Wilnianin na kwarantannie: Nikt nie sprawdzał, dokąd udaje się człowiek wprost z lotniska

Koronawirus jest papierkiem lakmusowym i wykazuje, ile osób nielegalnie pracuje za granicą. Władze powinny się nad tym zastanowić. Wszystko teraz zależy od samych ludzi, ich odpowiedzialności, a niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą być winowajcą wielu tragedii - mówi Walerian, który odbywa kwarantannę po powrocie do kraju.

Renata Butkiewicz
Wilnianin na kwarantannie: Nikt nie sprawdzał, dokąd udaje się człowiek wprost z lotniska

Fot. Alexandra_Koch/Pixabay

W chwili, gdy Europa zamykała granice, przebywał w Hiszpanii. W sprawach osobistych udał się tam, gdy jeszcze nic nie wieściło katastrofy. Musiał wracać, więc świadomy powagi sytuacji, żeby nie zarazić rodziny, jeszcze stamtąd wynajął domek pod Wilnem, dokąd pojechał od razu z lotniska. ,,Na lotnisku sprawdzono temperaturę, każdy musiał podpisać dokument zobowiązujący do samoizolacji. Ale nikt nie sprawdzał, dokąd udaje się człowiek wprost z lotniska. Gdyby ktoś z walizką pojechał do rodziny, nikt nie byłby w stanie tego przekontrolować. Do mnie w ciągu tych niespełna dwóch tygodni nikt nie zadzwonił z pytaniem, czy przestrzegam samoizolacji.”

Jak spędza czas?

Jest w takim miejscu, gdzie nie ma z nikim kontaktu. ,,Wychodzę na spacery, mam las, dookoła przyrodę. Traktuję to jako wypoczynek i czas refleksji. Myślę, że ludzie po koronawirusie zaczną doceniać małe rzeczy, to, co mają. …krew zalewa, kiedy słyszę, że pewna rodzina wróciła busem z Hiszpanii i pierwsze co zrobiła, pojechała odwiedzić bliskich. Albo kiedy Litwin wysiada z samolotu, za chwilę podpisuje papier o przestrzeganiu samoizolacji, a na pytanie dziennikarza wprost do kamery ośmiela się mówić, że nie będzie przestrzegać kwarantanny i że zamierza się spotkać ze znajomymi. Ludzie nie rozumieją, że mogą być winowajcą wielu tragedii”.

Dlaczego tak dużo Litwinów wraca?

Walerian zaznacza, iż popiera decyzję władz o odizolowaniu przybywających z zagranicy, skoro nie wszyscy rozumieją, na ile sytuacja jest poważna. Ale zasadniczym pytaniem pozostaje fakt, dlaczego tak dużo Litwinów wraca? Czyżby nielegalnie pracowali za granicą? Jeśli legalnie, to mają tam ubezpieczenia zdrowotne. Jaki sens wracać na Litwę, bo to tylko utrudnia sytuację. Jeśli zachorują, pracując legalnie i posiadając ubezpieczenie zdrowotne, za granicą bez problemu uzyskają pomoc zdrowotną. Więc jeśli koronawirus jest papierkiem lakmusowym i wykazuje, ile tak naprawdę osób nielegalnie pracuje za granicą, władze powinny się nad tym zastanowić.  

Hiszpanie mają gorzej

Sam sporo czasu spędził za granicą. Legalnie. Hiszpanię zna od podszewki, bo mieszkał tam 13 lat. Doskonale też zna ten temperament i zamiłowanie do biesiadowania. Dlatego rozumie, jak trudno jest zamknąć hiszpańską duszę w czterech ścianach. ,,Oni są w o wiele gorszej sytuacji aniżeli my. Znajoma rodzina w Madrycie wyszła z małym dzieckiem na spacer i dostała karę w wysokości 600 euro. Hiszpania do 12 kwietnia przedłużyła kwarantannę. Od czasu obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego, nie mogą wychodzić z domów, poza uzasadnionymi przypadkami, jakimi są wyjście do pracy, apteki, banku, sklepu czy wyprowadzenie psa na spacer. Dlatego w Internecie pojawiły się oferty ,,wypożyczę psa”, jednak wkrótce zostały usunięte przez władze. Zawsze trzeba mieć ze sobą dokument i nawet paragon ze sklepu, żeby w razie czego udowodnić policji , że wybrałeś najbliższy sklep, a nie raczyłeś się przespacerować kilka kilometrów po mleko. Więc my na Litwie możemy się jeszcze cieszyć z możliwości wyjścia na spacer. Tylko musimy przestrzegać wszystkich zasad i będzie dobrze” – mówi Walerian.

PODCASTY I GALERIE