
Klub piłkarski Granitas w ubiegłym sezonie plasował się na trzecim miejscu rankingu I Ligi Litewskiej Federacji Piłki Nożnej. W tym sezonie już nie zagrał, bo stracił głównego sponsora. Granitas funkcjonuje obecnie wyłącznie jako szkoła piłki nożnej dla dzieci. Władze organizacji nie są pewne jej przyszłości.
„Sytuacja jest niejasna. Nie wiemy, czy będziemy mogli pozostać na stadionie. Jeżeli sąd postanowi, że musimy się wynieść, nie będziemy mieli innego wyjścia” – mówi prezes klubu Konstantin Aleksandrowicz.
Sprawa z powództwa Państwowego Wileńskiego Szpitala Psychiatrycznego jest w sądzie od ponad miesiąca. Szpital żąda od klubu opuszczenia terenu boiska. Sprawa zresztą zaczęła się nie miesiąc, a prawie półtora roku temu, kiedy skończył się blisko dziesięcioletni termin umowy o użytkowaniu gruntu, zgodnie z którą Granitas zajmował teren boiska. W czasie tej dekady klub zdążył zainwestować w stadion blisko 700 tys. litów, w tym na budowę domku, w którym znajduje się siedziba administracji, szatnie i sanitariaty.
Dlaczego klub inwestował w teren, który zgodnie z umową wcześniej czy później musiał opuścić, dziś nikt nie potrafi odpowiedzieć. Spory Granitasu ze szpitalem trwają ponad rok, każda ze stron trwa jednak przy swojej pozycji.
Valentinas Mačiulis, dyrektor Państwowego Wileńskiego Szpitala Psychiatrycznego, który kilka razy na łamach prasy dzielił się planami wybudowania w Nowej Wilejce kortów tenisowych, obecnie nie chce rozmawiać z dziennikarzami.
„Nie udzielam komentarzy, dopóki trwa proces sądowy” – przekazał przez sekretarkę.
Z kolei przedstawiciele klubu uważają, że reprezentują interesy nie tylko swoje, lecz także całej dzielnicy.
„Z boiska korzysta cała społeczność Nowej Wilejki. Ludzie przychodzą tu grać w piłkę nożną, w siatkówkę. Wstęp jest wolny dla każdego. Chcielibyśmy zachować taką sytuację” – mówi Konstantin Aleksandrowicz.
Mieszkańcy na razie się nie burzą, a przynajmniej nie dotarli do przedstawicieli władz. Radny miasta Wilna, a prywatnie mieszkaniec Nowej Wilejki Waldemar Szełkowski mówi, że nie miał żadnych sygnałów w sprawie boiska.
„Ostatnio nic nie słyszałem o tej sprawie, nikt się do mnie nie zwracał. Być może dlatego, że jest lato, „sezon ogórkowy“. Możliwe, że w ostatnim tygodniu przed wakacjami lub później ludzie staną się bardziej aktywni. Gdyby ktoś dostrzegał jakiś problem, może wystosować pismo do samorządu, próbować zbierać podpisy“ – mówi Waldemar Szełkowski.
Tę ostatnią możliwość przedstawiciele klubu już zresztą wypróbowali. Zebrano ponad 300 podpisów mieszkańców Nowej Wilejki w poparcie klubu, po stronie Granitasu stanęły różne instytucje społeczne, starostwo Nowej Wilejki, komisariat policji, interweniować próbowali także wysocy przedstawiciele Litewskiej Federacji Piłki Nożnej. Na razie bez skutku.
Nie wiadomo, czy sądowi uda się wypracować rozwiązanie, do którego nie doszli przedstawiciele szpitala i klubu. Z jednej strony są dokumenty, które jasno określają, kto jest właścicielem, a kto intruzem na tym konkretnym terenie. Z drugiej – interes publiczny, czyli dziesiątki mieszkańców Nowej Wilejki, którzy spędzają wieczory na boisku kopiąc piłkę, biegając czy bawiąc się z dziećmi. Dokąd pójdą, kiedy powstaną tu korty tenisowe?