
„Jeżeli miasto znalazło pieniądze i chce je przeznaczyć na dziedzictwo kulturowe, to czyżby rzeźby na Zielonym Moście są priorytetem? Organizacje społeczne od 2008 r. proszą samorząd o wsparcie przy odbudowie zburzonych w 1950 r. Białych Słupów Wileńskich, ciągle jednak powtarzano, że samorząd nie ma środków. Co jest ważniejsze dla polityków litewskich – rzeźby pamiętające czasy NKWD i KGB, czy zburzone przez okupanta symbole państwowości?” – pyta konserwatysta K. Masiulis.
Kiedyś u zbiegu dwóch ulic – obecnych Basanavičiaus (dawna Wielka Pohulanka) i Savanorių (dawniej Legionowa), stały dwa słupy, które oznaczały historyczne granice miasta. Przetrwały powstania i wojny. Zostały zniszczone po II Wojnie Światowej. Były czymś w rodzaju bramy triumfalnej.
Jak pisze litewski historyk Vladas Drėma, słupy, nazywane białymi, wzniosły władze carskie i ustawiły na nich dwie rzeźby Pogoni, mające, zdaniem tychże władz, być herbem Wilna. W 1888 r. obie Pogonie zostały usunięte, a w ich miejscu zjawiły się dwugłowe rosyjskie orły.
Przed czterema laty zrodził się pomysł odbudowy białych słupów wraz z rzeźbami Pogoni. Jeden może stanąć na dawnym miejscu, natomiast tam, gdzie był drugi, przebiega obecnie ulica.
Kęstutis Masiulis w wydanym wczoraj (22 maja) oświadczeniu przekonuje, że naukowcy wielokrotnie proponowali władzom Wilna ważne ze względów historycznych i kulturowych projekty: odbudowę kaplicy św. Rafała, rekonstrukcję rzeźb świętych na dachu kościoła ewangelickiego, oznaczenie fragmentów murów obronnych Wilna i inne. Zdaniem posła, władze Wilna za priorytetowe uważaja jednak „inne wątpliwe projekty”.