
Tamar ma 22 lata i pochodzi z Iraku, Kurdystanu. Pracował jako przewodnik turystyczny w Bagdadzie i zarabiał 712 dolarów miesięcznie. Uciekł z państwa, gdzie, jak twierdzi toczy się wojna, częste są zamachy bombowe, panuje głód. Jak wielu ludzi z Iraku, chce mieszkać obojętnie gdzie, tylko nie w Iraku.
Po dyskusji z rodziną postanowił wyemigrować i przedostać się do Europy najwygodniejszą i najbezpieczniejszą obecnie trasą: przez Białoruś na Litwę.
„Moi rodzice powiedzieli, żebym skorzystał z możliwości wyjazdu z Iraku, gdyż taka możliwość zdarza się bardzo rzadko. Przyleciałem więc lotem bezpośrednim z Bagdadu, stolicy Iraku, do Mińska. Z Mińska pojechałem taksówką w stronę granicy białorusko-litewskiej. Nie było żadnej osoby, która by nas prowadziła, szliśmy wyłącznie za pomocą nawigacji GPS. Przez granicę z grupą innych ludzi szliśmy około 12 godzin. Jedni idą całą dobę, drudzy kilka godzin. Zależy od tego, jak szybko idziesz i ile razy się zatrzymujesz.” – opowiada Tamar.

Zapytany o to, jak się czuje w miasteczku namiotowym w Rudnikach, Tamar nie ukrywał niezadowolenia. „Czujemy się jak w więzieniu. Nie możemy stąd wyjść. Otrzymujemy jedzenie jeden raz w ciągu dnia, zazwyczaj jest to kurczak i ciastko. Na osobę otrzymujemy 1,5 l wody pitnej. Nie mamy dostępu do czystej wody, by się umyć. Jest tylko brudna woda w butlach, którą niestety niektórzy piją. Wśród nas są ludzie chorzy, którzy potrzebują opieki medycznej. Nie mają leków, a na karetkę pogotowia czekaliśmy wczoraj ponad 6 godzin.” – dodaje Tamar.

Rashdi, 29-letni mężczyzna z Bagdadu również narzeka na warunki życia w miasteczku namiotowym: „Martwię się, że rzeczywiście mogą nas zatrzymywać na tym poligonie do 6 miesięcy. Nie jesteśmy przygotowani do życia w takich warunkach, szczególnie zimą. Kilka dni temu padał ulewny deszcz, namioty są pełne wody, mamy mokre ubrania, których nie ma gdzie wysuszyć. Nie wyobrażam sobie, jak z tym poradzimy sobie zimą.”
„Jestem zwykłym człowiekiem, nie mam zamiarów zrobić krzywdy nikomu. Przyjechałem, żeby pracować. Jeśli Litwa mnie przyjmie, będę kochać ten kraj całym sercem, nauczę się języka litewskiego. Byłem studentem na pierwszym roku kierunku inżynierii naftowej. Moim marzeniem jest kontynuowanie studiów tutaj, na Litwie.” – dodał Rashdi.

Irakijczyk Tamar dobrze mówi po angielsku. Wytłumaczył nam to, co mówili obok stojący jego towarzysze niedoli:
„Jest nas tutaj ponad 800 osób. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, takimi samymi jak wy. Nie musicie się nas bać, nie jesteśmy przestępcami czy terrorystami. Przyjechaliśmy tutaj w poszukiwaniach lepszego życia, swojego miejsca pod słońcem. Wielu wyjechało ze swego kraju, gdyż ich nazwiska są na „czarnej liście” i mogą zostać zabici. Musimy uciekać, chcemy budować swą przyszłość w państwie demokratycznym i jak wielu ludzi z Iraku, chcemy mieszkać obojętnie gdzie, tylko nie w Iraku.”
W czasie rozmowy Tamar kilkakrotnie powtarzał jaki jest wdzięczny, że nie zawrócono go z Litwy z powrotem do Iraku.
„Jestem ogromnie wdzięczny Litwie, że mogłem przejść granicę. Przepraszamy, że macie kłopoty w związku z napływem tylu imigrantów. Nie miałem wyboru, chcę żyć w spokoju i w bezpieczeństwie. Musiałem uciekać. Jedynie czego chcę, to żeby kraj bezpieczny i demokratyczny dał mi możliwość na takie życie.” – powiedział Irakijczyk.
Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki Fot. Roman Niedźwiecki