
Bukiety wiejskie, jak wiadomo,
Wiązane były wzwyż i stromo.
W barwach podobne do ołtarza,
Kształt serca miały lub ołtarza.
Tak rozpoczyna się poemat ,,Kwiaty Polskie” Juliana Tuwima, a słowa te jak najbardziej pasują do poetyckiego widzenia palm wileńskich.
Za oknem kwiecień, a to oznacza, że przyszedł czas na Niedzielę Palmową. Święta Wielkanocne w tym roku odbędą się trochę w nietradycyjny sposób. Z rodziną i z palmą już nie wyjdziemy do kościoła, nie spotkamy się przy wspólnej modlitwie, co nie znaczy, że takiej palmy w domu może zabraknąć. Wileńska tradycja wicia palm króluje już od 150 lat. Z biegiem czasu zmieniały się formy, kolory, rozmiary palm, przeróżne ziółka i kwiatki, lecz sama palma nie straciła swojej osobliwości, uroku i przeznaczenia. Niestety, w naszych czasach palmiarek jest coraz mniej, jednak ich wyroby jeszcze bardzo często i w dużych ilościach są spotykane na jarmarku kaziukowym lub podczas Niedzieli Palmowej, gdzie sprzedawane są przy kościele. Spotkany na ulicach wileńskich turysta, kupuje palmę jako symbol Wilna i Litwy. Tradycję wicia palm, palmiarki dziedziczą od babć, a nawet prababć, tym samym przejmując i naśladując stare tradycje rodzinne. Temat wicia, historii i tradycji dzieł sztuki ludowej dzisiaj poruszyliśmy ze znaną palmiarką wileńską Teresą Michalkiewicz-Markowską.

– Od kiedy Pani wije palmy i od kogo przejęła tę tradycję?
Teresa Michalkiewicz-Markowska: – Wiciem palm zajmuję się od 36 lat, od 1984 roku. Systematycznie, można powiedzieć, każdego dnia. Przez całe życie mieszkam we wsi Łapowciszki, tu brałam ślub, wychowywałam dzieci. Z wiciem palm zapoznała mnie obok mieszkająca sąsiadka palmiarka, miała już honorowy wiek, to palmy wiła na własne potrzeby. Wychowując małego synka, często gościłam u niej, razem z nią chodziłyśmy na łąki zbierać kwiaty, opowiadała mi, jak prawidłowo wyhodować potrzebne kwiatki i ziółka, to właśnie u niej uwiłam swoją pierwszą palmę i dzięki niej zapoznałam się z tym rzemiosłem.
– Czy wicie palm jest podstawowym Pani zainteresowaniem?
T. M.-M.: Od 2003 roku pracuję we wsi Ciechanowiszki w Izbie Palm i Użytku, zajmuję się palmiarskim rzemiosłem, w izbie mamy muzeum etnograficzne. Czasem oprowadzam tam wycieczki, często szkoły zamawiają warsztaty wicia palm, to wówczas przynoszę do muzeum swe już pomalowane i przygotowane kwiatki i ziółka, by pracować z dziećmi. Jestem długoletnim członkiem etnograficznego zespołu palmiarek „Cicha Nowinka”, zespół nasz liczy dwanaście kobiet i każda jest palmiarką. Z zespołem również śpiewamy pieśni ludowe, zarówno polskie, jak i litewskie. Kiedyś często wyjeżdżałyśmy do Polski, w ciągu roku miałyśmy około 5-6 takich wyjazdów. Do nas również przyjeżdżali goście z Ameryki i wielu państw Europy.
– W jaki sposób są przygotowywane ziółka i kwiatki dla wicia palm?
T. M.-M: Wszystkie potrzebne ziółka i kwiaty rosną na moich odziedziczonych łąkach, dużo kwiatów rośnie w moim ogrodzie, najpierw są siane w cieplarni, gdy trochę podrosną, przesadzam już je do ogrodu. Niektóre kwiatki zbierane są obok lasu, na łąkach i polach. Jest to praca przez cały rok, ponieważ już w marcu trzeba je zasiać, w lipcu, gdy już wyrosną, zebrać i wówczas wysuszyć. Schną około miesiąca, następnie za pomocą specjalnej farby kwiatki są malowane w przeróżne kolory. Są to takie kwiatki i ziółka jak: tymotki, suchotnik, nocnik, pszenica, jęczmień, len, buracznik, krwawnik.
– Jakich narzędzi Pani używa przy wiciu palm?
T. M.-M.: Głównym narzędziem każdej palmiarki są jej własne ręce. A tak naprawdę to nożyce, nicie takie trochę grubsze, żeby nie złamały kwiatów. Nóż, aby kroić pałeczki. I jeszcze bardzo ważna jest woda, bo kwiatki od ciągłej suchości mogą łamać się, to wówczas wynosimy je na zewnątrz lub polewamy w małych ilościach, rzecz jasna, wodą.

– W jakich projektach lub konkursach Pani bierze/brała udział?
T. M.-M.: W 2009 roku świętowaliśmy 1000-lecie Litwy. Z tej okazji był ogłoszony konkurs na największą palmę. To uwiłam dwie palmy: jedną sześciometrową, druga sięgała 6 metrów 40 centymetrów. Obie palmy weszły do Księgi rekordów Guinnessa (na Litwie). Jeszcze był konkurs na najmniejszą palemkę. Moja palemka miała zaledwie 5 centymetrów i także weszła do Księgi rekordów. W 2013 prezydent RL Dalia Grybauskaite zamówiła palmę, którą zawiozła do Watykanu w prezencie dla papieża Franciszka z okazji kanonizacji. Palma mierzyła 2 metry 60 centymetrów, ważyła około 30 kilogramów, poszło aż 10 kilometrów nici. W 2018 roku z okazji 100-lecia Litwy uwiłam palmę, która przez dwa tygodnie była prezentowana w Sejmie. Palma o wysokości dwa i pół metra była uwita ze stu maleńkich palemek w barwach flagi Litwy.
– Która palma przyniosła Pani najwięcej satysfakcji?
T. M.-M.: Jest to palma, która była dostarczona do Watykanu i sprezentowana Papieżowi Franciszkowi. Po powrocie, prezydent Dalia Grybauskaite przyjechała do nas, tu do Ciechanowiszek i przywiozła prezent, który mam dotychczas i myślę, będą go miały jeszcze moje dzieci i wnuki. Jest to różaniec, który mi sprezentował i poświęcił sam Papież. Myślę, jest to coś wyjątkowego.
Dziękujemy pani Teresie, życzymy jeszcze wiele natchnienia w dalszych pracach. A samą panią Michalkiewicz i jej palmy każdego roku możecie spotkać na Jarmarku Kaziukowym lub podczas Niedzieli Palmowej przy kościele św. Piotra i Pawła.
Diana Krewska