
„Mamy za sobą radę pedagogiczną, nauczyciele są zapoznani z nowym porządkiem, przyszykowani są do nowego trybu nauczania w klasach. Mamy wydzielone strefy, w których mogą znajdować się odpowiednio pierwsze, drugie, trzecie i czwarte klasy. Staramy się zrobić tak, aby roczniki się nie spotykały albo żeby spotykały się jak najmniej” – tłumaczy dyrektor Gimnazjum im. Jana Pawła II, Adam Błaszkiewicz.
Nikt nie będzie wchodził na ścianę
Oprócz zachowania obowiązkowych odległości pomiędzy uczniami, sugerowaną metodą ochrony przed wirusem będzie noszenie maseczek ohronnych. Zasada ta obowiązywać będzie głównie w trakcie przerw, ponieważ w wąskich przestrzeniach szkolnych korytarzy zachowanie dostatecznego odstępu nie jest możliwe. „Nikt nie będzie przecież wchodził na ścianę” – śmieje się dyrektor.
Aby zapewnić bezpieczeństwo dzieci i młodzieży wprowadzono także harmonogram wizyt w stołówce i specjalne strefy rekreacji, które umożliwią uczniom spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Klasy będą wietrzone co przerwę.
Nie wiadomo jednak, na ile zdadzą się wprowadzone ograniczenia. „Szykujemy się do tego, że już od pierwszego dnia trzeba będzie przyłożyć się do nauki. A to dlatego, że nie wiadomo, jak będzie wyglądała nasza przyszłość w sytuacji pandemii” – tłumaczy dyrektor instytucji.
Główną niewiadomą jest to, jak długo uda się prowadzić zajęcia w trybie stacjonarnym. W innych państwach zaledwie po kilku dniach od otworzenia szkół miał miejsce wybuch lokalnych epidemii. Jeśli zachoruje kilku lub kilkunastu uczniów, może okazać się, że całe klasy trzeba będzie poddać samoizolacji.
Szkolimy się we własnym gronie
„Jesteśmy i przezorni i ubezpieczeni – szykujemy się do tego, że może być konieczny ten gorszy wariant nauczania, czyli nauczanie zdalne” – komentuje ewentualność A. Błaszkiewicz.
Za techniczne przygotowanie kadry pedagogicznej do prowadzenia lekcji w trybie zdalnym odpowiedzialni są tutaj nauczyciele informatyki. System taki znalazł zastosowanie już wiosną, gdy po raz pierwszy zamknięto szkoły.
„Działaliśmy tak już od marca i ciągniemy to dalej, bo nie potrzeba nam zewnętrznych lektorów. Szkolimy się we własnym gronie” – mówi o rozwiązaniu A. Błaszkiewicz.
„Mieliśmy już dwudniowe szkolenie. Szkolą nauczyciele informatyki naszego gimnazjum i bardzo nam się to sprawdza. Konsultują także cały proces nauczania zdalnego. Myślę, że jesteśmy przygotowani na pierwszego września” – dodaje dyrektor.
Mimo to, nie każda placówka znajduje się w tak komfortowej sytuacji. Wiele szkół rejonowych nie posiada zasobów, czy to ludzkich, czy technicznych, które umożliwiłyby odpowiednie przeszkolenie nauczycieli w zakresie kształcenia zdalnego.
„Jak na razie to ból głowy ma przede wszystkim dyrektor z tym, jak wprowadzić w życie wskazówki płynące z ministerstwa oświaty” – mówi Krystyna Karpicz, nauczycielka historii z jaszuńskiego gimnazjum.
„Dyrektor napewno te wskazówki nam przekaże, ale szkoleń jako takich nie ma. Nikt nie szkoli specjalnie nauczycieli, jak w takiej sytuacji pracować” – tłumaczy pedagog.
Nikt z pandemią plakatami nie wygrał
Inną kwestią, w której można dostrzec pewne braki, to dzielenie się odpowiedzialnością. Obecnie, wszelkie regulacje związane z bezpieczeństwem dzieci i młodzieży leżą w gestii dyrekcji. W przypadku wzrostu zachorowań, to dyrektor szkoły będzie uznany za głównego winowajcę.
„Nikt odpowiedzialnością za decyzje, które musi podjąć dyrektor, się nie podzieli” – mówi A. Błaszkiewicz. W jego ocenie komunikacja ze strony miasta na temat zaleceń w zakresie środków ochronnych była wystarczająca, choć wiele z przekazywanych szkołom informacji można było znaleźć także w internecie.
„Z oficjalnych rekomendacji i listów najbardziej konkretny przekaz jest taki, żeby wywiesić plakat, który informuje, jak się zabezpieczyć przed COVID-19. Ale z pandemią nikt jeszcze plakatami nie wygrał” – dodaje z przekąsem dyrektor.
Do piątego wszyscy chcą się uczyć
Mimo wielu niewiadomych i trudności związanych z organizacją nowego roku szkolnego, wielu uczniów, jak i rodziców czeka z niecierpliwością na początek szkoły. W końcu pomimo nadzwyczajnych środków ostrożności wielu kojarzy się on z powrotem do normalności.
„Na razie mamy sygnały, że rodzice czekają z utęsknieniem, kiedy dzieci pójdą do szkoły. Nawet niektórzy uczniowie mówią, że tęsknią do szkoły, co mnie, jako dyrektora i nauczyciela, podbudowuje” – odpowiada A. Błaszkiewicz zapytany o postawy rodziców wobec początku nowego roku szkolnego.
„Choć z praktyki wiem, że do piątego września wszyscy chcą się uczyć, a później bywa różnie” – dodaje ze śmiechem nauczyciel.