Wspomnienia ze Szkoły Pedagogicznej w Trokach: Grażyna Siwicka

W tym roku mija 60 lat odkąd pierwsza promocja Wileńskiej Szkoły Pedagogicznej opuściła mury placówki, która początkowo działała w Trokach, później została przeniesiona do Nowej Wilejki. Publikujemy pierwsze wspomnienia z tego okresu. Autorką jest Grażyna Siwicka (Mockus).

zw.lt
Wspomnienia ze Szkoły Pedagogicznej w Trokach: Grażyna Siwicka

Troki. Szkoła Pedagogiczna. Rok 1955. Jako 14-letnia dziewczynka po ukończeniu 7 klas w szkole w Ławaryszkach (w rejonie Wileńskim) przybyłam do pięknej położonej nad jeziorami miejscowości, aby tam stawiać pierwsze kroki w obranym przeze mnie zawodzie nauczyciela. Pochodziłam z rodziny pedagogów, pracujących w polskich szkołach Wileńszczyzny, więc wybór przyszłego zawodu wydawał mi się trafny. W Trockiej Szkole Pedagogicznej nauczycielką geografii była moja ciocia (siostra mojej mamy) Irena Siemaszkiewicz (Byczkowska), z którą zamieszkałam i czułam się bezpieczniej i bardziej komfortowo niż moje koleżanki, które stawiały pierwsze kroki samodzielnego życia poza domem rodzinnym.

Tak rozpoczęła się moja wędrówka, która otwierała przede mną bogate tajemnice zawodu nauczyciela. Wraz z koleżankami oraz nieliczną grupą chłopaków zdobywaliśmy wiedzę z psychologii, pedagogiki, metodyk nauczania poszczególnych przedmiotów. Dzięki bogatemu doświadczeniu naszych wykładowców zgłębialiśmy materiał z języka ojczystego, matematyki, historii , geografii, chemii, muzyki, rysunków oraz innych przedmiotów z zakresu szkoły średniej, a następnie po każdym półroczu składaliśmy egzaminy. Każdy się bardzo starał, bowiem wyniki egzaminów wpływały na możliwość otrzymywania stypendium, co było niezmiernie ważne w życiu studentów, którzy nie zawsze mogli liczyć na pomoc ze strony rodziców. ( O wagarach nie było mowy…) Nawet w zamiecie i duże mrozy w okresie zimy szło się w drodze powrotnej z domu rodzinnego piechotą z Landwarowa (dokąd dojeżdżały pociągi), a nawet nieraz z Wilna, aby w poniedziałek na czas stawić się na lekcje.

W kształceniu przyszłych pedagogów ważne miejsce zajmowało wychowanie cech moralnych, poczucia odpowiedzialności za losy pokolenia, które będzie nam powierzone kształcić i wychowywać w szkołach, do których się udamy jako młodzi początkujący nauczyciele.

Dwa lata nauki w Trockiej Szkole Pedagogicznej pamiętam jako niezwykle wspaniały okres mego życia. Bogaty program edukacyjny, programy artystyczne, liczne koncerty, udział w różnych programach środowiskowych w uczelni oraz na łonie uroczej przyrody, miłe chwile spędzone wśród przyjaciół oraz naszych pedagogów pozostawiły niezatarte wspomnienia i bogate doświadczenie zawodowe.

Mieszkałyśmy z moją ciocią Ireną Siemaszkiewicz (Byczkowską) nad samym brzegiem jeziora w uroczym zakątku Trok w nowo wybudowanym domu rodziny lekarza Krasnycha ze szpitala trockiego (już wówczas nieżyjącego). Miła gospodyni udostępniała nam łódkę, którą pływałyśmy po jeziorze, przyglądając się pięknym krajobrazom oraz szykując się do lekcji. Lubiłam tam spędzać długie dnie i wieczory, nieraz też tworząc plany i szczegółowe konspekty próbnych lekcji, które się odbywały w szkole ćwiczeń znajdującej się nieopodal Szkoły Pedagogicznej.

W Szkole Pedagogicznej pracowało wielu młodych nauczycieli, to p. Irena Fiodorowa(naucz. chemii), p. Wacław Mozyro (polonista), p.Alfreda Stefanowicz (rusycystka), dyrektor Szkoły Pedagogicznej p. E.Łazauskas, Apolonia Laurinavičiutė (od pedagogiki), nauczyciel wychowania fizycznego A.Paura, jak również Irena Siemaszkiewicz (naucz. geografii) oraz Józef Byczkowski (nauczyciel historii). Te młode osoby w roku1957 założyły cztery rodziny . Byli to państwo Mozyrowie, Lazauskasowie, Paurowie oraz Byczkowscy. Te osoby szanowano i lubiano w środowisku studenckim oraz pośród pracowników placówki pedagogicznej z powodu opiekuńczego stosunku względem wychowanków. Zresztą wszyscy pedagodzy darzyli młodzież studencką zaufaniem oraz otaczali opieką i pomocą. W uczelni panowała przyjazna, ciepła atmosfera.

Ważnym elementem w rozpoznawaniu studentów naszej szkoły były „rogatywki”. Istniała tradycja noszenia czapek z usztywnionym daszkiem i otoką. Góra czapki oraz otoka były wykonane z aksamitu. Chętnie nosiliśmy te nakrycia głowy na wszelkie uroczystości na łonie przyrody, jak też na co dzień. Byliśmy bardzo dumni, że jesteśmy studentami Szkoły Pedagogicznej.

Następne dwa lata nauki upłynęły w Nowej Wilejce, dokąd decyzją ówczesnych władz nasza placówka została przeniesiona i od września roku 1957 swą działalność rozpoczęła w nowo wybudowanym gmachu przy ul. Palydovo 29. W tym samym budynku mieścił się Instytut Nauczycielski, w którym szykowano nauczycieli różnych przedmiotów do pracy w szkołach z polskim językiem nauczania.

W latach 1958-59 wielu nauczycieli z polskich szkół wyjechało do Polski (w ramach ostatniej powojennej repatriacji). Brakowało więc nauczycieli, często w klasach początkowych. Wśród studentów czwartego roku wyłoniono grupę osób , którym zaproponowano podjęcie pracy w szkołach polskich. Trafiłam też do tej listy studentów i po praktyce pedagogicznej w mojej rodzimej szkole w Ławaryszkach w lutym 1959 roku zostałam zatrudniona jako nauczycielka pierwszej klasy. Z wielką odpowiedzialnością i zaangażowaniem zabrałam się do powierzonej mi misji. Z niezbędnym bagażem wiedzy, który zawdzięczam naszym pedagogom ze Szkoły Pedagogicznej, rozpoczęłam mój start zawodowy. Każdą lekcję, każde zajęcie z moimi uczniami traktowałam jako sprawę najważniejszą i stale pogłębiałam moje wiadomości. Do tego służyły zasadniczo książki oraz doświadczenie starszych kolegów, obok których stawiałam pierwsze samodzielne kroki w zawodzie nauczyciela. W 1959 roku udałam się na egzaminy końcowe w Szkole Pedagogicznej i uzyskałam dyplom tej placówki, równocześnie też spełniając obowiązki nauczycielki mojej pierwszej klasy.

Tak mijały lata. W 1962 roku otrzymałam propozycję pracy w klasach początkowych w Szkole Nr. 26 w Nowej Wilejce (obecnie Gimnazjum im J.I. Kraszewskiego), a od 1967 roku zostałam wicedyrektorem od klas początkowych. Czyli mój kontakt ze Szkołą Pedagogiczną trwał nadal, bowiem studenci często przychodzili na praktykę pedagogiczną do Szkoły Nr. 26. Nieraz służyłam im pomocą i potrzebną radą.

W późniejszych latach wielu absolwentów Szkoły Pedagogicznej kontynuowało studia na wyższych uczelniach i pracowało w klasach starszych jako nauczyciele różnych przedmiotów.

Po ukończeniu wyższych studiów polonistycznych w Wilnie przez 39 lat pełniłam obowiązki wicedyrektora Szkoły Średniej nr. 11 przy ul. Krupniczej 11 (obecnie Liceum im. Adama Mickiewicza w Wilnie). Za najwyższą wartość w swoim życiu zawodowym ceniłam sobie wiedzę uzyskaną w Szkole Pedagogicznej, zarówno w Trokach, jak też w Nowej Wilejce.

W sierpniu 2009 roku z okazji 50-lecia naszej 15 promocji, dzięki staraniom śp. Teresy Klimašauskienė (Jachimowicz) oraz kilku naszych byłych kolegów z ławy Szkoły Pedagogicznej zebrała się dość liczna grupa osób, które właśnie przybyły na nasz wspólny Jubileusz. Pojechaliśmy do Trok nad niezapomniane jeziora , gdzie mieliśmy wspaniałą okazję do wspomnień i refleksji, związanych z niezwykle bogatym i urozmaiconym okresem naszej młodości. Wzruszające to było spotkanie po 50 latach. Nie wszyscy rozpoznawaliśmy siebie nawzajem. Ile było radości, miłych wspomnień, żarcików, dobrego humoru przy lampce symbolicznego szampana w przytulnej trockiej kawiarence… Wydawało się, że jesteśmy znowu młodzi, tacy jak wówczas, w tych samych Trokach… To niezwykłe spotkanie upamiętniliśmy na wspólnym zdjęciu przy budynku naszej dawnej szkoły. Oto osoby, które przybyły na nasz jubileusz. To Romek Brazis, Witold Iwaszko, Czesia Winiewicz (Szurpicka), Wala Subocz, Ania Taraszkiewicz (Przyszlak), Zosia Zacharewicz (Muszyńska), Lodzia Butajło (Mieszkuniec), Janka Sudujko (Adomajtis), Janka Kondratowicz, Ludwika Weryk (Beiner), Danka Podlipska (Staškevičienė), Zygfryd Wołejszo, Jan Wierciński, Stanisław Leszczyński, Honorata Krzywiec (Mieżaniec), Łucja Burbo (Kostecka), Teresa Jachimowicz (Klimašauskienė) oraz Grażyna Mockus (Siwicka). Niestety już niektóre z tych osób odeszły na zawsze . Pozostała nam pamięć o tych, z którymi już się nie spotkamy, o wspaniałych latach spędzonych wspólnie w tak umiłowanej przez wielu z nas placówce pedagogicznej.

Kończąc moje chaotyczne wspomnienia, składam szczególne wyrazy podziękowania Michałowi Treszczyńskiemu oraz osobom, które objęly się niełatwej misji zorganizowania I zjazdu wszystkich absolwentów Szkoły Pedagogicznej, za poświęcony czas , pomysły oraz plany związane z upamiętnieniem działalności tak ważnej dla szkolnictwa polskiego na Litwie placówki, która była „ kuźnią“ licznej kadry pedagogicznej. Dziękuję też mediom za przekazywaną ważną informację, aby to zbliżające się spotkanie odniosło oczekiwany przez organizatorów sukces.

Grażyna Siwicka(Mockus)- absolwentka 15 promocji w Wileńskiej Szkole Pedagogicznej.
(Lata studiów 1955-1957 w Trokach, 1957-1959 w Wileńskiej Szkole Pedagogicznej)

PODCASTY I GALERIE