
„Jestem przedstawiany jako anarchista. Historia i anarchizm pozornie nie wiążą się ze sobą, ale jeżeli dobrze pomyśleć, jest między nimi związek. Historycy na Litwie najczęściej pracują w strukturach państwowych, otrzymują pieniądze z jakichś funduszy, rozwijają tematy i kwestie, za które otrzymują pieniądze. Litwini o okresie międzywojennym lub czasach imperium radzieckiego piszą negatywnie albo wcale. Tak samo jest z polskimi historykami, którzy w historii Wilna szukają tylko tego, co polskie. Rosjanie również szukają swoich narodowych korzeni. A ja jestem anarchistą – państwo, władza, narody są dla mnie na piątym miejscu. Łatwiej mi spojrzeć ze strony na te walki historyków i oceniać wszystkich jednakowo krytycznie” – powiedział na wstępie Dariusa Pocevičius.
Każda z kolejnych władz „poprawiała” po poprzedniej, często nie dbając o zachowanie treści czy przesłania historycznego
Książka „Sto reliktów Wilna” składa się z pięciu rozdziałów, z których każdy ilustruje osobny okres historyczny. Podczas spotkania autor przedstawił krótką prezentację dotyczącą nazewnictwa ulic w Wilnie – jak były zmieniane, a nawet wypaczane nazwy ulic w różnych okresach historycznych, za czasów władz rosyjskich, litewskich, polskich i niemieckich. Każda z kolejnych władz „poprawiała” po poprzedniej, często nie dbając o zachowanie treści czy przesłania historycznego, a kierując się na przykład jedynie zachowaniem fonetycznego brzmienia.
Tak ulica Archangielska z czasów Imperium Rosyjskiego stała się w czasach polskich ulicą Archanielską, Caricynska – Saraceńską, a rosyjska Nowgorodzka (od Nowyj Gorod) pod władzą Polski stała się Nowogrodzką, zaś w czasach litewskich – Naugarduko, mimo że wcale do Nowogródka nie prowadzi.
Litwini w latach 1937-1938, jak gdyby (mówi Pocevičius) przeczuwając, że Wilno powróci do Litwy, zaczęli wydawać spisy ulic i mapy miasta z litewskimi nazwami. Taką książkę z propozycjami nazw wydał między innymi Mykolas Biržiška, który do przemianowania ulic podszedł dość swobodnie. Tak np. ulicę Dobrej Rady proponował nazwać Gerulių, Safianiki – Sapnininkai, Szarą – Šoferių, Pożarową – Pažaislio. Nie wszystkie pomysły Biržiški zostały wcielone w życie, dzisiaj jednak wiele nazw ulic odbiega od historycznego oryginału – zauważa autor „Reliktów”. To między innymi aleja Giedymina – historycznie ulica świętego Jerzego, ulica Olandų, która nie ma nic wspólnego z Holendrami, bo Holendernia to folwarczne obory, do których sprowadzano holenderskie hodowle bydła.
„Powinniśmy mieć świadomość, że w większości nazwy wileńskich ulic są nieuzasadnione historycznie. Ale zmieniać je dzisiaj, gdy tak wiele pokoleń się do nich przyzwyczaiło, również nie ma sensu. Musimy jednak pamiętać, że te miłe sercu nazwy wymyślili nieucy, i odnosić się do tego krytycznie” – uważa Pocevičius.
Wilno było nietolerancyjne, Żydzi, prawosławni byli prześladowani przez katolików
Jak mówi, podczas pisania swojej książki chciał być takim chłopczykiem, który woła, że król jest nagi. Na celowniku znalazły się przede wszystkim mity tworzone przez historyków litewskich.
„Na przykład ten, że konfesje i narody w Wielkim Księstwie Litewskim żyły zgodnie. Tak naprawdę religijne walki były codziennością, Wilno było nietolerancyjne, Żydzi, prawosławni byli prześladowani przez katolików. Istniał na przykład zakaz budowania i remontowania cerkwi, panowała polityka przemocy wobec protestantów czy dyskryminacja Żydów. Są na przykład relacje, jak Piotr Skarga idzie z grupą studentów palić kościół ewangelików. I byli z tego dumni, że spalili „księgi heretyków”. Takie były czasy i trzeba się z tym pogodzić, a nie tworzyć bajkowe Wilno” – podkreśla znawca litewskiej stolicy.
W przyszłości jego książka „Sto reliktów Wilna” ma ukazać się w tłumaczeniu na polski i angielski, a sam autor pracuje już nad kolejną publikacją – książką o historii okresu sowieckiego.
„Relikty sowieckie na Litwie są niszczone codziennie, z poparciem państwa i jest to robione z radością, jako niszczenie zła. Ja uważam jednak, że to znaki tamtego okresu, które opowiadają swoją historię” – mówi Pocevičius.
Trzeba wychować nowych Miłoszów, Ruszczyców, aby rozkład sił w społeczeństwie był inny
Pytany o stosunki polsko-litewskie publicysta zauważył, że Polacy na Litwie powinni wzmocnić swój potencjał intelektualny.
„Trzeba wychować nowych Miłoszów, Ruszczyców, aby rozkład sił w społeczeństwie był inny, aby na poziomie politycznym, kulturowym Polacy czuli się na równi, gdyż obecnie wskutek wydarzeń powojennych proporcja intelektualistów polskich, rosyjskich i litewskich jest nierówna na niekorzyść tych pierwszych. Chociaż osobiście uważam, że kształtowanie społeczeństw na zasadzie etnicznej powinno dawno zniknąć. Im bardziej kultura zlewa się z innymi kulturami, tym ma więcej szans na przetrwanie” – powiedział Darius Pocevičius.
Artykuł powstał w ramach projektu „Dialog pomiędzy narodami”, który jest współpfinansowany przez Fundusz Wsparcia Prasy, Radia i Telewizji