Wileńszczyzna 2040: Tożsamość, biznes i PR

Dane statystyczne są zatrważające  - polskość na Wileńszczyźnie się kurczy. Polski Klub Dyskusyjny postanowił zapoczątkować dyskusję nad strategią „Wileńszczyzna 2040”, która miałaby wyznaczyć podstawowe kierunki nie tylko zachowania, ale i rozwoju polskości na Litwie. Strategia ma zostać zaprezentowana wszystkim podstawowym siłom politycznym kraju przed wyborami 2020 roku.

Antoni Radczenko
Wileńszczyzna 2040: Tożsamość, biznes i PR

Fot. Roman Niedźwiecki

W sobotę (23 czerwca) w Glinciszkach odbył się Festiwal Inicjatyw Społecznych „Wileńszczyzna 2040”. Prelegentami byli goście z Polski: prezes Instytutu Nowych Mediów Eryk Mistewicz, dyrektor programowy Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego dr Marcin Kędzierski oraz znany polski językoznawca prof. Jerzy Bralczyk. Wśród licznie zgromadzonych uczestników – polscy przedsiębiorcy, naukowcy, działacze społeczni i dziennikarze. W ramach festiwalu odbyły się trzy panele tematyczne: promocja polskości na Litwie, rozwój gospodarczy Wileńszczyzny oraz promocja języka polskiego na Litwie.

,,Obecna sytuacja oraz przebiegające procesy wymagają poważnego zastanowienia się nad przyszłością polskości na Wileńszczyźnie. Dane statystyczne jasno wskazują, że polskość na Litwie się kurczy. W ciągu ostatniego dziesięciolecia odsetek Polaków na Litwie spadł o 14,8 proc. Oznacza to, że w roku 2011 na Litwie liczba Polaków zmniejszyła się o 34 tysiące w porównaniu do 2001 roku. Ponadto zmniejsza się atrakcyjność języka polskiego. Tylko dla 79 proc. litewskich Polaków język polski jest językiem ojczystym. Polacy coraz częściej za swój język ojczysty podają język litewski i rosyjski. Spada również prestiż języka polskiego, gdyż 26 proc. litewskich Polaków za prestiżowy uważa język litewski, 17 proc. – rosyjski, język polski – tylko 8 proc.” – oświadczyli organizatorzy spotkania. Wskazali, iż konieczne jest sformułowanie wizji i strategii, ponieważ przy podejściu zachowawczym z całą pewnością dojdzie do jeszcze większego skurczenia się, a w bliskiej przyszłości również do zaniku polskości na Wileńszczyźnie.

Spotkanie odbyło się zgodnie z regułą Chatham House, czyli z możliwością upubliczniania informacji uzyskanych na spotkaniu bez ujawniania treści wypowiedzianych przez poszczególnych uczestników dyskusji.

Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej opieki nad Polonią i Polakami za granicą

Przed dyskusją uczestnicy złożyli wieńce, zapalili znicze oraz odmówili krótką modlitwę za zamordowanych w roku 1944 przez litewską policję Polaków w Glinciszkach. W niedzielę uczestnicy zapalili także znicze w Dubinkach na mogiłach Litwinów zamordowanych w ramach akcji odwetowej.

Promocja polskości na Wileńszczyźnie

Podczas pierwszego panelu dyskusyjnego, którego prelegentem był Eryk Mistewicz uczestnicy rozważali pomysły promocji polskości na Litwie. Wszyscy byli zgodni, że polskość na Litwie bardzo często jest kojarzona jako pewien skansen etniczny, co przyczynia się między innymi do spadku atrakcyjności języka polskiego w oczach samych litewskich Polaków.

Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest ignorowanie przez lokalnych polskich działaczy nowych technologii, nowych mediów oraz staroświeckie podejście do własnej tożsamości. Nadal pokutuje pogląd, że polskość nie może być rozumiana przez pryzmat towaru czy marki handlowej, chociaż właśnie w ten sposób promują siebie teraz nie tylko spółki komercyjne, ale  również poszczególne państwa i regiony.

W epoce mediów społecznościowych promocja wcale nie jest kosztownym przedsięwzięciem. Obecnie każdy człowiek przed 30 rokiem życia jest dziennikarzem, osoba między 30 a 50 rokiem życia – stara się być dziennikarzem, a osoba po 50-tce przekonuje „że wyborców na Facebooku nie ma”. Dlatego nie trzeba ubiegać się o przychylność tradycyjnych mediów, które powoli umierają, a tworzyć własne kanały medialne, które dawałyby jasny przekaz społeczeństwu polskiemu i litewskiemu, o co Polakom chodzi. Warto pamiętać, że na konfrontacji z większością narodową można zmobilizować elektorat przed wyborami, ale nie da się stworzyć zasad współżycia dla obu społeczności. Trzeba dostosować się do odbiorcy, ale jednocześnie pamiętać, iż szanuje się tylko te narody, które szanują własną tożsamość.

Rozwój gospodarczy i społeczny Wileńszczyzny

Dziś Wileńszczyzna (bez Wilna) liczy około 200 tysięcy mieszkańców. W roku 2040 będzie liczyła 140 tys. osób, z których 60 proc. będą stanowili emeryci. Od 2004 r. Litwę opuściło na rzecz Norwegii, Irlandii czy Wielkiej Brytanii ok. 15 proc. obywateli. Tendencje wskazują, że spora część tych emigrantów na emeryturze wróci do ojczyzny osiedlając się pod Wilnem. Wynika z tego, zdaniem uczestników panelu poświęconego społecznemu i gospodarczemu rozwojowi Wileńszczyzny, któremu przewodził dr Marcin Kędzierski, iż jednym z podstawowych kierunków rozwoju regionu może być rozwój sektora usługowego, co pozwoli na przyciągnięcie nie tylko litewskich emerytów, ale również – o ile zostaną stworzone odpowiednie warunki – obcokrajowców w wieku emerytalnym ze Skandynawii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Sektor usług dla osób 60+, tak zwana ekonomia wieku srebrnego, mógłby się stać kołem zamachowym dla rozwoju Wileńszczyzny.

Nie warto też zapominać o tradycyjnych sektorach gospodarki Wileńszczyzny, czyli turystyce i rolnictwie. Jeśli chodzi o turystykę, to przede wszystkim chodzi o zwiększenie zainteresowania Wileńszczyzną wśród Polaków z Polski, ponieważ dotychczas polskie wycieczki ograniczają się jednym-dwoma dniami i do obejrzenia podstawowych obiektów w Wilnie oraz Trokach. Jednak inne miejscowości Wileńszczyzny również mają sporo do zaoferowania, należy jednak polepszyć standard usług np. w zagrodach agroturystycznych, turystom imprezy integracyjne i wychowawcze. rozbudować ofertę animacyjną.

Już dzisiaj 30 proc. zboża z rejonu solecznickiego jest eksportowana do Polski. Tylko, że teraz zboże jest skupowane od poszczególnych rolników. Natomiast gdyby doszło do pewnej kooperacji rolniczej i centralizacji, to Wileńszczyzna mogłaby się stać pewnym pośrednikiem między Litwą a Polską. Byłoby to z korzyścią i dla Wileńszczyzny, i dla Litwy, i dla Polski.

Niewątpliwie do rozwoju Wileńszczyzny przyczyniłoby się ściągnięcie kilku dużych inwestorów oraz stworzenie na jej terenach wolnej strefy gospodarczej. Jednak należy pamiętać, że wolna strefa gospodarcza to tylko nazwa, a w rzeczywistości chodzi nawet nie o ulgi podatkowe z tym związane, a o dbanie o inwestorów, szacunek do nich. Inwestorzy zagraniczni oczekują na to, że lokalne władze stworzą odpowiednią infrastrukturę dla inwestycji (drogi, łącza telefoniczne i internetowe etc.) oraz poprowadzą inwestora przez gąszcz przepisów i procedur biurokratycznych. To jest do zrealizowania nawet na poziomie samorządowym, bez wsparcia rządowego. Zresztą rząd Litwy dziś, przynajmniej na poziomie formalnym, jest gotów do przyciągnięcia inwestycji do regionu wileńskiego i warto tę koniunkturę wykorzystać.

Język polski na Litwie

Jednym z podstawowych elementów tożsamości człowieka jest język ojczysty. Pod tym względem sytuacja na Wileńszczyźnie nie wygląda najlepiej.
Tworząc strategię rozwoju polskości na najbliższe dziesięciolecie, byli zgodni uczestnicy dyskusji moderowani przez prof. Jerzego Bralczyka, warto uwzględnić najnowsze światowe trendy lingwistyczne dotyczące atrakcyjności i prestiżu języku. Atrakcyjność jest skierowana na masowość, a prestiż – bardziej do odbiorcy elitarnego. Masowa atrakcyjność może doprowadzić do pewnej samoizolacji mniejszości narodowej, natomiast prestiż może odwoływać się do pewnych kategorii ponadnarodowych. Na przykład pełnoprawne uczestnictwo w takim projekcie, jakim jest Unia Europejska. Ten drugi wariant jest bardziej odpowiedni dla polskiej mniejszości na Litwie, ponieważ tożsamość bez otwarcia się na inność prowadzi do samozagłady.

Polacy z Wileńszczyzny, podróżując po Polsce, bardzo często nie rozumieją znaczenia słów, które wypowiadają ich rodacy, ponieważ w polskich szkołach na Litwie jest wykładany język literacki (z dominacją literatury XIX czy XX wiecznej), a pomijany jest na przykład język urzędniczy. Dlatego warto zastanowić się nad wykładaniem języka polskiego w szkołach z podziałem języka polskiego i literatury na dwa oddzielne przedmioty. Z uwagi na to, że na Wileńszczyźnie wśród Polaków wszechobecne jest używanie gwary, warto w klasach początkowych tylko języka polskiego nauczać w literackiej polszczyźnie, a na pozostałych lekcjach pozwolić na używanie gwary, jednak stopniowe użycie języka literackiego powinno się zwiększać i w klasach starszych musi być wszechobecne.

Państwo litewskie de facto jest otoczone żywiołem słowiańskim, więc warto dążyć do tego, aby – uwzględniając ostatnie ocieplenie relacji między Wilnem a Warszawą – język polski stał się możliwością dla Litwinów otwarcia się na inne języki słowiańskie. Tak, aby przedsiębiorcy z Litwy i Białorusi rozmawiali ze sobą nie po angielsku czy rosyjsku, tylko po polsku. Oczywiście to nie jest perspektywa kilku lat.
W promocji języka polskiego na Litwie należy przede wszystkim podkreślać kwestię tożsamościową – dla Polaka o mocnej tożsamości polskiej znajomość języka polskiego będzie kwestią nadrzędną. Dopiero w dalszej kolejności należy się odwoływać do czynników materialnych, „opłacalności” znajomości języka polskiego (z uwagi na możliwość kariery czy studiów w Polsce).

Za przykładem Polaków z Zaolzia

Spotkanie w Glinciszkach zgromadziło około 45 polskich działaczy, ekspertów, naukowców z Wileńszczyzny. Wszyscy jego uczestnicy byli zgodni, że należy takie spotkania w większych i mniejszych grupach kontynuować. W ich wyniku w roku 2040 ma powstać całościowa i spójna koncepcja rozwoju Wileńszczyzny i Polaków na Litwie na najbliższych 20 lat.
Przed kilkoma laty taką strategię pt. „Zaolzie 2035” stworzyła już polska mniejszość w Republice Czeskiej.

PODCASTY I GALERIE