„Nie ma tutaj przypadkowej osoby” – tymi słowami do dyskusji zachęcała zebranych prezes Polskiego Klubu Dyskusyjnego Alina Obolewicz. Każdy ma niewątpliwe osiągnięcia, zajmuje stanowiska, i także tym samym się przyczynia do polepszania stosunków polsko-litewskich. Eglė Kiuraitė z Departamentu Mniejszości Narodowych podkreśliła zasługi klubu w tworzeniu socjalnie odpowiedzialnego społeczeństwa. Życzyła również, by klub stał się przykładem dla innych organizacji pozarządowych oraz nie przestawał zachęcać do dyskusji. W tym miejscu można by zaryzykować stwierdzeniem, iż białe plamy na kulturowej i społecznej mapie sytuacji Wileńszczyzny będą dokuczać wszystkim dopóty, dopóki się za to nie wezmą sami Polacy.
Zastępca ambasadora RP na Litwie Grzegorz Poznański wyraził radość z powodu intensywnego okresu spotkań polsko-litewskich. Wspominając dawne kwestie, stwierdził obecną „zmianę postrzegania”. Przewodniczący Sejmu Litwy Viktoras Pranckietis w gratulacjach adresowanych do uczestników forum określil tożsamość narodową jako „związek składający się z kultury, oświaty i działalności społecznej”. Tutaj również jest okazja do zastanowienia – być może tożsamość się nie tyle posiada, ile się ją buduje poprzez wykształcenie i obywatelskość?
Uwzględnić różne wyobrażenia dotyczące status quo polskości oraz stworzyć dokument z określonymi postulatami jej rozwoju – tak proponował działać jeden z inicjatorów forum dyskusyjnego Aleksander Radczenko. Razem z członkiem Polskiego Klubu Dyskusyjnego Mariuszem Antonowiczem przedstawili najważniejsze informacje dotyczące pozytywnych i negatywnych zjawisk w zakresie demografii, oświaty i gospodarki na Wileńszczyźnie.
Spadek liczebności Polaków na Litwie koreluje ze spadkiem ogólnym, jednak Polaków ubywa nieco szybciej niż ogółu obywateli. Jeszcze szybciej ubywa Polaków w Wilnie. Z kolei spis mieszkańców, który ma się odbyć za dwa lata, będzie przeprowadzany metodą uproszczoną – nie poprzez ankietowanie, ale pobierając dane z rejestrów, co może skutkować tym, że oficjalna liczba Polaków będzie mniejsza od rzeczywistej ich liczby. Co do oświaty, chociaż sytuacja z liczbą uczniów i kadrą pedagogiczną jest raczej stabilna, jednak prestiż języka polskiego jest procentowo bardzo niski.
Dr. Małgorzata Stefanowicz z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego zaprezentowała wyniki badań preferencji językowych Polaków na Litwie w odniesieniu do mediów. I chociaż można się cieszyć, że swobodnie władający kilkoma językami Polacy wiedzę czerpią z szerokiego spektrum mediów, jak telewizja i internet, mają otwarty stosunek do języków innych grup narodów oraz że informację dotyczącą ich samych pobierają z mediów w języku urzędowym, a nie z mediów rosyjskojęzycznych, jednak, z całym szacunkiem do oznak postępu technologicznego, wciąż się wydaje niepokojącym to, że „książki są czymś, co Polaków na Wileńszczyźnie nie interesuje“.
Mniejszość polska na Litwie posiada odrębność w kontekście polskich mniejszości w innych krajach – to stwierdzenie, które pociąga za sobą jedynie jeszcze większy obowiązek pracy nad samookreśleniem, było niejednokrotnie werbalizowane podczas paneli dyskusyjnych, które odbywały się na zasadzie Chatham House. Do każdego panelu zaproszono gościa-eksperta z zagranicy, aby dowiedzieć się o tendencjach globalnych i wspólnie zastanowić się nad możliwością ich stosowania. Do pierwszego panelu pt. „Atrakcyjna polskość: polska oświata, kultura, media i język polski na Litwie” został zaproszony znany polski dziennikarz, publicysta i komentator polityczny Łukasz Warzecha, a w drugim panelu „Zamożna Wileńszczyzna: Gospodarka, sprawy socjalne oraz społeczeństwo obywatelskie” moderatorem był Michał Potocki, polski dziennikarz związany z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. W toku dyskusji się okazało np., że z Polski do Litwy książki docierają, ale często o tematyce już przestarzałej. Następnie, że w szkole polskiej do dzisiaj zbyt mało uwagi się udziela polskiej literaturze współczesnej. No i w kontekście globalnym stało się nareszcie warte uwagi, że Polak na Litwie czasem jest zmuszony wstydzić się swojego języka. Drugi panel zahaczył m. in. o potrzebę większego udemokratycznienia Polaków Wileńszczyzny, możliwość ich udziału w działalności różnych partii i większego wsparcia takim kandydatom, także kwestię rozwoju dróg lokalnych, ponadregionalnych i transgranicznych oraz większego zaangażowania do dyskusji na ten temat.
Wydarzenie „Wileńszczyzna 2040“ da się ująć jako pierwszą próbę uzgodnienia co do potrzeby rozwoju komunikacji w najszerszym i najwęższym sensie tego słowa, promocji silnych stron i wyjaśniania sobie i innym tego, co jest hamulcem. Taka próba w tę sobotę zdecydowanie się udała.