Jak podaje Narodowe Centrum Egzaminacyjne, w tym roku 79,14 proc. uczniów szkół z polskim językiem nauczania zdało państwowy egzamin z języka litewskiego (w ubiegłym roku średni wynik dla wszystkich szkół mniejszości narodowych wynosił 76,7 proc). W szkołach litewskich odsetek ten wyniósł 90,6 proc. Znane są wyniki poszczególnych rejonów: w Wilnie egzamin zaliczyło 80,16 proc. uczniów polskich szkół, w rejonie wileńskim 84,33 proc., w rejonie solecznickim – 64,29 proc. Wiadomo nawet o rezultatach każdej ze szkół. Na przykład we wspomnianym już Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego 20 z 32 maturzystów nie zdało egzaminu. W Gimnazjum im. Wł. Syrokomli w Wilnie – 15 z 69. W Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego w Solecznikach – 10 z 31. W Gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu – 4 z 9 polskich maturzystów. To jednak tylko wyrywkowe cyfry, których nikt nie ułożył w spójną całość.
„Na razie nie mamy dostępu do wyników egzaminów maturalnych, informacją dysponują wydziały oświaty w rejonach, które mogą dokonać porównania wyników szkół polskich i litewskich” – mówi prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich „Macierz Szkolna” Józef Kwiatkowski. Wielu specjalistów przebywa jednak na urlopach, inni nie podejmują się komentowania bez dokładnego zbadania wszystkich liczb.
“Obecnie przygotowujemy analizę, która będzie zawierała też wyniki różnych pionów, ponieważ z punktu widzenia analizy i metodyki nie możemy pokazywać tylko złe wyniki, musimy widzieć całość. W przypadku egzaminu z języka litewskiego w tym roku zwiększyła się liczba osób, które otrzymały powyżej 90 proc. punktów, musimy więc przeanalizować proporcje od najlepszego i najgorszego, i zobaczyć, co to znaczy. Ważne jest też jest porównanie w segmentach wieś – miasto, aby zidentyfikować problemy. Mówienie o złych lub dobrych wynikach bez całościowego kontekstu byłoby nieprofesjonalne” – mówi dr Barbara Stankiewicz, doradca ministra oświaty i nauki.
„Powiem drastycznie – został osiągnięty cel, ażeby zmniejszyć możliwości uczniów polskich dostania się na studia finansowane przez państwo na uczelniach wyższych. Skoro różnice w wynikach są tak widoczne, absolwenci polskich szkół mają gorszy start. Od wprowadzenia ujednoliconego egzaminu cały czas zwracaliśmy uwagę, że nie tędy droga do zwiększenia wiedzy z języka litewskiego. Słuszna droga to pomoce naukowe, odpowiednie podręczniki od pierwszej klasy, dostosowane do możliwości ucznia, przeszkoleni nauczyciele, którzy obecnie w ogóle nie są przygotowywani do pracy w szkołach mniejszości narodowych” – ocenia Józef Kwiatkowski.
„Od momentu wprowadzenia ujednoliconego egzaminu z języka litewskiego obiecano, że co roku będą przeprowadzane badania, testy, programy, które będą sprawdzały, na jakim poziomie są uczniowie, tak, aby dorównać skalę ocen do poziomu uczniów, aby szanse uczniów ze szkoły litewskiej i nielitewskiej były jednakowe. Od 2013 roku nikt takich badań czy programów pilotażowych nie prowadził. Sądzę, że tak było w założeniu. Nikt nie zamierzał nic robić, tylko dla uspokojenia społeczności szkolnych składano obietnice bez pokrycia. Nie potrzeba tu decyzji sejmowej, to jest po prostu dobra wola ludzi. Wygląda na to, że zanim nie będzie nacisku, tej dobrej woli nie doczekamy się” – uważa Czesław Dawidowicz.
Tymczasem Asta Ranonytė, pełniąca obowiązki dyrektora Narodowego Centrum Egzaminacyjnego podkreśla, że kryteria egzaminu są sporządzane z uzwględnieniem ubiegłorocznych wyników.
„Oceniana jest informacja statystyczna – jak poszczególnym grupom docelowym udało się otrzymać punkty według określonych wymagań. Grupy docelowe są klasyfikowane nie tylko według języka nauczania, ale też według płci, według typu szkoły. W tym roku obowiązywały dokładnie takie same kryteria jak w roku ubiegłym. Jako że rozpoczęły się już dyskusje dotyczące odnowienia treści kształcenia, ogólne nastawienie jest takie, że w najbliższym czasie ani same kryteria, ani struktura egzaminu nie będą zmieniane. Wszystkie zmiany przyjdą razem z odnowieniem treści nauczania” – mówi Ranonytė.
Jej zdaniem, egzamin do tej pory nie został ujednolicony.
” Typ egzaminu jest jednakowy, kryteria oceny są jednak wciąż jeszcze różne. Obserwujemy zmianę wyników, w tym roku w polskich szkołach była jedna setka, znaczy, można osiągnąć maksymalny wynik. Mówienie o uczniach szkół mniejszości narodowych nie odzwierciedla ich tożsamości narodowej. Nie możemy twierdzić, że akurat uczniowie narodowości polskiej czy rosyjskiej mają trudności na egzaminie. Polacy i Rosjanie uczą się także w szkołach z litewskim językiem nauczania, gdzie są wobec nich stosowane wyższe wymagania i wyniki na egzaminie też są różne” – uważa dyrektor Narodowego Centrum Egzaminacyjnego.
„Około 30 proc. dzieci, które przychodzą do pierwszych klas, zaczyna naukę od zera” – przypomina z kolei dyrektor Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego Helena Juchniewicz. „Praca powinna więc być bardzo zindywidualizowana, spersonalizowana. A jak pracować z klasą, gdzie ktoś jest po litewskim przedszkolu, zna już język, ma słownictwo, a ktoś jest do tego w ogóle nieprzygotowany. Trudności piętrzą się już w klasach początkowych. Potem nie tak łatwo to wyrównać” – dodaje pedagog.
Jak przyznaje, tegoroczny zły wynik z egzaminu języka litewskiego w przypadku wielu uczniów był zaskoczeniem. Wśród tych, którzy nie zdali, są między uczniowie, którzy na innych egzaminach uzyskali oceny w przedziale 70-100 proc.
„Zawsze ukierunkowujemy, żeby uczniowie, znając swoją roczną ocenę wiedzy, realnie oceniali swoje szanse na egzaminie. Odradzamy egzamin państwowy, jeżeli ta wiedza jest niewystarczająca. Cudów nie ma, oprócz wiedzy trzeba mieć umiejętność napisania pracy pisemnej. Jednak wielu uczniów uważa, że powinni pójść, spróbować, i doznaje rozczarowania” – mówi dyrektor JIK.
W tym roku głośno było o przypadkach uczniów ze szkół litewskich, którzy z roczną oceną powyżej 9 z języka litewskiego, nie zaliczyli egzaminu państwowego. Eksperci języka litewskiego w mediach nie zostawiali suchej nitki na systemie oceniania egzaminu. Nauczyciele alarmowali, że coraz mniej osób podejmuje się pracy przy sprawdzaniu, ponieważ kryteria są niejasne, zadanie odpowiedzialne, stresujące i nisko opłacalne. W skali kraju złożono 827 apelacji.
Lituanistka z Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie Audronė Kuisytė-Zubkaitienė zgadza się, że kryteria oceny należałoby rozpatrzyć ponownie, jej zdaniem wypracowanie jest jednak optymalnym sposobem na sprawdzenie wiedzy, umiejętności rozumowania i wyrażania swoich myśli.
„Różnica w ocenie pracy rocznej i egzaminu wynika z tego, że na stopień składa się wiele czynników. To między innymi gramatyka, odpowiedzi ustne czy inne zaliczenia lub projekty. Wypracowanie to tylko część tej całości i uczeń powinien ocenić trzeźwo swoje możliwości w tym zakresie” – radzi nauczycielka.
Lituanistka zgadza się z opinią, że złe wyniki uczniów szkół polskich na egzaminie maturalnym wynikają z braku odpowiednich podstaw.
“To kwestia obeznania, piśmienności. Uczniowie przychodzą do 9-10 klasy nie znając dobrze gramatyki języka litewskiego, tymczasem mają już w programie bardzo szeroką listę literatury do przyswojenia. Aby dobrze utrwalić umiejętności, ta lista powinna być krótsza” – uważa Audronė Kuisytė-Zubkaitienė.
Jak mówi, nauczyciele języka litewskiego w szkołach polskich pracują w sposób bardzo zindywidualizowany, dostosowując zadania do poziomu każdego ucznia. Obecnie brak jednak pomocy dydaktycznych, które pomogłyby w zaadaptowaniu programów.
„To sprawa dla naukowców – po przeanalizowaniu wypracowań uczniów szkół polskich czy rosyjskich łatwo można zidentyfikować typowe formy stylistyczne, konstrukcje czy błędy przez nich popełniane i na podstawie tego opracować pomoce metodyczne” – podkreśla nauczycielka.
Na razie jednak wygląda na to, że szkoły są pozostawione same sobie.
„Rolą nauczyciela jest korzystać z możliwości, które dało państwo, ze swojej wiedzy, pracować sumiennie i osiągać wyniki. Podstawy musi zapewnić państwo, tym bardziej, że mówimy o języku litewskim, który ciągle jest u nas na sztandarze jako najważniejszy przedmiot” – uważa dyrektor Liceum im. Adama Mickiewicza Czesław Dawidowicz.
Pełna wersja artykułu ukaże się w magazynowym wydaniu „Kuriera Wileńskiego”