
Gośćmi wczorajszej dyskusji byli znani litewscy historycy prof. Alfredas Bumblauskas oraz dr Ryszard Gaidis z Uniwersytetu Wileńskiego. Moderatorem spotkania był politolog oraz historyk Andrzej Pukszto z Uniwersytetu Witolda Wielkiego. „Postanowiliśmy nie zanudzać wyborami i dlatego postanowiliśmy porozmawiać o litewskiej polityce historycznej i roli Polaków” – powiedział na wstępie prezes klubu Artur Zapolski.
Andrzej Pukszto na początku zadał podchwytliwe pytanie: jak zrobić, aby 16 lutego było świętem ogólnonarodowym, które nie dzieliłoby obywateli pod względem narodowości. Bo dla wielu Polaków to święto nadal jest obce, na co mają wpływ również demonstracje nacjonalistów organizowane w tym dniu. „To jest trudne pytanie, nawet dla Litwinów (…). Nauczyciele często pytają, dlaczego to święto nie jest atrakcyjne dla młodzieży? Dlatego, że jest tuż przed jest 14 lutego” – w żartobliwy sposób wyjaśnił Alfredas Bumblauskas. Historyk podkreślił, że estetyka obchodów Dnia Niepodległości jest przestarzała i trochę przypomina „czasy radzieckie”.
Bumblauskas zaznaczył, że sami Litwini mają problem ze świętami narodowymi. ,,Dlaczego są trzy święta narodowe: 16 lutego, 11 marca oraz 6 lipca? Bo są trzy Litwy. Litwa Mendoga i Witolda. Litwa Smetony oraz Litwa Landsbergisa i Brazauskasa” – zaznaczył profesor. Zresztą, jak wynikło z dalszej dyskusji, nowoczesna Litwa oczami naukowca, to po prostu Litwa Kaušpėdasa, Mamontovasa czy Kernagisa (znani litewscy wykonawcy rockowi – przyp.red.).
Ryszard Gaidis ze swojej strony dodał, że święto narodowe może łączyć obywateli różnych narodowości, jeśli „mniejszości narodowe znajdą coś swojego”. W polskich szkołach bardzo niewiele mówi się na przykład o Stanisławie Narutowiczu, jednym z sygnatariuszy Aktu Niepodległości Litwy. Ten problem dotyczy nie tylko historii, ale również literatury. „Nie ma dyskursu miejscowego. Nie ma miejscowych polskich autorów, którzy patrzą trochę inaczej” – wyjaśnił historyk.
Bumblauskas poinformował, że z biegiem lat w świadomości społecznej, a przede wszystkim w samym środowisku historyków, pojawia się coraz bardziej pozytywny pogląd na rolę Polaków w historii Litwy. „Już nikt nie nazywa Bumblauskasa szaleńcem, że nazywa Piłsudskiego Żmudzinem” – oświadczył naukowiec. Chociaż nadal w społeczeństwie istnieje antypolski gen. „Bo naród litewski powstał, kiedy trwała wojna z Polską” – wyjaśnił to zjawisko historyk.
Gaidis podkreślił, że dotyczy to przede wszystkim XX w., ponieważ przeciętny litewski student wie, że w latach 1918-20 Litwa toczyła walkę z bermontowcami i bolszewikami, ale o wojnie polsko-bolszewickiej, która również miała ogromny wpływ na niepodległość Litwy, praktycznie nic nie wiedzą.
Dyskusja przebiegała w bardzo pozytywnej atmosferze, z sali padały pytania oraz dygresje, zostały poruszone tematy od Unii w Krewie po czasy współczesne. Został też omówiony wpływ polityków polskich i litewskich na rozumowanie historii. Zdaniem Bumblasukasa politycy absolutnie nie znają historii, ale bardzo lubią ją komentować oraz tym samym pouczać. Najlepszym przykładem jest projekt upamiętnienia Konstytucji 3 maja w Sejmie RL. „Ten projekt został odrzucony 9 razy, a budżet tylko 6” – podkreślił historyk.
Wśród polskich polityków na Litwie, w opinii Gaidisa, postawa do historii jest synkretyczno-relatywna. „To oznacza, że pójdę na każde święto, aby przyciągnąć wyborców” – wyjaśnił historyk. To najlepiej widać na postawie Tomaszewskiego, który może przypiąć jednocześnie wstążkę św. Jerzego oraz polską flagę, chociaż oba symbole się wykluczają. Może uczestniczyć w święcie poświęconym AK oraz w wyzwoleniu Kłajpedy, kiedy w czasie tego wyzwolenia żołnierze AK byli więzieni i mordowani.
Zapraszamy do obejrzenia wczorajszej dyskusji: