
Protest był nielegalny, samorząd nie wydał odpowiedniego zezwolenia. Przedstawicielka spółki Dalia Ramoškienė oświadczyła, że miasto nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. W proteście uczestniczyło ok. 50 osób.
Dozorcy zagrozili, że jeśli nie otrzymają wynagrodzenia, rozpoczną strajk.
W połowie sierpnia dozorcy w tej sprawie złożyli pismo wicemerowi Jarosławowi Kamińskiemu. Wicemer w rozmowie z Radiem Znad Wilii nie zaprzeczał, iż władze stolicy są dłużne spółkom odpowiedzialnym za sprzątanie miasta.