
„Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Ochrony Dziecka, ale niestety prawa dzieci, szczególnie dzieci mniejszości narodowych, nie są zapewnione. Dzisiaj, może to jest ironia, dzieci zdają egzamin z języka litewskiego, chociaż miały o 800 lekcji mniej, niż dzieci w szkołach litewskich. To jest dyskryminacja, nie może jej być w Unii Europejskiej” – oświadczył Waldemar Tomaszewski, podczas konferencji prasowej w sejmie, która poświęcona była reorganizacji szkół i dzisiejszej pikiecie pod gmachem rządu RL. Przewodniczący AWPL podkreślił, że protest przeciwko reorganizacji polskich szkół jest oddolną inicjatywą rodziców, a jego partia wspiera takie inicjatywy.
Jesteśmy bardzo zaniepokojeni w sprawie 17 wileńskich szkół mniejszości narodowych, które czekają na akredytację
„Jesteśmy bardzo zaniepokojeni w sprawie 17 wileńskich szkół mniejszości narodowych, które czekają na akredytację, ale niestety Ministerstwo Oświaty i Nauki specjalnie powstrzymuje ten proces”- oświadczyła podczas konferencji w sejmie radna miasta Wilna Edita Tamošiūnaitė. Radna dodała, że szkoły mniejszości narodowych są odpowiednio przygotowane, by wcielić w życie programy o profilu inżynieryjnym, sportowym lub humanistycznym. Jej zdaniem placówki oświatowe wywiązały się ze wszystkich zobowiązań, a obecnie piłka jest po stronie ministerstwa. Natomiast wiceprzewodniczący sejmu Jarosław Narkiewicz zasugerował, że to całkiem możliwe, iż „robi się specjalnie”, aby skłócić mieszkające na Litwie narody.
Świetlana przyszłość?
Głównym organizatorem dzisiejszego protestu, który odbędzie się przed siedzibą rządu o godz. 16 jest Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie. Forum jest przekonane, że reorganizacja szkół zagraża „10 polskim szkołom na Litwie, w tym czterem w Wilnie: Szkole Średniej im. Wł. Syrokomli, Szkole Średniej im. Szymona Konarskiego, Szkole Średniej im. Joachima Lelewela, Szkole Średniej w Lazdynai; trzem innym w rejonie wileńskim: Szkole Średniej w Zujunach, Szkole Średniej im. Św. Jana Bosko w Jałówce, Szkole Średniej im. Św. Kazimierza w Miednikach; dwóm w rejonie solecznickim: Szkole Średniej im. Adama Mickiewicza w Dziewieniszkach, Szkole Średniej im. Elizy Orzeszkowej w Białej Wace oraz Szkole Średniej w Połukniu w rejonie trockim”.
Ministerstwo nie zgadza się z takim traktowaniem sprawy. „Wszystkie szkoły mają przed sobą świetlaną przyszłość – w takiej czy innej postaci wszystkie przetrwają. Wszystkie szkoły, które nie zdążyły przejść procesu akredytacji, chciałyby pozostać szkołami średnimi, wszystkie szukają różnych możliwości” – zapewnił w rozmowie z zw.lt Aidas Aldakauskas, dyrektor Departamentu Jakości Oświaty i Polityki Regionalnej działającym przy Ministerstwie Oświaty i Nauki. Jego zdaniem politycy nie powinni wprowadzać społeczeństwa w błąd i dawać złudnych nadziei. „1 września 2015 ma nie pozostać szkoły średniej jako takiej – to zostało przewidziane w Ustawie o oświacie z 2011 roku. Jeżeli naprawdę były chęci do założenia szkoły inżynieryjnej czy katolickiej, można było poczynić pewne kroki nie w ostatniej chwili. Dobrze by było, gdyby politycy potrafili powiedzieć – zakończyliśmy bardzo ważny etap, rozpoczniemy nowy. Jaki będzie nowy, będziemy negocjować” – podkreślił urzędnik. Do ostatniej chwili część szkół żyła nadzieją, że ten proces przekształcania szkół może zostać przedłużony. Jednak w końcu marca sejmowy Komitet Oświaty, Kultury i Nauki nie zgodził się na przedłużenie terminu.
Wszystkie szkoły mają przed sobą świetlaną przyszłość – w takiej czy innej postaci wszystkie przetrwają
Zgodnie z nowelizacją Ustawy o oświacie, od 1 września 2015 r. na Litwie przestaną istnieć szkoły średnie, które zostaną przekształcone w szkoły początkowe (1-4 klasy), progimnazja (1-8 klasy), szkoły podstawowe (1-10 klasy) oraz gimnazja (9-12 klasy). Szkoły średnie, które chcą zostać gimnazjami muszą przejść proces akredytacji.
Problem „Syrokomlówki”
1 kwietnia 2015 r. Rada Miasta Wilna podjęła decyzję w kwestii Szkoły Średniej im.Wł. Syrokomli. Chodzi o zmianę osobowości prawnej i przekształcenie placówki w instytucję użytku publicznego, której założycielem oraz jedynym udziałowcem jest stołeczny samorząd. Szkoła ubiega się też o uzyskanie statusu gimnazjum o profilu katolickim.„Szkoła i samorząd doskonale znają wszystkie warunki. Status organizacji pożytku publicznego jeszcze nie umożliwia zostania szkołą katolicką, jeżeli udziałowcem nie zostaje Kościół, Kuria, Archidiecezja czy ktoś inny. Było to wiadome od początku i szkoła od dawna była proszona o znalezienie udziałowca, ponieważ wszystkie szkoły w Republice Litewskiej, niezależnie – z polskim czy litewskim językiem nauczania – są świeckie. Jeżeli jednak zawierają partnerstwo z Kościołem, mogą realizować program z elementami koncepcji katolickiej. Na dzień dzisiejszy nie słyszałem, aby szkoła coś zrobiła w tym kierunku. Wydaje się, że szkoła uważa, iż nie jest to konieczne i można to zrobić jakoś inaczej. Na Litwie nie ma jednak takiego precedensu. Nie ma żadnej świeckiej szkoły o profilu katolickim” – wyjaśnił Aldakauskas.
Dyrektorka „Syrokomlówki” Danuta Silienė potwierdziła zw.lt, że faktycznie szkoła nie szukała drugiego udziałowca, ponieważ tego nie wymaga prawo. „Złożyliśmy dokumenty i obecnie czekamy na decyzję ministerstwa” – poinformowała dyrektorka polskiej szkoły.
Co z „Piątką”?
Dość niekorzystnie wygląda sytuacja polsko-rosyjskiej Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela. „Szkoła znalazła pewną niszę w aktach prawnych i myślała, że mogłaby zostać szkołą o profilu inżynieryjnym. Złożono wniosek w ministerstwie, specjaliści z resortu oświaty i nauki odwiedzili szkołę, ocenili sytuację. Specjaliści wypowiedzieli się, że zarówno litewska szkoła Mikalojusa Daukšy , jak i polsko-rosyjska szkoła Joachima Lelewela, mają nikłe mozliwości realizowania programu inżynieryjnego” – oświadczył szef ministerskiego departamentu.
Ktoś wprowadza szkoły w błąd
Co prawda litewskie szkoły mają szansę na akredytację, co zdaniem polityków AWPL, jest jawnym przykładem dyskryminacji. „Politycy samorządu zwrócili się do ministerstwa w sprawie trzech szkół – Daukšos, Tūskulenų i Kulviečio, aby ponownie oceniono, czy mogą realizować program kształcenia specjalistycznego. Zagwarantowali w swoim piśmie, że samorząd potrzebuje takich szkół i będzie je wszechstronnie wspierał. W sprawie szkoły Lelewela nie było takiego pisma, nie było też w sprawie innych szkół – jest długa lista placówek, które próbują teraz ustawiać się w tym szeregu i sądzą, że jest przynajmniej minimalna nadzieja na pozostanie długim gimnazjum w mieście, co historycznie patrząc, dawno w Wilnie nie powinno być możliwe” – wyjaśnił sprawę Aldakauskas. Na pytanie, czyje to było pismo, odpowiedział: „Ja osobiście widziałem pismo wicemera Valdasa Benkunskasa”.
Natomiast decyzję w sprawie niekompletowaniu 11 klas w Szkole Średniej im. Szymona Konarskiego oraz w Szkole Średniej w Lazdynai została podjęta 1 kwietnia, kiedy do koalicji rządzącej w mieście wchodziła również AWPL.
„Decyzje w sprawie tych szkół podjęła jeszcze poprzednia Rada miasta. Byłoby dobrze i spokojnie dla samych społeczności szkolnych, gdyby mogły robić plany istnienia i działania jako szkoły podstawowe. Ktoś wprowadza szkoły w błąd” – powiedział urzędnik.
Rejon wileński nie kontaktował się z ministerstwem
Aldakauskas poinformował, że Samorząd Rejonu Wileńskiego nie kontaktował się z ministerstwem i nawet nie próbował rozmawiać na ten temat.
Filia, to jest „szkoła niepełnosprawna”
„We wszystkich rzekomo zagrożonych szkołach nie ma tam wystarczającej liczby uczniów i zgodnie z zasadami nie mogą one przystąpić do akredytacji, ministerstwo jednak zawsze proponuje warianty – aby małe szkoły z niewielką liczbą uczniów pozostały jako filie innych, już akredytowanych gimnazjów. Uczniowie fizycznie pozostają w tym samym budynku, otrzymują jedynie dyplom z nazwą innej placówki. Ludzie postrzegają filie jako jakieś zło, a ten wariant ma dwie możliwości – filia może się rozrosnąć do gimnazjum, albo w ogóle zniknąć, bo uczniowie rozjadą się do innych gimnazjów. To zależy od wzrostu w tym regionie. Na dzień dzisiejszy jest taka propozycja, by uczniowie nie musieli jechać daleko i skończyli szkołę w tym samym miejscu” – opowiedział o sytuacji w podstołecznym rejonie szef departamentu.
Z tymi słowami nie zgadzają się przedstawiciele AWPL, ich zdaniem władze rejonu oraz kierownictwa szkół, niejednokrotnie zwracały się do ministerstwa. A zdaniem posła Józefa Kwiatkowskiego filia, to jest „szkoła niepełnosprawna”.
Natomiast w rejonie solecznickim wybrano bezprecedensowe rozwiązanie. Zarówno w Dziewieniszkach, jak i w Białej Wace szkoły polska i litewska działają w tych samych budynkach. Obie szkoły wykorzystują niemało tych samych resursów – salę sportową, stadion, gabinety specjalistyczne, stołówkę. „Podjęto decyzję o akredytowaniu zgodnie z programem nauczania średniego, w którym obie szkoły pracują według jednego planu kształcenia. Arytmetycznie powstaje odpowiednia liczba dzieci, jedni kończą gimnazjum Adama Mickiewicza, inni Gimnazjum Ryto” – powiedział Aldakauskas.
Inna sytuacja jest w rejonie trockim. „Szkoła Średnia w Połukniu jest bardzo nieduża, średnia liczba uczniów w klasach 11-12 wynosi 7,5, a według zasad musi to być co najmniej 10. Rozmawialiśmy z Wydziałem Oświaty rejonu trockiego, że idealnym wyjściem byłoby także założenie filii szkoły z Trok lub Landwarowa. Dzieci skończyłyby szkoły w pobliżu domu” – wyjaśnił dyrektor departamentu.
AWPL jest przekonana, że traktowanie placówek oświatowych tylko z pozycji ekonomicznych jest czymś nieprawidłowym. „I tak już zamknęliśmy dużo szkól na Litwie. Nie można patrzeć tylko na liczbę, trzeba też uwzględniać prawa dzieci” – skomentował takie podejście Tomaszewski.
Od szkoły podstawowej do gimnazjum
Aldakauskas sądzi, że wśród ludzi pokutuje stereotyp, że szkoła podstawowa jest gorsza niż gimnazjum. „W Wilnie działają wspaniałe gimnazja – im. Adama Mickiewicza i Jana Pawła II, które cierpią na brak uczniów. Sieć gimnazjów była tworzona w miastach, by gimnazja przyciągały więcej dzieci i mogły realizować swoje wybory – czego się uczyć, z czego wybierać. A zostanie dobrą szkołą podstawową nie jest gorsze, niż zostanie dobrym gimnazjum. Jeżeli mówimy o tym, że polskie szkoły podstawowe są głównym „dostawcą” gimnazjalistów do placówek polskich, wszyscy powinni być zainteresowani, aby ten łańcuch działał jak najlepiej. Obecnie siły są skupione na jakieś historie przetrwania, a należałoby skupić siły – dla dobra dzieci – na zapewnieniu im jak najlepszego wykształcenia” -podsumował rozmowę ministerski urzędnik.