
Z kontekstu wypowiedzi wynika, że Chrystus oczekuje wiary, która jest łaską – darem Boga. Przejawem takiej wiary jest modlitwa. Modli się bowiem tylko ten, kto wierzy, że Bóg istnieje i że jest wszechmocny. Od Jezusa otrzymujemy pouczenie, że zawsze powinniśmy się modlić i nie ustawać.
Kiedyś wpadła mi w ręce książka p.t. „Opowieści pielgrzyma”. Jest ona opowieścią o pewnym człowieku, który pragnie nauczyć się modlitwy nieustannej, która trwałaby zawsze. Książka niezwykła, która pozostawiła niezatarte wrażenia. Przede wszystkim ukazała poważne traktowanie modlitwy, która jest najcenniejszym skarbem człowieka, bez którego nie można żyć. Po długich perypetiach i poszukiwaniach bohater książki poznaje modlitwę Jezusową, której odmawianie powiązane jest z rytmem oddechu. Treścią tej modlitwy są słowa z Ewangelii: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”.
Bohater odkrywa,że modlitwa nieustanna jest tym dla duszy człowieka, czym jest oddychanie dla ludzkiego ciała. Nie można bez niej żyć i rozwijać się z Bogiem. Prawdziwość tych twierdzeń potwierdziła się w życiu świętych. Przykładem jest wielki rozwój i owocne istnienie zakonu benedyktyńskiego, którego regóła wyraża się w słowach: „Módl się i pracuj”. Najpierw modlitwa a później działanie.
Dziś wielu ludzi, nawet ochrzczonych nie rozumie wezwania Jezusa do nieustannej modlitwy. Uważają ją wręcz za stratę czasu. A przecież słów Jezusa o tym, że nasza modlitwa ma być nieustanna nie można wykreślić z Ewangelii. Musimy w nie uwierzyć tak jak w inne piękne słowa naszego Zbawiciela.
Jest wielkim zadaniem abyśmy modlitwę uczynili tak obecną w naszym życiu jak oddychanie. Aby nie dziwiło innych, że człowiek wierzący i ufający Bogu modli się w każdym czasie i w każdym miejscu.