„Nie jest tajemnicą, że rząd „Chłopów” próbował już wcześniej zabić projekt Stadionu Narodowego i czynił to tchórzliwie i haniebnie na dwa sposoby – nie własnymi rękami, ale pod przykrywką podległych służb” – napisał mer Wilna.
„Wczoraj stwierdzono, że projekt nie jest koncesją, więc wszystko należy anulować. (..) Oczywiście będziemy wnosić skargi do sądu, ale biorąc pod uwagę długość postępowania, nie mam złudzeń” – informuje Šimašius.
Nowy obiekt według planów, miał być gotowy do 2023 roku. Stadion narodowy miał pomieścić do 15 tys. osób. Zgodnie z planami miał mieć najnowocześniejszą murawę hybrydową. Obok stadionu wybudowane miały być 3 boiska piłkarskie do treningów, spełniający wymogi IAAF stadion lekkoatletyczny, 6 boisk koszykarskich, boiska do gry w piłkę ręczną, sale gimnastyczne, ringi bokserskie – łącznie 15 dodatkowych obiektów sportowych.
Na terytorium kompleksu wielofunkcyjnego o powierzchni 22 ha miało powstać również centrum kultury, muzeum sportu oraz przedszkole na 300 miejsc.
Do sprawy odniósł się już w komunikacie rząd Litwy.
„Rząd konsekwentnie przestrzegał swoich obietnic i zobowiązań dotyczących projektu kompleksu wielofunkcyjnego, tak zwanego stadionu narodowego. Przypominamy, że zgodnie z wciąż obowiązującą rezolucją z dnia 9 grudnia 2015 r. Rząd zobowiązuje się do udziału w projekcie. Rezolucja przewiduje również wkład finansowy rządu, którego wartość wynosi 53,392 mln euro.
„Zamiast przyjąć na siebie odpowiedzialność, samorząd, a ściślej burmistrz Remigijus Šimašius, usiłuje winić jedną lub drugą instytucję, co jest całkowicie nieuzasadnione ”- mówi Lukas Savickas, zastępca kanclerza rządu.
„Chciałbym przypomnieć, że Służba Zamówień Publicznych nie jest podporządkowana rządowi, jest to niezależny i autonomiczny organ decyzyjny, który zyskał nienaganną reputację w oczach większości społeczeństwa”- podkreśla Savickas.