
Politycy od dłuższego czasu biją na alarm, że Litwa się wyludnia. Coraz częściej można usłyszeć, że młodzież od razu po maturze „ucieka” zagranicę. Czy faktycznie osoby młode z Litwy , w tym z Wileńszczyzny, nie mają odpowiednich warunków do realizacji swoich pomysłów zawodowych lub artystycznych?
„W moim odczuciu wykształcony Polak na Wileńszczyźnie ma dosyć spore możliwości rozwoju, widzimy to na przykładzie chociażby obecnego ministra energetyki RL Jarosława Niewierowicza czy wiceministra kultury Edwarda Trusewicza. Może nie podpadają pod kryteria młodzieży jako takiej, należy jednakże zauważyć, że w bardzo młodym wieku udało im się zająć tak wysokie stanowiska państwowe. Zawsze twierdzę, że wspólnota polska na Wileńszczyźnie mimo wszystko jest szansą – wszyscy się znają, co czasem szkodzi, a czasem pomaga. I nie chodzi tu wyłącznie o politykę” – powiedziała zw.lt Barabara Jundo-Kaliszewska, prowadząca stronę na Facebooku „Ejszyszki – nasze miasto”. Od lat mieszka w Łodzi, w rodzimych stronach jednak bywa kilkanaście razy do roku.
Polak na Wileńszczyźnie ma dosyć spore możliwości rozwoju
Młodzież „niemłodzieżowa”
Od lat kraj wileński, zwłaszcza pod względem kultury, był kojarzony przeważnie z dużą ilością amatorskich zespołów ludowych. W ostatnich latach pojawiły się zespoły grające taką odmienną muzykę, jak na przykład pop-folkowa – StaraNowa, punkowa – Will’N’Ska czy postronkowa – Kite Art.
„Cieszy mnie, że mamy na Wileńszczyźnie polską prasę, polskie radio i zespoły śpiewające po polsku. Przez ostatnie kilka lat pojawiło się na wileńskim horyzoncie niemało muzycznych zespołów, które zbierają coraz większe rzesze fanów. Kibicuję im i będę obserwować, jak im będzie się powodzić w przyszłości. Czy nie wygaśnie ich młodzieńczy zapał, energia i miłość do tego, co grają, często nieodpłatnie” – wyznała Irena Kalitkiewicz, młoda prawniczka z Wilna.
„Moim zdaniem ambitna, utalentowana i pewnym krokiem zmierzająca do celu młodzież może się realizować wszędzie. W kwestii realizacji i perspektyw, nie wyodrębniałabym polskiej młodzieży od litewskiej na Wileńszczyźnie” – dodała Irena.
Zdaniem lidera Kite Art Roberta Bieńkuńskiego młodzież ma szanse na rozwój, ale w dziedzinie kultury jest nadal nad czym popracować. Z pewnością ma na to wpływ sytuacja gospodarcza, bo jak wiadomo, „byt kształtuje świadomość”. Często jest tak, że pewne inicjatywy powstają nie z chęci robienia czegoś, a dla odhaczenia. „Z angażowaniem młodzieży bywa różnie. Dużo jest osób zaangażowanych i tworzących fajne rzeczy. Robią to jednak w tak dziwny sposób, że mam wrażenie, że nic się nie zmieniło za ostatnie 10-20 lat. Albo ta młodzież jest jakaś „niemłodzieżowa”, albo to robi pod przymusem” – zastanawia się R. Bieńkuński.
Bardzo często, zdaniem muzyka, polska młodzież realizuje się w środowisku litewskim.
„Oczywiście, jeżeli ktoś ma wielkie ambicje i talent, to nie tylko Wileńszczyzna, lecz także nawet Litwa jest za ciasna i uboga w możliwości” – podkreślił lider Kite Art.
Brak krytycznego myślenia
Katarzyna Kuckiewicz, koordynatorka projektów i tłumaczka, jest przekonana, że Wilno i okolice dają wiele szans młodym ludziom, tylko trzeba je odszukać.
„Nie lubię zbyt często powtarzanych słów: możliwości, rozwój, ambicje, kariera czy szanse. Myślę, że przez to „dążenie do przodu” tracimy to, co jest najważniejsze. (…) Dlatego przeformułowałabym pytanie – czy młodzież ma na Litwie podstawy do tego, by czuć się szczęśliwa? Myślę, że ma. Być może jest to trudna droga, ale szanse na osiągnięcie szczęścia są wysokie – najważniejsze zapytać samego siebie, czego się w życiu pragnie, a nie podążać za panującą „modą na dany styl życia” – zaznaczyła w rozmowie z zw.lt K. Kuckiewicz.
Bardziej krytyczny obraz Litwy i Wileńszczyzny wyłania się ze słów wokalistki litewsko-belgijskiego zespołu Brain Rain Elizy Łozowskiej, która przygląda się wileńskiej perspektywie z Brukseli. „Smutne, ale moim zdaniem, na Litwie jest w ogóle tak, że jeśli masz poglądy kosmopolityczne lub alternatywne, to jest duża szansa, że zostaniesz sam. Nie wiem, jak jest obecnie, ale gdy byłam nastolatką, w szkole średniej nikt nie uczył krytycznego myślenia czy wiary w siebie” – powiedziała zw.lt Eliza Łozowska.
E. Łozowska jest przekonana, że obecny system edukacyjny nie odpowiada potrzebom młodej osoby, a prasa również nie poprawia sytuacji.
„Prasa często powiela stereotypy. Więc na Litwie młody człowiek rozwija się sam na sam albo w gronie przyjaciół, jeżeli będzie miał szczęście spotkać osoby podobnie myślące” – zaznaczyła Łozowska.
Wileńszczyzna jako inspiracja
Z rozmów wynika jednak, że pomimo pewnych wad, Wileńszczyzna może być inspirująca. Najlepszym przykładem może być nowa piosenka Will’N’Ska „Multikultura”, która jest śpiewana w trzech językach i opowiada właśnie o wielonarodowym Wilnie.
„Podoba mi się wielokulturowość, którą na Wileńszczyźnie widać i czuć wszędzie. Właśnie za nią na emigracji tęskniłam najbardziej, bo w większości krajów wielokulturowość jest często nabyta, a my ją mamy we krwi. Bogactwo przyrody, przepiękne miasteczka z niesamowicie ciekawą historią, ludzie, którzy wciąż jeszcze są otwarci na innych. Nawet zmiany pogody są w miarę znośne. Mam wrażenie, że mimo upływu lat moja miłość do Wilna i okolic nadal jest tak świeża, niewinna i trochę naiwna, że nie zauważam tego, co mi się nie podoba” – zaznaczyła K. Kuckiewicz, która przez kilka lat mieszkała w Warszawie.
Podoba mi się wielokulturowość, którą na Wileńszczyźnie widać i czuć wszędzie
„Co mi się podoba na Wileńszczyźnie? To, że tu „gada się po wileńsku” . Oczywiście to jest żart, ale jak każdy żart ma w sobie część prawdy. Choć to ma mało wspólnego z samorealizacją na Wileńszczyźnie, a jednak to jest czymś, co sprawia, że się czuje „u siebie”, to jest bliskie miejsce dla mnie, moja Ojczyzna” – dodała I. Kalitkiewicz.
Zdaniem Elizy z Brain Rain Wileńszczyzna jest różna. „Nie lubię poglądu, kiedy wilniuk, który nie popiera oficjalnej polskiej polityki na Litwie, jest nazywany Polakiem nijakim lub zdrajcą. Lubię młodych Polaków, którzy twierdzą, że wilniuk może być różny, ciekawy, śmieszny, kreatywny, analizujący, kosmopolityczny oraz szanujący prawa człowieka” – zaznaczyła E. Łozowska.
Rząd ma wspierać, a nie straszyć
Wszyscy rozmówcy jednak są zgodni, że państwo bardziej powinno angażować się w pracę z młodzieżą. Bo bardzo często brak zainteresowania ze strony rządzących dla wielu młodych osób jest sygnałem do emigracji.
„Pytanie kluczowe – czego każdy potrzebuje do indywidualnej samorealizacji? W jakiej branży, dziedzinie osoba chce siebie realizować i najważniejsze, ile zarabiać. I to ostatnie często decyduje o tym, że młodzież wyjeżdża, emigruje za granicę” – sądzi I. Kalitkiewicz.
Jej zdaniem „małe inwestycje zagraniczne, powolny rozwój, krytyczna sytuacja gospodarcza oraz ponurzy ludzie” bardzo często zniechęcają młodzież do ojczyzny.
„Z pewnością chciałabym, żeby w naszym kraju rząd, urzędy państwowe wspierały przedsiębiorców, pomagały im, a nie tylko straszyły mandatami” – dodała prawniczka.
Bilet grupowy
„Co się tyczy ogólnej sytuacji młodzieży na Wileńszczyźnie i jej masowej emigracji, to mogę to ocenić przez pryzmat Ejszyszek i przylegających do nich miejscowości. Poziom bezrobocia w dalszym ciągu jest katastroficzny. Na przeciągu tych lat nie udało się przyciągnąć inwestorów czy zrealizować projekty, które zapobiegłyby ucieczce ludzi młodych z rejonu. Kiedyś wyjeżdżano do Wilna, dziś ejszyszczanie są obywatelami całej Europy. Być może nie byłoby to takie smutne, gdyby nie stało się zjawiskiem masowym. Ludzie wyjeżdżają za pracą! Najczęściej jest to bilet w jedną stronę i do tego grupowy. Bo później dzieci zabierają rodziców do siebie” – przeanalizowała sytuację B. Jundo-Kaliszewska.
Wielkiego problemu w emigracji nie widzi K. Kuckiewicz.
„Emigracja była, jest i będzie – ludzie od zawsze szukali swojego miejsca na ziemi. Chciałabym, żeby wszyscy byli po prostu szczęśliwi tam, gdzie są – czy to na ojczyźnie, czy na obczyźnie. Ja swoją decyzję podjęłam i po dwóch latach emigracji z prawie stuprocentową pewnością mogę powiedzieć, że moje miejsce jest tutaj, na Wileńszczyźnie. W Wilnie czuję się jak w domu i tu, jak mi się wydaje, mam najkrótszą drogę do prawdziwego, mego własnego szczęścia” – podsumowała rozmowę K. Kuckiewicz.