
Wicemer Wilna Gintautas Paluckas skrytykował reorganizację polskich szkół w Wilnie oraz nawiązał do historii stosunków polsko-litewskich. Polityk jest przekonany, że litewska większość nadal patrzy na Polaków przez pryzmat okresu międzywojennego. Zajęcie Wilna przez Żeligowskiego nadal jest uważane za okupację, pomimo tego, że w ówczesnym Wilnie spośród 470 tys. mieszkańców etniczni Litwini stanowili 7 tysięcy. Odpowiedzią na zajęcie historycznej stolicy było zamykanie polskich szkół na kowieńszczyźnie.
„Czym różni się systematyczne zamykanie polskich szkół wówczas od obecnej „optymalizacji” sieci szkół w Wilnie? (…) Niestety wynik jest taki, że razem z reorganizacją znika naturalne środowisko rozwoju etnicznej kultury wileńskich Polaków. Ta cicha asymilacja wywołuje sprzeciw wśród Polaków” – napisał dla delfi.lt Paluckas.
„Ten sprzeciw etnicznej większości wywołuje w świadomości Litwinów obrazek zagarniętego Wilna i prowadzi do etnicznego konfliktu oraz do polaryzacji w Wilnie na płaszczyźnie narodowej. Czy w obecnej sytuacji geopolitycznej tego potrzebujemy?” – dodał polityk.
Na ostatnim posiedzeniu rada miasta Wilna podjęła decyzję o nie formowaniu 11-12 klas w Szkole Średniej im. J. Lelewela. W głosowaniu 23 radnych opowiedziało się za decyzją o niekompletowaniu klas 11-12, 23 było przeciwko lub wstrzymało się od głosu. W takim wypadku decydujący jest głos mera miasta. Remigijus Šimašius zagłosował za nieformowaniem klas 11-12 w Szkole Średniej im. J. Lelewela.
Polsko-rosyjska szkoła ubiegała się o możliwość realizacji programu kształcenia specjalistycznego – czyli nauczania początkowego, podstawowego oraz średniego razem z nauczaniem o kierunku inżynieryjnym. Komisja z Ministerstwa Oświaty i Nauki jeszcze w maju zadecydowała, że placówka nie może przystąpić do akredytacji. Sygnały płynące z ministerstwa były jednoznaczne – zdaniem resortu szkoła nie ma szans na realizację programu szkoły średniej o profilu inżynieryjnym. Społeczność szkoły nie dawała jednak za wygraną.
Głośnym echem przebiegła przez litewskie media decyzja Państwowej Komisji Języka Litewskiego, która na wniosek sejmowego Komitetu Prawa i Praworządności, jeszcze raz rozpatrzyła kwestię pisowni nielitewskich imion oraz nazwisk i nie zgodziła się na ich powszechny oryginalny zapis. Zdaniem Komisji, jak donosi portal alkas.lt, prawo do zapisu imienia lub nazwiska z użyciem liter nieistniejących w litewskim alfabecie mają tylko obcokrajowcy, którzy uzyskali litewskie obywatelstwo, ich małżonkowie oraz dzieci.
Decyzja komisji wywołała oburzenie wśród sporej części litewskich dziennikarzy i polityków. „Prawo do zapisywania nazwisk w oryginale w litewskich paszportach powinno przysługiwać wszystkim bez wyjątku obywateleom Litwy“ – oświadczył szef litewskiej dyplomacji Linas Linkevičius.
Natomiast znany litewskich publicysta Rimvydas Valatka zasugerował, aby taka komisja w ogóle została zlikwidowana, „Językoznawcy zapędzili siebie w ślepy zaułek, z którego nie potrafią się wydostać. Tkwią w tym zaułku od 25 lat. Im więcej komisji, tym więcej problemów mają zwykli obywatele. Proponowałbym sejmowi, żeby poważnie się zastanowił nad jej likwidacją” – powiedział dla LRT Valatka. „Litwini są mądrym narodem. Za pomocą litery „W” próbuje się z Litwinów zrobić durniów. Mam nadzieję, że sejm na zawsze udowodni, że Litwini są mądrym narodem” – dodał dziennikarz.
Dziennikarz BNS Ketlerius Artūras na swym profilu w Facebooku napisał, że patriarcha litewskości Jonas Basanavičius swe nazwisko zapisywał używając litery „W”. Obok wpisu zamieścił mem, na którym Basanavičius twierdzi „Gdybym był w komisji języka litewskiego, to bym zezwolił na „W” w nazwisku.
Dziennikarz portalu 15min.lt Šarūnas Černiauskas zamieścił w Facebook swoje zdjęcie z napisem „Czerniawski”.
Inne znane osoby zaczęły zamieszczać w internecie hashtagi, spolszczając swe nazwiska. Haroldas Mackevičius zamieścił hashtag #jesuismackiewicz, a Nerijus Maliukevičius #jesuismalukiewicz.