Trzy lata temu, będąc w klasie maturalnej, podjęłam decyzję o wyjeździe na studia do Warszawy. Nauczyciele często nas pytali, jakie mamy plany na przyszłość, na jaką uczelnię chcielibyśmy się dostać i o jakiej pracy marzymy. Wielu z nich starało się nam jak najlepiej doradzić i wesprzeć. Gdy jednak o moich planach na studia powiedziałam nauczycielce jęz. rosyjskiego, usłyszałam całą wiązkę negatywnych reakcji: „Myślisz, że jak pojedziesz do tej Warszawy, to wszyscy cię tam przyjmą z otwartymi ramionami? Nieprawda, nikomu tam nie jesteś potrzebna. Będziesz tam Litwinką albo Rosjanką!”. Po dwóch latach studiów w Warszawie stwierdzam: nigdy jeszcze nie zostałam nazwana Rosjanką ani, tym bardziej, Ukrainką, chociaż wciąż wymawiam spółgłoskę „ł” w sposób charakterystyczny dla Kresów. Czasem ktoś mnie pyta, czy uważam się za Litwinkę – takie pytania nie wynikają jednak z czyjejś złośliwości, lecz z zainteresowania kresową tożsamością, które często przeradza się w bardzo ciekawe rozmowy. Spotkałam się również z dużym zainteresowaniem Wilnem oraz relacjami polsko-litewskimi, a w niektórych środowiskach jestem kojarzona jako „Marta z Wilna” – co jest uważane za cechę szczególną i duży atut.
O swoich planach na studia miałam okazję rozmawiać również z pewną konsultantką ds. kariery, która pół żartem powiedziała: „Jedź sobie do Polski, ale nie do Warszawy.” „Dlaczego?” „Bo ja bardzo nie lubię tego miasta.” Ja jednak bardzo Warszawę polubiłam. I jestem przekonana, że atmosfery nie tworzą budynki czy ulice – tworzą ją ludzie. Dlatego zdecydowanie nie warto uzależniać swoich decyzji od czyichś preferencji; warto po prostu wyjechać i przekonać się o tym samodzielnie.
Inną powszechną opinią, którą młoda osoba zazwyczaj słyszy w swojej rodzinie, jest zdanie: „Ale to tak daleko, i będziesz tam musiał sam o siebie dbać, a tu tak wygodnie, mamusia zgotuje obiad, tatuś kupi ci samochód, po co więc wyjeżdżać do tej Polski na studia?”. I faktycznie, boimy się zmian, a perspektywa wyjazdu w nieznane budzi w nas niepokój. Psychologowie przekonują jednak, że takie reakcje są normalne; nie należy zatem kierować się emocjami, lecz odważyć się na zmianę otoczenia, która co do zasady powinna wpłynąć na nas korzystnie. Od siebie dodam, że chociaż początki bywają trudne, to rozpoczęcie samodzielnego życia jest bardzo ciekawym i korzystnym doświadczeniem. Zmiana miejsca zamieszkania pozwala z kolei zyskać więcej przyjaciół, zdobyć nową wiedzę oraz lepiej poznać siebie. Poza tym – w dobie obecnej (pomijając ograniczenia związane z pandemią) odległości stanowią coraz mniejszy problem. Media społecznościowe zapewniają stały kontakt z rodziną, a połączeń samolotowych i autobusowych (zwłaszcza z Warszawą) jest coraz więcej. Niektórzy moi znajomi w czasie roku akademickiego przyjeżdżają do Wilna regularnie co miesiąc, a jeśli jest taka potrzeba – nawet co tydzień.
Jeszcze jednym stereotypem wydają się być pieniądze. Studia „za granicą” zazwyczaj kojarzą nam się z wydatkami – chociażby na same przejazdy i wynajem mieszkania lub akademika. Istnieje jednak wiele instytucji, które pomagają studentom w kwestiach finansowych. Większość Polaków z Litwy, studiujących w Polsce, korzysta ze stypendium Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (NAWA), które pozwala na pokrycie podstawowych kosztów związanych z utrzymaniem. Lecz nawet jeśli komuś nie udało się uzyskać tego stypendium, istnieją inne instytucje, do których można się zwrócić: zarówno te wspierające Polaków zza granicy, jak i wszystkich studentów polskich uczelni. Poza tym, posiadacze Karty Polaka mogą podjąć studia na uczelniach państwowych na zasadach obowiązujących obywateli Polski – co oznacza m. in. zwolnienie z opłat za studia oraz możliwość ubiegania się o stypendium rektora lub stypendium socjalne na danej uczelni. Warto po prostu szukać różnych możliwości i nie zniechęcać się przy pierwszej mniej przychylnej odpowiedzi.
Jeśli chodzi o mnie – mam wrażenie, że podejmując decyzję o studiach w Polsce byłam w bardzo dobrej sytuacji. Moi rodzice sami studiowali w Warszawie, więc mogłam zaufać ich doświadczeniu i nie zwracać uwagi na wszelkie negatywne komentarze, które słyszałam od innych osób. Z domu wyniosłam również znajomość poprawnej polszczyzny, która zapewne bardzo mi ułatwiała pierwsze kontakty na studiach. Większość maturzystów zastanawiających się nad studiami w Polsce prawdopodobnie nie ma jednak tak mocnego punktu oparcia. Dlatego jako rodzice, nauczyciele i doradcy powinniśmy bardzo uważać na wypowiadane przez nas opinie. Powinniśmy również dać wolność naszym dzieciom i pamiętać, że to, co dla nas wydaje się najlepsze, wcale nie musi być najlepsze również dla nich.
Z kolei do wszystkich młodych osób, zastanawiających się nad podjęciem studiów w Polsce, chciałabym powiedzieć: odważcie się. Odważcie się na wyjazd z domu, odważcie się na zmiany, odważcie się na popełnianie błędów, odważcie się na niesłuchanie tego, co mówią dokoła inni. Na początku prawdopodobnie nie będzie łatwo; z czasem jednak będziecie mogli zobaczyć, jak wiele doświadczenia, wiedzy i nowych znajomości zyskaliście. I ile to wszystko daje satysfakcji!