,,Było wiele różnych propozycji. Została powołana grupa robocza, w skład której weszli m. in. przedstawiciele Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół, którzy nie do końca byli przekonani co do racji organizowania matury w czasie pandemii, jednak przeważały opinie ekspertów, że egzaminy mają się odbyć. Konsultujemy się ze specjalistami z Ministerstwa Zdrowia, epidemiologami i nie widzimy wielkich przeszkód, żebyśmy nie mogli organizować egzaminów, tym bardziej, że poluzowanych zostało wiele restrykcji – sektor prywatny się otwiera, organizowane są już kameralne wydarzenia” – mówi wiceminister oświaty Jolanta Urbanowicz.
Jednocześnie przyznaje, że pod uwagę były brane różne możliwości, w tym odwołanie matury i wystawienie ocen na podstawie dwóch ostatnich lat. Natomiast przeprowadzone wcześniej badania wykazały, że systemy oceniania różnią się w zależności od szkoły. W niektórych oceny są zawyżone, w innych zaniżone.
,,Sytuacja jest ciągle analizowana. Jeżeli w ciągu tych kilku tygodni coś się zmieni, na pewno decyzja będzie inna. Niewykluczone, że atestaty dla abiturientów zostaną wydane bez egzaminów, jeżeli liczba zachorowań wzrośnie. Wówczas uczelnie wyższe musiałyby się zastanowić nad egzaminami rekrutacyjnymi” – dodaje J. Urbanowicz.
Zadaniem szkół będzie dezynfekcja pomieszczeń. W klasie ma być do 9 uczniów. Ministerstwo Oświaty nie zaleca nauczycielom w starszym wieku, należącym do grupy ryzyka, udziału w egzaminach maturalnych. Czy wszyscy będą w maseczkach, będzie zależało od sytuacji, od rozwoju epidemii w kraju.
Każdy uczeń przed egzaminem będzie musiał podpisać deklarację, że nie ma gorączki, objawów koronawirusa i że w razie zatajenia tej informacji, co będzie oznaczało ,,naruszenie aktów prawnych w sprawie wymogów ochrony zdrowia oraz zasad profilaktyki chorób zakaźnych, wobec mnie (ucznia) będzie mogła być stosowana odpowiedzialność administracyjna, karna czy też z cywilna.
W poniedziałek dobiegł końca termin, kiedy maturzyści mogli zrezygnować z egzaminów, które wybrali, by się skupić na tych, które są konieczne dla kariery, by w dobie pandemii nie narażać siebie dodatkowo. Okazało się, że liczba chętnych składania niektórych egzaminów spadła.
Rodzice nie są zachwyceni decyzją ministerstwa. Obawiają się o zdrowie dzieci i szukają rozwiązania.
,,Jako rodzice w imieniu Gimnazjum im. Sz. Konarskiego wystosowaliśmy pismo do rządu, Ministerstwa Oświaty, prezydenta RL z zapytaniem, jak będą się odbywać egzaminy maturalne i czy zostaną odwołane. Otrzymaliśmy odpowiedź, że mimo wszystko egzaminy się odbędą po 22 czerwca” – mówi Dariusz Żybort, prezes ogólnoszkolnego komitetu rodzicielskiego Gimnazjum im. Sz. Konarskiego.
,,W zaistniałej sytuacji, gdy istnieje ryzyko zakażenia, proponowaliśmy zamiast egzaminów maturalnych, wziąć pod uwagę oceny z dwóch poprzednich lat, które odzwierciedlałyby stan wiedzy uczniów. Natomiast jeśli ktoś z uczniów uważa, że stać go na więcej i że średnia ocen jest zaniżona, mógłby przystąpić do egzaminu. Jednak chętnych w takim wypadku byłoby około 10 proc. Wówczas ci uczniowie mogliby złożyć egzaminy w znacznie mniejszym gronie, gdzie jest znacznie mniejsze ryzyko zakażenia. I to poniekąd byłoby rozwiązaniem” – dodaje D. Żybort.
Tej koncepcji ministerstwo nie przyjęło. Co w takim razie? Rodzice w obawie o zdrowie dzieci żądają, by został przedstawiony plan sporządzony przez Ministerstwo Oświaty, w jaki sposób mają wyglądać egzaminy, by go oceniło i zatwierdziło Narodowe Centrum Zdrowia Publicznego. I to specjaliści tego Centrum powinni czuwać nad przebiegiem egzaminów, czy pomieszczenia są odpowiednio odkażone, czy są stosowane odpowiednie dezynfektanty. Musiałby się odbyć przetarg, podczas którego zostanie wyłoniona firma, która według ustalonych wytycznych przeprowadzi dezynfekcję we wszystkich szkołach. Z kolei, jeżeli każda szkoła na własną rękę będzie dezynfekowała pomieszczenia w zależności od własnego widzimisię, to w razie zakażenia, odpowiedzialność będzie ponosił dyrektor placówki, w następstwe czego sprawa może trafić do prokuratury. W takiej sytuacji dyrektor będzie odpowiadał przed prawem. Ani na stronie Narodowego Centrum Egzaminacyjnego, ani na stronie Narodowej Agencji Oświaty nie znajdziemy informacji o przebiegu tegorocznych egzaminów maturalnych.
Rodzice mają wiele zastrzeżeń. Późniejszy termin stawia pod znakiem zapytania dostanie się na uczelnie zagraniczne, ponieważ uczniowie mogą nie zdążyć ze składaniem dokumentów. Wiele szkół się zwróciło z podobnym apelem, jednak otrzymały podobną odpowiedź – bez szczegółów.
,,Bez zatwierdzenia wytycznych ministerstwa przez Narodowe Centrum Zdrowia Publicznego nie widzę szans, by dzieci mogły wejść na salę egzaminacyjną” – zaznacza Dariusz Żybort, który również jest prezesem Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie.
,,Do dezynfekcji trzeba podejść profesjonalnie. Tylko wówczas ona będzie miała sens. Do każdej powierzchni przeznaczony jest inny środek. Komputer ma być zdezynfekowany jednym środkiem, stół – innym, podłoga – jeszcze innym. Sale muszą być wietrzone co godzinę, co 15 min. A jeśli egzamin będzie trwał 2-4 godziny, to w jaki sposób będzie zapewnione bezpieczeństwo dla uczniów?” – zastanawia się D. Żybort.
Zdaniem rodziców, nie można w ten sposób ryzykować zdrowiem dzieci i eksperymentować w ten sposób. W obecnej sytuacji, gdy restrykcje zostały poluzowane i otwarto kawiarnie oraz kluby sportowe, dzieci łatwo mogą się zarazić i masowe przybycie na egzaminy maturalne może oznaczać nowe ognisko koronawirusa.
Dyskusja wokół zagadnień związanych z ponownym otwarciem placówek edukacyjno-szkoleniowych, egzaminów maturalnych jest coraz bardziej gorąca. Koronawirus jest sprawdzianem dla całego systemu edukacji. Czy zda on egzamin? Przekonamy się.
Resort oświaty próbuje rozstrzygnąć kolejny problem, a mianowicie powrót do szkół we wrześniu. ,,Już teraz wiemy, że nie wrócimy w stu procentach, a nauczyciele należący do grupy ryzyka będą nadal pracować zdalnie. Do modeli mieszanych musimy się przyszykować. Teraz nad tym pracujemy. W połowie czerwca planujemy forum, na którym przeanalizujemy doświadczenie, co wynieślismy z koronawirusa” – mówi wiceminister J. Urbanowicz.
Niewykluczone zatem, że nowy rok szkolnym będzie kolejnym wyzwaniem zarówno dla szkół jak i dzieci oraz rodziców.