Tegoroczna, jedna z najdziwniejszych w moim życiu, Wielkanoc, to wypisz wymaluj scenariusz z „Walking Dead”, „28 Days Later” czy „The Stand”. Kiedyś lubiłem takie postapokaliptyczne obrazy, zawsze jednak miałem nieodparte wrażenie, że przerysowują rzeczywistość przedstawiając ludzi albo jako wyzutych z jakiegokolwiek człowieczeństwa maniaków, albo jako superbohaterów.
Tymczasem prawdziwa pandemia wyglądała… prozaicznie. Dwa słowa najlepiej pasują, żeby opisać wileńską koronawirusową rzeczywistość pierwszych tygodni: cisza i szybkość. Grobowa cisza. Na ulicach, w sklepach. Ludzie w maseczkach i rękawiczkach mijają jeden drugiego szerokim łukiem, całkowite skupienie na twarzach, nikt z nikim się nie wita, rozmowy skrócone do absolutnego minimum, zero uśmiechów, dystans. Okazało się, że jesteśmy dużo bardziej zdyscyplinowany narodem niż nam się wydawało. Przez kilka pierwszych tygodni mieszkańcy naszego kraju dawali doskonały przykład, jak trzeba się zachowywać w obliczu epidemii. Później było już niestety bardzo różnie. Generalnie jednak daliśmy wirusowi radę na podziw skutecznie.
Być może powiodło nam się, że jesteśmy narodem zimnych, zamkniętych w sobie introwertyków, a jeszcze w dodatku leżącym poza najbardziej uczęszczanymi szlakami turystycznymi. Być może zadziałał fakt, że nasze władze jako pierwsze w Unii Europejskiej zaczęły zdecydowanie reagować na zagrożenie koronawirusem. Co prawda zapewnienia składane przed epidemią przez ministra Aurelijusa Verygę, że mamy w rezerwie państwowej wystarczająco masek, testów, odczynników – okazały się nie zawsze prawdą, a początkowa reakcja rządu na wiele wyzwań spowodowanych epidemią była spóźniona i niewystarczająca. Jednak w odróżnieniu od niektórych sąsiednich krajów – decyzje były podejmowane, ograniczenia – wcielane w życie, rezerwy – szybko uzupełniane, a głos opinii publicznej – wysłuchiwany. Na pewno można było zrobić więcej, ale rząd bardzo szybko zapanował nad sytuacją.
Także opozycja litewska nie próbowała wykorzystać epidemiologicznych trudności do rozkręcania wojny litewsko-litewskiej. Oczywiście krytyki ze strony mediów i opozycji nie brakowało, ale władza na nią reagowała nie zacietrzewieniem, tylko z uwagą. Racjonalne pomysły – np. dotyczące zwiększenia zakresu testowanych na obecność koronawirusa osób – były wcielane w życie, niepopularne i nieprzemyślane decyzje – odwoływane. Teraz gdy epidemia dogorywa, a kampania sejmowa się rozkręca, ostrej krytyki będzie coraz więcej.
Teraz będzie czas, żeby przyjrzeć się baczniej i niezliczonym organizacjom pozarządowym, których większość zapadła się pod ziemię w czasie pandemii. Mam na myśli i tzw. zorganizowaną społeczność polską na Litwie. Podobno liczącą blisko 70 organizacji, fundacji, związków i grup. Niewiele z nich podjęło się jakichkolwiek działań w czasie kwarantanny. Tymczasem de facto nielegalny Związek Polaków na Białorusi przekazał lekarzom w Grodnie tysiące maseczek ochronnych. Ile maseczek i komu przekazał Związek Polaków na Litwie, największa i najliczniejszych organizacji społecznych na Litwie? Gdyby nie aktywność niektórych polskich szkół, działaczy kultury i dwóch ministrów-Polaków w rządzie – powiedziałbym, że 16 marca br. Polacy na Litwie nieoczekiwanie przestali istnieć…
Koronawirus oddzielił ziarno od plew. Po raz kolejny przekonaliśmy się o prawdziwości przysłowia, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Prawdopodobnie wielu z nas przekonało się że ma ich o wiele mniej niż znajomych na Facebooku. Ale jednak jeśli są – to jest to nasz spory sukces.
Setki osób na Litwie ukarano z powodu naruszania zasad kwarantanny, szerzenia fake newsów, organizowania nielegalnych balang, ale jednak to absolutny margines w porównaniu z setkami tysięcy, którzy wytrwali w samodyscyplinie i samoizolacji nie zważając na pokusy.
Dziesiątki i setki tysięcy osób bez nakazów i rozkazów z góry, nie licząc na podziękowania i ordery, pomagały krewnym, znajomym, sąsiadom w robieniu zakupów, w doglądaniu osób starszych i dzieci, pracowały jako wolontariusze lub po prostu sumiennie wykonywały swoje obowiązki służbowe. W szpitalach i przychodniach, ale też w supermarketach, służbach kurierskich, urzędach i fabrykach, przy wywożeniu śmieci i zamiataniu ulic.
Wierzę, że większość z nas przekonała się w tych trudnych czasach, że jest o wiele lepszym człowiekiem niż o sobie myślała.
Ten komentarz ukazał się we wtorek (5 maja) na antenie audycji polskiej litewskiego radia publicznego LRT Klasika