Wiśniewski: Tropię dzieje Holocaustu na Litwie

Nie ma innej metody jak rozmawianie. Okopywanie się na swoich pozycjach niczemu dobremu nie służy – powiedział w rozmowie z zw.lt Tomasz Wiśniewski, autor filmu ''Każdy za swój kraj choruje'', który opowiada o trudnych relacjach pomiędzy Armią Krajową a oddziałami Plechavičiusa.

Antoni Radczenko

Jak wpadł Pan na pomysł zrealizowania filmu o stosunkach polsko-litewskich w czasach II wojny światowej? Czy ma Pan korzenie kresowe?

Przypadek. Odwiedzam Litwę od wielu lat. Moja mama urodziła się w Ignalinie, dziadek był tam policjantem, a tuż przed wybuchem II wojny światowej został – jak wieść rodzinna niesie burmistrzem. Potem musiał zwiewać, podobnie jak dziadek ze strony Ojca (Łuniniec, Pińsk, Brześc), aby nie wylądować w Katyniu.

Wiem, że moja rodzina Raczyccy miała całkiem dobre stosunki z miejscowymi Litwinami, jak również Żydami.

Pojechałem na Litwę w innej jednak sprawie, tropię dzieje Holocaustu na Litwie. I przypadkiem trafiłem na tę historię. Uznałem, że jest niezwykła. Znakomicie ilustruje powiedzenie o wielu prawdach, wielu punktach widzenia. Nie wydaję łatwych sądów. Sytuacja litewskich patriotów i narodowców była bardzo skomplikowana, jednak fakt pozostaje faktem armia Plechavičiusa poszła na współpracę z Niemcami.

W filmie rozmawiał Pan zarówno z weteranami z AK oraz z byłymi żołnierzami Plechavičiusa? Czy od razu udało się nawiązać z nimi kontakt?

Nie było to łatwe. Okazało się, że p. Wacław Pacyno ma znakomite stosunki z litewskimi weteranami i tak dotarłem do p. Jociusa. Jak na litewskiego patriotę znakomicie mówił po polsku, a chyba jego mama była Polką… Takie to wszystko powikłane.

Na stosunki polsko-litewskie duży wpływ ma historia. Czy ma Pan wizję, jak rozwiązać obecną sytuację? Zwłaszcza uwzględniając obecną sytuacje geopolityczną?

Nie ma innej metody jak rozmawianie. Okopywanie się na swoich pozycjach niczemu dobremu nie służy. To fatalna sytuacja, że Polacy są traktowani po Rosjanach jako najbardziej znienawidzona nacja. Nakłada się na to wiele czynników, ale także grzech zaniechania, chowanie głowy w piasek. Ten film chciałem pokazać na Litwie, niestety żaden z polskich ośrodków nie był zainteresowany. Uprawia się politykę ocierającą się o plastykowe relacje, cepeliowskie standardy, powierzchowną i mało odważną. Polskie instytucje kultury wspierane przez polski rząd – działające na Litwie jak i całe polski MSZ zawaliło całkowicie dzieło naprawy stosunków polsko-litewskich. Dojutrkowość i nic nieróbstwo przynosi chore owoce: nie ma dialogu, nie ma ciepła, nie ma szczerości, rodzą się za to niezdrowe i obsesyjne emocje. I one biorą górę. To fatalnie wróży dla przyszłości relacji pomiędzy Polakami i Litwinami.

Tomasz Wiśniewski jest doktorem kulturoznawstwa, założycielem Stowarzyszenia Szukamy Polski (bagnowka.com). Przed kilkoma laty założył Pracownię Filmu Dźwięku i Fotografii w Michałowie pod Białymstokiem.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej