„Zrobienie palmy to kawał ciężkiej roboty. Bolą ręce, bolą plecy, boli szyja, całe palce pokłute, kwiatki się „nie słuchają”, bo to nie jest tak, że przyłożysz i on jest jak przyklejony. Ale to chyba przyzwyczajenie, robisz i nie czujesz tego napięcia” – opowiada Agata Granicka.
„Też się wypalam, czasem mam załamanie, że robię nie to, co trzeba. Nie ma tak, że wszystko jest ładnie i kolorowo, bo dookoła mam dużo kwiatów. Też bywam zmęczona, też pytam siebie – a musisz to robić, kogoś to interesuje? Ale kiedy przychodzą sukcesy, jest motywacja, by działać dalej. Na dzisiejszy dzień mam tę motywację i nawet pandemia mi nie przeszkadza” – podkreśla palmiarka, która została odznaczona przez Ministerstwo Rolnictwa Litwy jako najlepszy twórca dziedzictwa ludowego.