Marcin Miller: Zespół „Boys” gra dla osób od lat 5 do 105

W Wilnie czujemy się, jak u siebie – powiedział przed wczorajszym koncertem w DKP lider zespołu „Boys” Marcin Miller.

Kamil Zalewski
Marcin Miller: Zespół „Boys” gra dla osób od lat 5 do 105

Fot. Joanna Bożerodska

Kamil Zalewski: To nie jest Twój pierwszy występ w Wilnie…

Marcin Miller: W Wilnie jesteśmy drugi raz. To bardzo ładne miasto. Przyjeżdżając tutaj w zasadzie czujemy się, jak u siebie. Granic nie ma. Z Ełku do Wilna jest trzy godzinki. Za pierwszym razem było bardzo fajnie.

Świętujecie 25 urodziny. Jak wspominasz początki?

Jeśli chodzi o 25-lecie to obchodziliśmy je rok temu. Licząc jednak od wydania pierwszego materiału, a pierwszy materiał wydaliśmy w 1992 roku, czyli te 25-lecie ma być w 2017 roku. Jednak sam zespół założyliśmy w roku 1990. Cóż, 25 lat na scenie robi wrażenie. Niektóre zespoły dosyć szumnie powstawały, z pompą i reklamą, ale 2-3 lata i ich nie ma. Natomiast zespół „Boys”, zespół disco-polo, ma się dobrze. Cały czas koncertuje i nagrywa.

Mówisz disco-polo, ale wiele osób mówi, że jesteście bardziej zespołem tanecznym…

Ten nurt, ten kierunek, który wybraliśmy okazał się strzałem w dziesiątkę. W roku 1997 zespół „Boys” przekształcił się z takiego typowego bandu weselnego w boysband. Wówczas została wydana płyta „O.K”, na której znajdowały się do tej pory największe megahity, jak „Jesteś szalona”. Ludzie zobaczyli, że taka konfiguracja zespołu i to, co robimy im się podoba. Ciągniemy to dzisiaj. Wiem, że mam 46 lat i sam się zastanawiam ile jeszcze będą skakał po tej scenie.

Jakie masz plany na najbliższą przyszłość? Na kolejne 25 lat?

Aż takim prorokiem to ja nie jestem. Nie będę tutaj oryginalny. Zaczynamy sezon. Jak 15 maja wyjadę, to wrócę do domu tylko w czerwcu. Koncerty będą codziennie. Zawsze wpadamy w wir pracy koncertowej, czyli wszystkie inne sprawy, nawet niestety rodzina, schodzi na dalszy plan. Taka jest praca, po prostu z tego żyjemy. Nie oszukujmy się, nam za to płacą. A jak nam płacą, to musimy wykonać kawał dobrej roboty. Dlatego trzeba cały czas koncertować i przypominać się ludziom.

Jak ludzie przyjmują nowe utwory?

Tak chyba jest wszędzie, jeśli się zapyta kogokolwiek, to ludzie zawsze będą kojarzyli artystę z największymi hitami, dzięki którym wypłynął i które wykonywał dawno temu. „Wolność”, „Chłop z Mazur”, czy „Jesteś szalona” to są nasze tuzy, które ciągną cały koncert. Jednak zespół Boys nie jest zespołem, który gra tylko w dużych salach, ale gra również w klubach na dyskotekach. Czasami to są dyskoteki jednej nocy. Tam właśnie mamy program składający się z mocniejszych piosenek klubowych. Zresztą zgodnie z moją domeną zespół „Boys” gra dla osób do lat 5 do 105.

PODCASTY I GALERIE