
Koszt budowy spalarni śmieci wyniesie 250 mln litów. Zbuduje ją spółka Reenergy, której udziałowcami są koncern Icor oraz Wileńskie Sieci Ciepłownicze (Vilniaus šilumos tinklai). Zakład zostanie wybudowany w ciągu dwóch lat ze środków prywatnych, bez wykorzystania wsparcia Unii Europejskiej ani państwa.
Według planów zakład ma spalać 170 ty. ton odpadów rocznie a jego moc ciepłownicza wyniesie 49,9 megawatów.
Wcześniej służby ochrony środowiska nie wydawały zezwolenia na budowę spalarni śmieci w Wilnie, argumentując, że taka decyzja musi być odpowiednio skonsultowana ze społeczeństwem oraz że należy wykonać nowy raport oddziaływania na środowisko. W lipcu 2012 r. raport został jednak zatwierdzony decyzją Sądu Najwyższego Litwy.
„Siłownia będzie integralną częścią systemu gospodarki odpadami wspólnie z sortownią śmieci, która także ma powstać w stolicy. W spalarni będą wykorzystywane tylko śmieci, pozostałe po segregacji, posiadające wartość energetyczną. Rozwiązanie to pomoże Wilnu uwolnić się od barbarzyńskiej metody gromadzenia odpadów na wysypiskach. Utylizowanie śmieci i produkowanie z nich energii jest najbezpieczniejszym dla otoczenia į najtańszym sposobem gospodarki odpadami“ – mówi Raimondas Petreikis, dyrektor spółki Reenergy. Jak dodaje, spalarnia będzie odpowiadała najwyższym standardom ekologicznym.
Nie są o tym przekonani przedstawiciele Partii Zielonych, którzy alarmują, że przy podejmowaniu decyzji za mało było konsultacji publicznych.
„O ile wiem, przy prezentacji PDA obecnych było zaledwie kilku mieszkańców i potraktowano to jako informowanie społeczeństwa. Takie działania są sprzeczne z Konwencją z Aarhus, zgodnie z którą mieszkańcy mają prawo nie tylko do informacji, lecz także do udziału w podejmowaniu decyzji związanych ze środowiskiem. Niepokój i protesty wilnian są zrozumiałe. Na Litwie nie ma laboratoriów, systemów monitoringu, które pozwoliłyby na kontrolę zanieczyszczeń, spowodowanych przez spalarnię” – komentuje lider Partii Zielonych, poseł na sejm Linas Balsys.
Zwraca on uwagę na jeszcze jeden aspekt całej sprawy – otóż zdaniem L. Balsysa, analogiczna spalarnia już działająca w Kłajpedzie zużywa większość wytworzonych na Litwie odpadów, a odpady do siłowni w Wilnie przyjdzie…importować. Zdaniem polityka, to jeszcze bardziej oddali Litwę od jakichkolwiek postępów w dziedzinie segregowania śmieci.
Z decyzji o budowie spalarni nie jest także zadowolony Ramūnas Šeduikis, dyrektor Giełdy Samochodowej w Gariūnai.
„Samorząd musi dbać o dobro wszystkich mieszkańców miasta i wszystkich przedsiębiorców działających na jego terenie, a nie o interesy jednego biznesu. Gdy jest odwrotnie, powstaje wiele pytań o stopień skorumpowania władzy. W cywilizowanym kraju decyzje o budowie fabryki spalania śmieci powinny być konsultowane na wszystkich szczeblach, szczególnie z mieszkańcami. Taki zakład musi spełniać wiele standardów i wymaga ogromnych inwestycji. Jeżeli w Wilnie powstanie zakład, który będzie zanieczyszczał środowisko, targowisko Gariūnai ucierpi na tym najmniej. Zaszkodzi to przede wszystkim mieszkańcom pobliskich dzielnic, między innymi Lazdynai, jak oczywiście i wszystkim tym, którzy będą przejeżdżali obok” – uważa R. Šeduikis.
„Nikt nigdy nic z nami nie konsultował, bo to jest Litwa. Państwo polityków, w którym ci, którzy zajmują najwyższe stanowiska, nie liczą się ze zwykłymi ludźmi i dbają jedynie o interesy tego biznesu, z którego mogą mieć wymierną korzyść. Mimo że nasze targowisko jest jedyne i największe w w regionie, nikt nas nie traktuje poważnie. Nie konsultowano z nami ani decyzji o budowie w pobliżu Gariūnai wysypiska, ani spalarni śmieci. Czy są to zamierzone działania? O to trzeba by zapytać mera i władze miasta” – oburza się przedstawiciel targowiska Gariūnai.
Redakcji zw.lt w ciągu dwóch dni nie udało się skontaktować z przedstawicielami Departamentu Środowiska i Energetyki Samorządu Miasta Wilna.