Małgorzata Kozicz, zw.lt: Przed paroma miesiącami została pani doradcą społecznym ministra oświaty do spraw oświaty mniejszości narodowych. Jakie są podstawowe problemy, z którymi boryka się szkolnictwo polskie?
Jolanta Urbanowicz: Są to niestety te same problemy, które od lat stoją w miejscu z przyczyn mniej lub bardziej obiektywnych. Na tym etapie pracy udało się wyklarować, czy jest to rzeczywiście problem, czy tylko objaw problemu, który tkwi gdzieś głębiej. Główny zestaw problemów to nauczanie języka litewskiego, język polski, status egzaminu z języka polskiego, podręczniki do języka polskiego, kadra pedagogiczna. Wszystko to są gorące tematy, ostatnio zwłaszcza kwestia podręcznika do języka polskiego.
Nad czym obecnie trwają dyskusje?
W końcu marca Sejm wykreślił z obrad poprawkę o zwiększeniu liczby godzin języka litewskiego w placówkach przedszkolnych mniejszości narodowych. Prasa od razu pokazała to w ten sposób, że ktoś czegoś nie chce, ktoś się sprzeciwia nauce litewskiego. W rzeczywistości zabrakło szczegółów technicznych – jak ustawa byłaby wdrażana. Kto uczyłby litewskiego, czy byłby to osobny etat, czy ta sama pani przedszkolanka, która mówi z dziećmi po polsku, nagle zacznie mówić po litewsku? Kto za to zapłaci? Czy znowu ten ciężar spadnie na samorządy? Czy będzie to osobny specjalista od języka litewskiego? Czy posiada on kwalifikacje do nauczania przedszkolaków? Czy powinny to być lekcje języka sensu stricte, czy może to być muzyka lub kółko plastyczne, tylko po litewsku? Czy dziecko, które dopiero zaczyna mówić w swoim ojczystym języku, zrozumie pedagoga zwracającego się do niego po litewsku? Ten punkt ustawy jest bardzo ważny, jest to jednak zaledwie niewielka część całego procesu nauczania języka litewskiego. Nad tymi kwestiami dyskutowaliśmy z ekspertami i przedstawicielami polskiej społeczności podczas specjalnej dyskusji w ministerstwie. Było to już drugie forum poświęcone problematyce szkół mniejszości narodowych.
Program nauczania języka litewskiego jest ujednolicony od pierwszej klasy.
I zamiast tego, żeby dziecko pokochało ten język, jest ono wrzucane na głęboką wodę. Uważam, że nie jest to sprawiedliwe, iż od pierwszej klasy uczniowie mają jednakowy program. Początek to powinno być poznawanie języka, osłuchanie. Jak to zmienić, mając na uwadze, że w klasach początkowych uczniowie szkół polskich mają o 200 godzin języka litewskiego mniej od rówieśników w szkołach litewskich? Jak później to wyrównać w piątej klasie? Jak wyrównać szanse uczniów na egzaminie maturalnym? Minister oświaty dostrzega ten probem, wypracowanie kompleksowych rozwiązań wymaga jednak czasu.
Sama jako nauczycielka uczyłam litewskiego w szkole polskiej i litewskiej, i sądzę, że lituaniści oraz poloniści powinni przynajmniej przejrzeć listę lektur. Jeżeli o Mickiewiczu czy Miłoszu uczymy się na lekcjach litewskiego – czy to ma sens? Może ten czas lepiej poświęcić na gramatykę, poprawność językową? To samo z utworami klasyki światowej, które są przerabiane na jednych i drugich lekcjach. Może byłaby to droga do wyrównania liczby godzin języka litewskiego w szkołach mniejszości narodowych.
Zamierzam także zwrócić się do Narodowego Centrum Egzaminacyjnego (NEC) o przeprowadzenie dokładnej analizy, gdzie w egzaminie maturalnym z języka litewskiego najczęściej popełniane są błędy – czy to braki w zrozumieniu treści, czy gramatyka, czy składnia. Ogólnie, jakie są błędy specyficzne dla szkół mniejszości narodowych, a może wszystko to są tendencje ogólnokrajowe. Osobiście jestem sceptycznie nastawiona wobec statystyk, bo zawsze liczby możemy pokazać tak, jak chcemy pokazać. Potrzebne są dogłębne badania.
A jaka jest sytuacja z językiem polskim?
Jeżeli chodzi o egzamin z języka polskiego, trwają rozmowy nad wciągnięciem go do grupy języków obcych, aby w ten sposób uczniowie mogli skorzystać na wyniku tego egzaminu, podać go jako dodatkowy egzamin podczas rekrutacji na uczelnię. Uważam, że byłoby to już czynnikiem dość motywującym dla uczniów. Czy możliwe jest, że egzamin z języka polskiego zostanie uznany za państwowy? Na razie widzę, że należałoby poszukać mocnych argumentów w tej sprawie.
Trwają gorące dyskusje nad podręcznikiem do języka polskiego dla klas pierwszych. Obecnie trwa uzgadnianie ceny, kwestii praw autorskich. Praca grupy ekspertów nad adaptacją treści została zakończona. Pytanie, co z kolejnymi podręcznikami – skoro pierwsza klasa będzie pracowała z innym podręcznikiem, to powinna mieć taki sam podręcznik w drugiej, trzeciej, czwartej klasie. Czy uda się to załatwić na następne lata – to mnie niepokoi.
Jak wygląda obecnie współpraca społeczności polskiej i jej przedstawicieli z ministerstwem? Polscy politycy często wygłaszają na przykład hasła o tym, że należy cofnąć ujednolicenie egzaminu z języka litewskiego, na tym etapie jednak nie wydaje się to już możliwe.
Widzę chęć porozumienia. Wydaje mi się, że jedna strona słyszy drugą, dlatego mam nadzieję, że uda się kontstruktywnie pracować nad rozwiązaniem problemów. Formujemy grupę roboczą, która nie tyle sama będzie rozstrzygała problemy, ile organizowała konsultacje z ekspertami, praktykami, którzy najlepiej wiedzą, jak jedną czy drugą propozycję wcielić w życie.
Dostrzegam problem w tym, że w resorcie oświaty nie ma jednej osoby odpowiedzialnej za oświatę mniejszości narodowych. Dlatego też nie ma ciągłości w pracy nad tymi kwestiami. Nowe osoby z nadania politycznego przychodzą i potrzebują czasu, by zorientować się, o co chodzi. Mam nadzieję, że to również wkrótce się zmieni.
Ostatnio trwa wiele dyskusji na temat atrakcyjności, konkurencyjności polskiej szkoły. Jak można ją zwiększyć?
Sądzę, że wiele zależy od nas samych. Powinniśmy podkreślać wyjątkowość polskiej szkoły. To nie tylko znajomość języka polskiego, to bogata literatura, kultura polska. To też możliwość poznania od razu dwóch kultur. Dziecko poznaje nie tylko swoje korzenie, ale też kraj, w którym mieszka. Dla mnie jako rodzica było to podstawowe kryterium. Nawet kiedy dowiedziałam się o planowanym ujednoliceniu programów z języka litewskiego, stwierdziłam – to znaczy, że jako rodzic nie zrobię błędu – po polskiej szkole moje dziecko nie będzie miało żadnego problemu z językiem litewskim. Oczywiście, wdrażanie ujednolicenia programów ukazało wiele bolączek, ale mam nadzieję, że ostatecznie przyniesie to tylko korzyści uczniom.
Wydaje mi się, że ten nasz płacz – tego nam nie przyznają, tego nie dają, to zabierają, źle działa na wybór mniej rozeznanych rodziców. Kiedy rodzic czyta i słyszy, że polskie szkoły są krzywdzone, naturalnie myśli – nie chcę, żeby moje dziecko było krzywdzone. Dla osoby, która nie zgłębia sytuacji, a kieruje się tylko publicznymi wiadomościami, może to być niestety argument za wyborem szkoły litewskiej. Dlatego – nie zamiatając oczywiście problemów pod dywan – powinniśmy częściej podkreślać plusy polskiej szkoły: wielojęzyczność, możliwość poznania wielu kultur, bogatego polskiego dziedzictwa.