Dlaczego było dla Pana ważne przygotować taki projekt?
Taki projekt jest bardzo ważny, aby zwrócić uwagę społeczeństwa na to, że mimo restauracji nagrobków, znajdujące się na nich zdjęcia bardzo szybko się niszczą i znikają.
Myślę, że warto pomyśleć o kompleksowym podejściu do renowacji. Jeżeli mówimy o nagrobkach, to mówimy też o tym, że zdjęcia na nich są nieodrębną ich częścią. Często widzimy, że sam nagrobek jest praktycznie nienaruszony, ale zdjęcia są w stanie opłakanym. Dlatego należy pomyśleć oddzielnie o odnowieniu zdjęć.
Czy Pan pamięta moment, kiedy powstał pomysł na stworzenie takich prac?
To nie było tak, że coś mnie raptem oświeciło. W związku z pracą fotoreportera często odwiedzam cmentarze. Lubię obserwować pewien przekrój ludzi danej miejscowości. Patrząc na nazwiska, można wyrobić odpowiednie zdanie – kto zamieszkuje dane tereny, jak to stało się częścią naszego społeczeństwa.
Na początku projektu zaczynałem tworzyć rzeczy bardziej dokumentacyjne, robiłem fotopróby z myślą „niech sobie będzie”. Dopiero później podszedłem do tego z pomysłem, że może fajnie byłoby zrobić jakiś większy projekt.
Zdjęcia zostały zrobione na Cmentarzu na Rossie i Cmentarzu Bernardyńskim. Czy będzie kontynuacja projektu z innych nekropolii?
Raczej nie. Nie chcę powiedzieć, że to już koniec i nie będzie kontynuacji projektu. Nie chodzi mi jednak o to, aby zebrać zdjęcia z różnych nekropolii. Chcę pokazać głębię problemu. Właśnie dlatego nie zobaczymy na wystawie nazwisk zmarłych. są tu wyłącznie zdjęcia o wielkości 70×70 centymetrów. Dane fotografie pasują do każdego cmentarza, nieważne, czy to będzie Lwów, Warszawa, czy Wilno. Ten problem jest wszędzie.
Czy Pan obserwował pierwsze reakcje widzów?
Sprawdziłem reakcję na prace na kolegach z branży w trakcie spotkań Związku Fotografików Litwy. Pokazałem to kolegom w Nidzie. Spotkało się to z dużym zainteresowaniem. Wtedy zapadła decyzja, że ten projekt jest potrzebny nie tylko dla mnie, ale może zainteresować też więcej osób. Tak powstał pomysł na całą wystawę i katalog.
Oczywiście, nie byłoby to możliwe bez wsparcia z ramienia Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.
Projekt jest też finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach zadania publicznego dotyczącego pomocy Polonii i Polakom za granicą.