Dyskusja w PKD: My, Polki na Litwie, możemy po prostu wszystko

Mimo że Dzień Kobiet był już przed miesiącem, wczorajsze spotkanie w Polskim Klubie Dyskusyjnym należało do pań. Prelegentkami dyskusji były litewskie Polki, kobiety sukcesu w biznesie, nauce, medycynie, mediach i show biznesie.

Antoni Radczenko
Dyskusja w PKD:  My, Polki na Litwie, możemy po prostu wszystko

Fot. Roman Niedźwiecki

Dyskusja odbyła się wczoraj (12 kwietnia) w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Ewelina Mokrzecka, prezeska i moderatorka dyskusji rozpoczęła spotkanie od przypomnienia istniejących stereotypów na temat Polaków: Polki w medycynie to pielęgniarki i salowe; show-biznes to najwyżej pop; biznes to raczej drobni przedsiębiorcy. „Tylko, że panie są właśnie zaprzeczeniem tych stereotypów” – zaznaczyła Mokrzecka.

Przepis na sukces

Prelegentki były zgodne, że stereotypy istnieją, ale niekoniecznie mają coś wspólnego z rzeczywistością.

„My kobiety, my Polki na Litwie, możemy po prostu wszystko. Wystarczy chcieć. Na początku trzeba zastanowić się nad pewnymi kwalifikacjami i wykorzystać moment. Nie warto zamykać się w sztywnym spokoju czy bezpieczeństwie. Należy po prostu iść do przodu” – podzieliła się swą receptą na sukces bizneswomen Anna Złotkowska, założycielka i właścicielka spółki Izovoltas.

Dyrektorka dziecięcej przychodni w Santaryszkach oraz właścicielka spółki farmaceutycznej Polsana dr n. med. Halina Mikszo zaprzeczyła obecnym stereotypom, że poniekąd w służbie zdrowia większość Polek to pielęgniarki czy salowe, czego dowodem jest chociażby Polskie Stowarzyszenie Medyczne na Litwie skupiające ponad 100 lekarzy narodowości polskiej. Grono medyków z każdym rokiem się powiększa.

„Żeby to osiągnąć, to trzeba mieć cel i trzeba chcieć. Nie ma żadnych przeszkód na tej drodze. Ten co nie chce, to trudno. Wówczas stoi na czym stoi. Ukończyłam polską szkołę i jestem z tego dumna. Na studiach było nas tylko troje (Polaków – przyp. red.), ale to nam nie przeszkodziło, a wręcz pomogło” – podkreśliła Mikszo, która przypomniała zebranym anegdotę z życia, która zdarzyła się w trakcie egzaminów w czasach sowieckich.

Egzamin pisemny z biologii można było zdawać tylko w języku rosyjskim lub litewskim. Niestety w obu językach, przyszła dyrektorka, miała spore luki, dlatego postanowiła napisać pracę po polsku. „Myślałam, że to już koniec i będę musiała pożegnać się z medycyną. Później jednak zobaczyłam, że otrzymałam piątkę i dostałam się na studia. Podczas pierwszych zajęć z biologii pan docent poznawał grupę i gdy zabrzmiało moje nazwisko to poprosił mnie, żebym wstała i powiedział: Ja całą noc siedziałem ze słownikiem czytając pani pracę” – opowiedziała lekarka.

Siła przebicia i pot

Redaktorka naczelna jednego z najpopularniejszych magazynów kulinarnych na Litwie „Verdu ir kepu” oraz autorka wielu bestsellerów kucharskich Elżbieta Monkiewicz powiedziała, że spory wpływ na karierę miejscowych Polaków ma otoczenie.

„Wychowywano nas w taki sposób, że musimy słuchać starszych. Ktoś, kto miał siłę przebicia, pewne cele, ten coś robił. Jednak bardzo często myślano, że być może niewarto, ponieważ ktoś jest lepszy ode mnie. Więc może w tym jest jedna z przyczyn. Mogę powiedzieć o sobie, że ja nie pracuję. Po prostu żyję tym, co lubię” – zaznaczyła Monkiewicz.

Prodziekan Wydziału Zarządzania Publicznego na Uniwersytecie Michała Romera w Wilnie prof. Jolanta Urbanowicz oświadczyła, że na sukces trzeba długo i ciężko pracować. „Zawsze pamiętam, że jeśli jest jakieś natchnienie to zawsze trzeba dodać 99 kropelek potu. Nic nie jest tak po prostu. Do celu trzeba dążyć i pracować” – stwierdziła przedstawicielka nauki na spotkaniu.

Kobieta nie Polka

Urbanowicz podkreśliła, że pochodzenie nigdy nie miało większego wpływu na jej karierę. „Pół swego życia przeżyłam z litewskim nazwiskiem i to mi przeszkadzało, bo nikt nie wiedział, że jestem Polką. Więc kiedy wyszłam za mąż, to ani przez moment nie zastanawiałem się nad nazwiskiem” – podzieliła się profesor. Prodziekan poinformowała zabranych, że na Uniwersytecie Michała Romera pracuje kilka Polek i niejednokrotnie słyszała od znajomych, którzy mówili: dajmy tę pracę Polkom – na pewno zrobią to dobrze”.

„Nie będę twierdziła, że nigdy się nie spotkałam z krzywym wzrokiem lub pytaniem, dlaczego rozmawiano polsku. Nigdy mi to jednak nigdy nie przeszkadzało, bo ja również jestem częścią Litwy” – oświadczyła Złotkowska. Zresztą w jej branży sama kobieta, w dodatku bez technicznego wykształcenia, budziła pewien sceptycyzm wśród partnerów. Samo pochodzenie schodziło na dalszy plan.

Rodzina murem

Wszystkie prelegentki zgodziły się, że wsparcie osób najbliższych jest bardzo ważne dla kariery. „Sądzę, że rodzina jest czymś bardzo ważnym i to jest część twego sukcesu” – zaznaczyła Mikszo.

„Kiedy potrzebowałam wsparcia, to rodzina była tą ścianą o którą mogłam się oparzeć i schować” – dodała Monkiewicz, której tak, jak pozostałym prelegentkom udało się pogodzić pracę z macierzyństwem.

„Rodzina jest ważniejsza niż kariera, ale cieszę, że mogę siebie realizować w dziedzinie którą lubię” – dodała redaktorka naczelna.

„Czy jestem kobietą-sukcesu? Sam sukces jest pojęciem względnym. Moim zdaniem każda kobieta jest kobietą-sukcesu” – przekonywała z kolei Urbanowicz.

Szef kobieta

W czasie dyskusji padło pytanie: jakimi szefami są kobiety i jak siebie oceniają w tej roli. „Moja firma liczy 15 lat, większość pracowników pracuje od 11, bardzo rzadko bywam w biurze i to chyba mówi samo za siebie” – odparła Złotkowska, która równolegle z podstawowym biznesem ostatnio zainteresowała się branżą biżuterii oraz prowadzi NGO, który pomaga osobom niepełnosprawnym.

Halina Mikszo natomiast powiedziała, że w jej sektorze jest bardzo ważna współpraca z pacjentami.

„W medycynie zawsze musisz być w temacie i ciągle się uczyć. Dojść do dobrego imienia lekarza jest bardzo trudno, ale utrzymać go jest trudniejsze. Bardzo się cieszę, że porażek nie było dużo. Dużo w tym pomagają pacjenci” – zapewniła lekarka.

Monkiewicz nie ukrywała, że bardzo dużo zależy od cech pracownika: „Jeśli widzę zapał w oczach, to wybaczam błędy, a kiedy tego nie ma to stosunki się psują”.

„Miałam szefów kobiety i mężczyzn. Stanowczo wolę mężczyzn. Lubię pracę twórczą i swobodę, a kobieta jest jednak bardziej drobiazgowa” – skwitowała Jolanta Urbanowicz.

PODCASTY I GALERIE