szukac rozwizania w ramach dialogu z polską wspólnotą, jednak z jego wypowiedzi można wywnioskować, że jest raczej przeciwnikiem utrzymywania nierentownych szkół. „Co jest ważniejsze dla społeczności polskiej? Wydaje się jednak, że szkolnictwo jest bardziej ważne niż napisy. A całkiem możliwe, że zostanie naruszona siatka polskich szkół w Wilnie w przypadku koalicji Šimašiusa z konserwatystami. Bo wydaje się, że konserwatyści są nastawieni niezwykle ostro wobec polskiego szkolnictwa. Tak więc obaj kandydaci generalnie są w porządku, ale wszystko będzie zależało od tego, z kim będą w koalicji” – powiedział zw.lt Andrzej Pukszto.