Internet w życiu dzieci jest od zawsze. Żyjemy przecież w takich czasach… Puszczamy bajki z Internetu, karmimy przy filmikach, dajemy komórkę i są grzeczne. Nie nudzą się, a my mamy spokój. To takie wygodne.
Zaraz potem dochodzi do pierwszych awantur. Kiedy próbujemy odciąć dziecko od Internetu, wpada w prawdziwą histerię. Staje się strasznie nerwowe, trzaska drzwiami, wyzywa. Tylko kto się do tego przyzna? W Polsce szpitale psychiatryczne dla dzieci są zatłoczone. A u nas?
„Na Litwie nie mamy terapeutów uzależnień. Nikt się tym nie zajmuje, bo to jest bardzo specyficzna działka. Rodzice poszukują takiego specjalistę, ale bez skutku. A wiadomo, w przypadku uzależnienia potrzebna jest długotrwała terapia” – mówi Lucyna Narkiewicz-Skórko, psycholog z Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej w Wilnie.
Dzieci poniżej drugiego roku życia w ogóle nie powinny mieć do czynienia z ekranami urządzeń elektronicznych, bo nie potrafią odróżnić rzeczywistości od fikcji. Nawet w przedszkolu trafiają się trzyletnie maluszki, które od siódmej rano siedzą w telefonie. I są przerażone, kiedy ktoś je od tego odciąga.
Żeby mózg dziecka rozwijał się prawidłowo, potrzebny jest drugi, dorosły mózg czyli potrzebna jest interakcja między dorosłym człowiekiem a niemowlakiem. I gdy sadzamy dziecko przed ekranem, a zabieramy ten dorosły mózg – ono już się rozwija inaczej. „Mowa dziecka rozwija się w relacji, nie rozwija się podczas słuchania czyli trzeba z dzieckiem rozmawiać. Polączenia neoronalne, na które potem będziemy nabudowywać różne doświadczenia, edukację tak intensywnie się rozwijają na przestrzeni pierwszych dwóch lat, a się rozwijają poprzez ruch. Dziecko ma się ruszać, to jest jego głównym zadaniem. A gdy sadzimy dziecko przed ekranem, to ono niewiele się rozwija” – zauważa Lucyna Narkiewicz-Skórko.
Uzależnienia są różne. Nastolatki są uzależnione od papierosów, alkoholu, narkotyków, zakupów, seksu, Internetu, pornografii. Z tym najczęściej przychodzą do psychologa.
Anna, matka 16-latka, która próbowała ratować swego syna przed narastającą agresją, postanowiła zostawić go na jakiś czas u dziadków. Okazało się to fatalnym pomysłem. „Prosiłam ich, błagałam, by pod żadnym pozorem nie dawali mu telefonu. Ale dziadkowie nie potraktowali sprawy poważne. Mateusz dwa tygodnie spędził w Internecie. Po powrocie do domu wszystko wróciło ze zdwojoną siłą: znowu były krzyki, awantury. Znowu oświadczył, że nie będzie chodził do szkoły” – mówi.
Psycholodzy tłumaczą, że agresja pojawia się wtedy, kiedy dzieci odtwarzają to, co widzą. Jeśli oglądają przemoc, to potem to odtwarzają w rzeczywistości. Najprościej jest ograniczyć liczbę godzin spędzanych przy Internecie i tak rodzice robią najczęściej. Ale to nie wystarczy. Trzeba jeszcze wiedzieć, co dziecko tam robi. „To my jako dorośli musimy nauczyć dzieci korzystać z technologii. Tam są również dobre rzeczy, ale również i złe. Jeśli dziecko rozwija swoje pasje poprzez Internet, czyta e-booki, zbiera materiał, który go interesuje, to już co innego. Ale trzeba pamiętać, że dzieci najczęściej uzależniają się od gier, bo tam jest opracowany cały system nagród, które dziecko otrzymuje przechodząc na następny i następny poziom. Jest duża dawka dopaminy w mózgu, co wciąga” – mówi psycholog i poleca książkę „Z nosem w ekranie. Szklana pułapka czy szansa na rozwój twojego dziecka?”, gdzie Anya Kamenetz, ekspertka w dziedzinie edukacji oraz nowych technologii konkluduje – „Ciesz się technologią. Z umiarem. Najlepiej w towarzystwie”.
Piaskownica przeniesiona w inny format
Wszystko zależy od tego, czy mamy kontakt z dziećmi, czy im towarzyszymy.
Pewne dziecko czekało na ojca do późna, żeby z nim grać w gry do 3, 4 nad ranem. Pierwsza myśl, która nam się nasuwa, to, że są nienormalni, że ojciec z synem zarywa noc po to, żeby tylko grać. Ale się okazało, że oni mają niesamowitą więź i to dziecko nigdy nie siądzie samo grać, bo tylko z ojcem odbywa różne rozmowy, dyskusje, to jest frajda – piaskownica przeniesiona w inny format.
W wileńskim Gimnazjum im. Sz. Konarskiego podjęto decyzję, że uczniowie nie mogą korzystać na korytarzu z komórek, ponieważ ciągle stali na przerwach z nosem w telefonie. Teraz uczeń przychodzi do szkoły, ma komórkę ściszyć albo wyłączyć i schować w plecaku. Jak zauważa Dariusz Żybort, prezes komitetu ogólnoszkolnego Gimnazjum Sz. Konarskiego, nad tym problemem powinni przede wszystkim pracować rodzice, a nie nauczyciele, bo rodzice widzą, czy dziecko siedzi w domu z komórką do nocy i to rodzic powinien interweniować. Oby nie za późno. Bo dochodzi do tego, że gdy zabieramy dziecku telefon, ono się staje agresywne, ma ataki szału.
Nauczyciele przyznają, ze w obecnych czasach w szkołach uczy się wiele dzieci z problemami psychicznymi, z autyzmem, z którymi trzeba więcej pracować, mieć indywidualne podejście.
Potrzebny jest kontakt – mówi nauczycielka plastyki Swietlana Bogdanowa z Liceum im. Adama Mickiewicza w Wilnie. Do swych uczniów dociera za pomocą sztuki – prac plastycznych, wspólnych rozmów. „Młodzież jest teraz inna. Odważna, otwarta. Pozwalam im na lekcji słuchać muzyki, śpiewać. Zauważyłam, że dzieci z autyzmem są wyjątkowe, zupełnie inaczej myślą, ich prace i pomysły są niesamowite”. Potrzebna jest tylko uwaga dorosłej osoby…