„Nauczyciele, dzieci i rodzice nie są do tego przygotowani. Nauczyciele nie mają nawet podstaw i wszystko, co robimy, to błądzimy po ciemku. Owszem, nasza szkoła ma wybraną platformę, według której będziemy pracować, ale problem polega na tym, że nie wszystkie dzieci mają komputery i dostęp do Internetu. Poza tym po co dzieciom lekcje online WF-u, plastyki, religii czy muzyki? Może warto skupić się na opanowaniu podstawowych przedmiotów? Nawet z psychologicznego punktu widzenia siedzenie osiem godzin przy komputerze nie jest dobre i sprawi, że dzieci będą bardzo przeładowane” – mówi Wiesława Dowejko, wicedyrektor gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego, które liczy 434 uczniów.
Jak zauważa, kadra pedagogiczna nie zawsze chętnie podchodzi do takich nowości i zmian i można się spotkać z dużym oporem nauczycieli. Jak z tym poradzić? Wszystkie strony powinny wypracować kompromis. Nauczanie online ruszy w przyszłym tygodniu i pierwszy tydzień będzie próbą, które przedmioty nadają się do nauczania zdalnego, a które nie. Może się okazać, że w przyszłym roku szkolnym trzeba będzie to nadrobić.
Nie każdy ma komputer…
„Zrobimy wszystko co w naszej mocy – mówią szkoły. Niektóre dzieci spróbują zaopatrzyć w komputery, ale nie mają tak dużych możliwości finansowych. Nawet nie każdy nauczyciel posiada komputer. Jeśli nauczyciel ma trójkę dzieci i sam musi pracować, więc jak to ogarnąć? I nie ma pewności, że dzieci będą się uczyć, wykonywać zadania. Obawiam się, że tylko uczniowie starszych klas gimnazjalnych jakoś sobie poradzą. Co z maluchami? Rodzic musiałby ciągle siedzieć z dzieckiem, ponieważ samo nie da rady wejść na platformę e-learningową i słuchać nauczyciela online. Skazujemy dzieci na totalne siedzenie przy komputerze. W oświacie zetknęliśmyny się z naprawdę ogromnym problemem. Potrzebne są niezwłoczne konkretne przemyślane decyzje władz, które są w stanie uspokoić i dzieci, i rodziców” – zaznacza W. Dowejko i dodaje, że rozwiązaniem może być ogłoszenie teraz wakacji i wcześniejsze rozpoczęcie kolejnego roku szkolnego.
Sprawdzian wiedzy w klasie 4, 6 i 10 został odwołany. Egzaminy maturalne też są pod wielkim znakiem zapytania, bo terminy , które narzuciło ministerstwo, trudne będą do zrealizowania. Uczniowie klas 11, 12 najbardziej ucierpią, bo mają ogrom nieprzerobionego materiału i idąc na maturę, nie posiadają obowiązkowego bagażu wiedzy.
Co z maturą?
„Nauczanie zdalne jest właśnie po to, by się przygotować do matury, a dla chcącego nic trudnego” – mówi Adam Błaszkiewicz, dyrektor Gimnazjum im Jana Pawła II w Wilnie. „Każde dziecko ma telefon, a niektóre telefony mają więcej funkcji niż komputery. Jeżeli przez telefon mogą oglądać filmy, to będą mogli oglądać to, co nauczyciele będą mieli im do zaproponowania” – wyjaśnia.
Również on zauważa, że istnieje problem, jeżeli w rodzinie jest kilkoro dzieci i jeden komputer, a lekcje się odbywają w tym samym czasie. „Przepytaliśmy rodziny, czy każdy ma dostęp do Internetu i jakieś urządzenia, które można do niego podłączyć. Szkoły mają bardzo ograniczone możliwości pomocy. Czekamy, może będzie jakaś pomoc od miasta czy ministerstwa, ale to nie będzie na poniedziałek” – mówi.
Jak wyjaśnia Błaszkiewicz, maturzysta powinien być świadomy tego, żeby powinien się uczyć. A rodzice muszą zrozumieć, że nauczyciel nie jest po to, żeby dyscyplinować dziecko, wbijać pomimo jego chęci wiedzę do głowy. „Jeśli uczeń miał niedostateczne oceny, kiedy można było przychodzić do szkoły, to wątpię, że teraz znajdzie się chęć uczenia się. Jak nie zacznie myśleć w tym roku, to zacznie myśleć od następnego – mówi dyrektor gimnazjum.
Czy część dzieci straci dostęp do edukacji?
Tymczasem nauczyciele biją na alarm. – Jesteśmy w sytuacji podbramkowej. Czy ze wszystkich przedmiotów mają być wystawiane oceny? Jak nauczyciel WF-u ma sprawdzić czy dziecko wykonało odpowiednio zadanie albo jak przeprowadzić pracę kontrolną z matematyki? – pytają. W czasie trwających przymusowych wakacji nauczyciele non stop szukają rozwiązania. Codziennie mają webinaria.
Irena, nauczycielka i matka trójki dzieci mówi, że jako nauczyciel ostatnie dwa tygodnie spędza nad doborem odpowiedniej platformy nauczania. „Litewska e-klasė nie ma podręczników dla polskich szkół, więc korzystać z niej mogą tylko lituaniści. Poloniści muszą sięgnąć po polską platformę, która na Litwie niekoniecznie jest dozwolona. Problem polega też na tym, że nie każdy nauczyciel potrafi korzystać z nowoczesnych technologii. Jestem matką trójki dzieci. Każdy ma swoje biurko, ale komputer jest jeden. Jak sobie z tym poradzimy? ” – zastanawia się.
Janina Stupienko, nauczycielka muzyki w Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego, kierownik zespołu Pierwiosnki ma dużo pomysłów na zdalną pracę. „Zespół Pierwiosnki szykuje się do próby online. Zaraz dla kapeli wysyłam nuty, chórzystom teksty, bo już dzieci chcą śpiewać, spotykać się. Uważam,że lekcja muzyki powinna być koniecznie z graniem na własnych instrumentach, zrobionych z tego, co mamy w domu. Będziemy się uczyć rytmu kubeczkowego. Każdego słyszysz, widzisz całą klasę i tak to działa. Nawet możemy połączyć lekcje muzyki i plastyki albo muzyki i religii” – mówi.
Jak zauważa, nauczyciele muzyki posiadają swoją grupę na FB ,,Nauczyciele Muzyki z Polski i Litwy”, która liczy 2193 członków. Polska wcześniej zaczęła pracować online, więc dużo pomysłów otrzymujemy od polskich kolegów. Zresztą na Litwie też jest stworzona grupa ,,Polska Szkoła Wirtualna na Litwie”, gdzie nauczyciele różnych przedmiotów proponują pomoc i rozwiązania. „Pracujemy nad tym, aby jak najlepiej przeprowadzić lekcję. Uczniowie też mają stres, jak to będzie. Nie u wszystkich działają dobrze komputery, Internet, a już od poniedziałku zaczynamy pracować online. Na pewno będą problemy, ale bez paniki! Trzeba potraktować to jako nowe wyzwanie i być dobrej myśli” – mówi Janina Stupienko.