
Na Litwę spółka przewozowa Uber weszła w listopadzie 2015 roku. Powstanie i funkcjonowanie firmy wzbudza sporo kontrowersji i sprzeciwów, szczególnie ze strony spółek taksówkarskich, które tracą klientów.
Strajk ostrzegawczy taksówkarzy odbył się w Wilnie 27 lutego br. Jednak przedstawiciele Związków Zawodowych Taksówkarzy grożą blokadami dróg.
„Pozycja naszych taksówkarzy jest zrozumiała. Wymagania wobec nich są bardzo wysokie. Zgodnie z przepisami często należy sprawdzać stan techniczny auta, pojazd powinien mieć zainstalowany na dachu plafon oraz specjalne oznaki. Poza tym kierowca powinien posiadać odpowiednią kwalifikację i licencję. Dla konkurenta zaś wymagań nie stawia się praktycznie żadnych” — powiedział „Kurierowi” Gediminas Sabaitis, przewodniczący Związków Zawodowych Taksówkarzy.
Jak zaznacza, spełnienie wszystkich warunków ma bezpośredni wpływ na cenę usługi, nie sposób jej zmniejszyć.
„Będziemy walczyć o swoje prawa na rynku pracy. Pójdziemy drogą prawną — już wysłaliśmy pisma do samorządu stołecznego oraz Rady Konkurencyjnej z prośbą o wyjaśnienie, czy nie są łamane zasady konkurencji” — dodał Gediminas Sabaitis.
Uważa także, że dla wszystkich przewoźników powinny być stawiane te same wymagania.
„Licencji taksówkarskiej nie dostaje każdy, ale już w Uberze nikogo nie interesuje, czy dany kierowca zna miasto i umie prowadzić samochód. Potrzebne jest tylko zezwolenie na prowadzenie działalności oraz dwa lata stażu jazdy samochodem” — zaznaczył Sabaitis.
Z usług Uber od początku działalności firmy na świecie skorzystano ponad miliard razy. 0,4 euro za kilometr — tyle kosztuje w Wilnie podróż z Uberem. 80 proc. dostaje kierowca, reszta idzie do twórców aplikacji. Najmniejsza kwota stanowi 1,5 euro.
Tymczasem w taksówce spółki „Vilniaus taksi” za kilometr należy zapłacić 0,66 euro.
„Dlaczego trzeba zmieniać sytuację, kiedy więcej kierowców udziela usług przewozowych i więcej użytkowników z nich korzysta? Jeżeli miliard użytkowników na świecie korzysta z usług Uber, dlaczego w naszym kraju interesy pewnej grupy przedsiębiorców — tu chodzi o firmy przewozowe — powinny być decydujące? Przede wszystkim chodzi o komfortowe przemieszczanie się po mieście. Jeżeli kierowca Uber gwarantuje nam je, nie powinien być wyeliminowany z rynku” — uważa Dominykas Šumskis, ekspert Instytutu Wolnego Rynku.
Zdaniem eksperta podobną sytuację można obserwować nie tylko w sektorze przewozu pasażerów, ale we wszystkich branżach, w które wkraczają nowe technologie.
„Potrzebny jest kompromis. W żadnym wypadku nie należy wywierać presji na nowy model działalności. Pierwsze, co trzeba zrobić, to wyluzować wymagania stawiane zawodowym kierowcom, tym bardziej, że często bywają one kontrowersyjne” — zaznaczył Šumskis.
Obecnie w Wilnie jest około tysiąca taksówkarzy i 1,5 tys. osób świadczących usługi przewozowe. Śladami Uber poszły już cztery litewskie spółki — „Etaksi”, „Taxify”, „Euro Taxi”, „Etransport”. Z usług pojazdów z białymi numerami można skorzystać za pomocą specjalnych aplikacji zainstalowanych w smartfonach.
Uber to amerykański twórca aplikacji mobilnej, która służy do zamawiania usług transportu. Firma powstała w San Francisco w 2009 roku, obecnie działa w 67 krajach, w tym w Polsce i Estonii. W tym roku działalność Uber spowodowała protesty taksówkarzy w Niemczech, Hiszpanii, Francji, Włoszech, Danii, Wielkiej Brytanii, Kolumbii oraz Chinach. Z powodu niesumiennej konkurencji mobilna aplikacja została zablokowana w Hiszpanii. W stolicy Indii, New Delhi, działanie serwisu zostało zawieszone po tym, jak pasażerka oskarżyła o gwałt jednego z kierowców.
Jednak Uber, pomimo problemów, zyskuje coraz większą popularność na całym świecie, a rynkowa wartość firmy jest szacowana na 50 mld dolarów.