„Między adwokatem i prokuratorem”. Departament Więziennictwa odznaczył Ejszyszczankę

Z okazji 95-lecia litewskiego Departamentu Więziennictwa odznaczeni zostali pracownicy tej instytucji z całej Litwy. Wśród nagrodzonych znalazła się również nasza rodaczka pochodząca z Ejszyszek, Katarzyna Stachowska, która obecnie kieruje Wileńskim Oddziałem Probacji.

Antoni Radczenko

„Nagroda zawsze jest czymś przyjemnym. Przyjemnie jest kiedy jesteś doceniony. Sądzę, że na tle całej Litwy nasz wydział prezentuje się bardzo dobrze” – powiedziała zw.lt Stachowska.

Dwa zawody

W Służbie Probacji, Stachowska pracuje od 2005 roku. „Już w ostatnich latach w szkole wiedziałam co chcę studiować. Wiedziałam, że to ma być coś związane z prawem. Nie wiedziałam tylko czy bardziej chcą być adwokatem, czy prokuratorem. Udało się wybrać kierunek, który w pewien sposób łączy te dwa zawody. Bo z jednej strony pomagamy człowiekowi, ale jeśli osoba nie wykonuje swoich zobowiązań, to wraca do więzienia” – podzieliła się Stachowska.

 Jeśli człowiek jest zdolny i ma cel, to nieważne skąd pochodzi i do jakiej szkoły uczęszczał – litewskiej czy polskiej

Po szkole ejszyszczanka dostała się na studia prawa penitencjarnego na Uniwersytecie Michała Romera, wówczas uczelnia nazywała jeszcze się Akademią Prawa.

Po studiach Stachowska zaczęła pracować w Inspekcji Poprawczej (obecnie Służba Probacji), jako zwykły inspektor. Po roku wystartowała w konkursie na stanowisko wicedyrektora oddziału wileńskiego i z powodzeniem go wygrała. Stanowisko piastuje do dzisiaj. Od pewnego czasu faktycznie kieruje oddziałem, bo szefowa przebywa na macierzyńskim.

Romantyka w pracy

Swoim przykładem de facto zaprzecza, że będąc Polką pochodzącą z prowincji nie da się zrobić kariery w instytucjach państwowych. „Mogę powiedzieć, że jeśli człowiek jest zdolny i ma cel, to nieważne skąd pochodzi i do jakiej szkoły uczęszczał – litewskiej czy polskiej” – jest przekonana Stachowska.

Podstawowym zadaniem Służby Probacji jest szeroko pojęta resocjalizacja byłych więźniów, z przedterminowym zwolnieniem lub odbywających inne kary niż pozbawienie wolności. Stachowska zauważyła pewne tendencje – pomimo tego, że praca nie należy do łatwych i bezpiecznych, to większość pracowników stanowią kobiety. W Wilnie, wśród 24 pracowników tylko 4 to mężczyźni. „Oczywiście jest pewna romantyka, ale sytuacje bywają różne. Kiedy pracowałam, jako zwykły inspektor, to pewnego razu musiałam sprawdzić pewnego narkomana. Pojechałam wieczorem, wchodzę na 12 piętro, a u niego impreza na całego. Odnotowałam szybko, że jest na miejscu i pobiegłam z powrotem do samochodu” – wspomina po latach prawniczka.

Sytuacja przez lata praktycznie się nie zmieniła. „Nie mamy żadnej eskorty, czy coś w tym rodzaju, jest wieczór, dwie kobiety siadają do samochodu i jadą” – wyjaśniła Stachowska.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej