Pikietujący Polacy, Rosjanie i Białorusini zwrócili się o pomoc do Niemiec

Pikieta pod ambasadą Niemiec w Wilnie rozpoczęła się piosenką „Wileńszczyzna – drogi kraj”, a zakończyła się „Rotą”. W ten sposób organizatorzy wiecu chcieli przykuć uwagę opinii międzynarodowej na problemy mniejszości narodowych na Litwie.

Antoni Radczenko

Wiec został zorganizowany przez oddziały ZPL rejonów wileńskiego i solecznickiego pod niemiecką ambasadą, ponieważ w opinii organizatorów, Niemcy bardzo dbają o swych rodaków mieszkających poza granicami kraju. Zdaniem pikietujących, mniejszości narodowe na Litwie muszą mieć takie same prawa, jak mniejszość niemiecka w Danii, we Włoszech lub w Polsce.

„Na Bolesława Daszkiewicza, samorządowca polskiej narodowości, nałożono karę ponad 12 tys. euro za wywieszenie na prywatnych domach litewsko-polskich tablic z nazwami ulic. Podobnie się zachowano z dyrektorem administracji rejonu wileńskiego – Lucyną Kotłowską, na którą również wielokrotnie nakładano grzywny za zwłokę w wykonaniu nakazu usuwania dwujęzycznych nazw ulic z domów mieszkańców. Mimo, że w programie rządu istnieje zapis o przyjęciu Ustawy o mniejszościach narodowych, nie jest urzeczywistniany. Jest blokowany przez poszczególne siły polityczne” – powiedziała zebranym prowadząca wiec.

„Nie chodzi o jednojęzyczne napisy. Nie chodzi o polskie, czy rosyjskie. Chodzi o dwujęzyczne napisy. Z całym szacunkiem do języka litewskiego, ale chce się zamieścić obok nazwę w języku ojczystym” – wytłumaczył Grzegorz Jurgo, starosta gminy solecznickiej.

Na wiecu wystąpili również przedstawiciele mniejszości rosyjskiej, tatarskiej i białoruskiej. „Panie ambasadorze, chcę panu przypomnieć historię mojej rodziny. Mój ojciec po wojnie przybył do Wilna i razem z niemieckimi jeńcami wojennymi odbudowywał miasto, które było zniszczone w 40 proc. Wkład niemieckiego narodu w Wilno nie jest więc taki mały (…) Po 60 latach życia dowiedziałem się, że zostałem pozbawiony wszelkich swoich praw, ponieważ w latach 90 została przyjęta jedna z najlepszych Ustaw o mniejszościach narodowych” – opowiedział przedstawiciel rosyjskiej mniejszości.

„Szanowni państwo, zaraz porozmawiamy w języku państwowym Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po co zebraliśmy się pod ambasadą Niemiec? Po to, aby Niemcy pomogły nam wprowadzić równouprawnienie w naszym kraju. Bo u nas wszystko jest tylko na papierze i nic nie możemy zrobić. Bo jeśli powiesz prawdę, jak Paleckis, to będziesz taszczony po więzieniach albo będziesz ukarany grzywną. A przecież w konstytucji jest zapis, że mniejszości narodowe mają takie same prawa, jak wszyscy obywatele Litwy” – zwróciła się do zebranych białoruska działaczka na Litwie Maria Matusewicz.

„Wykazaliśmy dużo cierpliwości, aż władze rozstrzygną nasze problemy, ale dzisiaj widzimy, że bez międzynarodowej mediacji nie jesteśmy w stanie rozwiązać tych problemów, które w Unii Europejskiej są absolutnym standardem. Dzisiaj na Litwie są nakładane kary za coś, co w Unii Europejskiej jest wspierane z budżetu państwa” – ogłosił Tadeusz Andrzejewski, dziennikarz oraz radny rejonu wileńskiego.

Na zakończenie pikietujący przekazali ambasadorowi Niemiec w Wilnie petycję w celu przekazania ją Angeli Merkel i członkom niemieckiego parlamentu. W petycji zaapelowano o pośrednictwo w przekazaniu treści dokumentu władzom Niemiec. Autorzy petycji wskazują, że na Litwie, gdzie prawie 20 proc. mieszkańców stanowią mniejszości narodowe, nie ma Ustawy o mniejszościach narodowych. Dotychczas nie są uregulowane kwestie dotyczące dwujęzycznych napisów oraz oryginalnej pisowni nazwisk.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej