Małgorzata Kozicz, zw.lt: Praca na stanowisku dyrektora Instytutu Polskiego, którą właśnie pan rozpoczął, to nie pierwszy pana dłuższy pobyt w Wilnie. Są w pana biografii także studia na Uniwersytecie Wileńskim.
Marcin Łapczyński: Tak, to prawda. Wracam na Litwę, do Wilna, dokładnie po 10 latach. Na przełomie 2005 i 2006 roku studiowałem, w ramach stypendium Socrates-Erasmus, przez rok w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego. Byłem wówczas jednym z pierwszych studentów z mojego instytutu na Uniwersytecie Warszawskim, którzy przyjechali na Litwę na studia. Miałem zostać pół roku, zostałem rok. Dzięki możliwości samodzielnego układania programu studiów, miałem okazję uczyć się, między innymi, o historii, systemie politycznym Litwy, czy o polityce regionalnej. Zacząłem się także uczyć intensywnie języka litewskiego. To była ogromna przygoda i doświadczenie, które zapewne wpłynęło na decyzję o zaproponowaniu mi tego miejsca pracy. Bardzo się z tego powrotu cieszę.
Czyli Wilno jakoś pana przyciągało, czuł pan sentyment do tego miasta?
To naturalne dążenie do tego, żeby na Litwie pracować, przyczynić się chociaż w małym stopniu do promocji Polski
Trochę sentyment, ale też zainteresowanie tym, co się tutaj dzieje. Pod wieloma względami Litwa jest krajem bardzo bliskim. Myślę tu nie tylko o geografii, ale też o związkach historycznych, bliskości kultury, tradycji, podobnej sytuacji politycznej. Więc jest to naturalne dążenie do tego, żeby na Litwie pracować, przyczynić się chociaż w małym stopniu do promocji Polski, polskiej kultury i nauki na Litwie. To także chęć pomocy w nawiązywaniu bezpośrednich kontaktów pomiędzy Polakami a Litwinami, między litewskimi a polskimi instytucjami kultury, uczelniami, organizacjami pozarządowymi. To ogromne wyzwanie, ale bardzo ciekawe.
W ostatnich latach pracował pan w polskim Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego…
Tak, przyjechałem do Instytutu prosto z Ministerstwa Kultury, gdzie jako zastępca dyrektora Departamentu Współpracy z Zagranicą zajmowałem się promocją polskiej kultury za granicą. Nadzorowałem także współpracę dwustronną Polski z Litwą w obszarze kultury. W ramach obowiązków zawodowych miałem okazję kilkakrotnie bywać na Litwie. Wspieraliśmy niektóre projekty realizowane przez Instytut Polski w Wilnie – pokaz sztuki „Zemsta” Teatru Polskiego z Warszawy w ramach obchodów jubileuszu Teatru na Pohulance, czy wystawienie sztuki Krystyny Jandy „Danuta W.”. Cieszę się, że w ostatnich latach współpraca kulturalna obu krajów, w tym ministerstw kultury i bezpośrednio instytucji kultury, nabrała odpowiedniej dynamiki.
Mówi pan że Litwa jest krajem bliskim dla Polski, zdaje się jednak, że jest krajem mało znanym i mało osób zainteresowanych jest Litwą w takim stopniu, jak pan. Czy zgodzi się pan z tym?
Nie do końca. Zainteresowanie Litwą i litewską kulturą w Polsce jest dosyć duże i bardzo się z tego cieszę. Ogromna w tym zasługa nieocenionej Rasy Rimickaitė, attaché kulturalnej w Ambasadzie Litwy w Warszawie. Dzięki jej staraniom polscy widzowie mogli w ostatnim czasie uczestniczyć w ogromnym projekcie „Litwa w Krakowie”, odbywającym się pod patronatem obojga ministrów kultury. Przepiękna wystawa Čiurlionisa w Międzynarodowym Centrum Kultury, koncerty w krakowskiej filharmonii, obecność litewskich pisarzy na Międzynarodowych Targach Książki czy na Festiwalu Conrada, wystawy fotografii i sztuki współczesnej, pokazały jak bardzo Polacy są ciekawi kultury swoich najbliższych sąsiadów. I to napawa mnie ogromną radością.
Na Litwie będzie pan przede wszystkim promował Polskę. Czy ma pan już wizję swojej przyszłej pracy?
Bardzo bym chciał, żebyśmy w kolejne dwudziestolecie naszej działalności na Litwie weszli jako placówka nowoczesna, kreatywna, innowacyjna
Tak, oczywiście, mam sporo pomysłów. Nie chciałbym jednak już teraz zdradzać wielu szczegółów. Rozpocząłem pracę w Instytucie na początku listopada, więc jesteśmy obecnie w okresie przejściowym. Muszę poznać zespół, naszych partnerów, trzeba zapoznać się z programem działalności na najbliższe tygodnie, ale też zacząć planowanie naszych projektów na najbliższy rok. A będzie to rok szczególny, bowiem w marcu świętować będziemy 20. rocznicę rozpoczęcia przez Instytut Polski w Wilnie swojej działalności. To będzie dla nas duże wyzwanie i bardzo bym chciał, żebyśmy w kolejne dwudziestolecie naszej działalności na Litwie weszli jako placówka nowoczesna, kreatywna, innowacyjna, która ma atrakcyjny program i która potrafi docierać do nowych odbiorców. Oczywiście na rok jubileuszowy przygotujemy specjalny program, który podsumuje te dwadzieścia lat, ale także pokażemy coś nowego. Będzie to niespodzianka.
Jak pan ocenia obecną sytuację – zdaje się, że Litwini wiedzą o Polsce dość mało. Traktują ją jako kraj tranzytowy lub kraj, gdzie można wybrać się na zakupy.
To bardzo ciekawe pytanie, którym wielokrotnie zajmowali się socjolodzy i politolodzy. Przed przyjazdem na Litwię z dużym zainteresowaniem zapoznałem się z badaniem opinii publicznej na temat wizerunku Polski i Polaków w litewskim społeczeństwie, które zostało przeprowadzone na zlecenie Ambasady w Wilnie w 2012 roku. Myślę, że wiele z opinii jest aktualnych do dzisiaj. Z ogromnym zaskoczeniem odkryłem, że co piątemu mieszkańcowi Litwy Polska kojarzy się z tanimi produktami i zakupami a podobny procent nie potrafi wskazać ani jednego skojarzenia ze słowem Polska. Dwie trzecie Litwinów w ogóle do Polski nie jeździ, mimo że z Warszawy do Wilna jest raptem 450 kilometrów, codziennie mamy kilka, jeżeli nie kilkanaście kursów autobusowych i połączenia lotnicze a droga jest w bardzo dobrym stanie.
Tylko 6 proc. Litwinów chciałoby poszerzyć swoją wiedzę o tym, co się dzieje w Polsce
Przyznam, że wyniki tych badań trochę mnie zasmuciły, szczególnie to, że tylko 6 proc. Litwinów chciałoby poszerzyć swoją wiedzę o tym, co się dzieje w Polsce. Istnieje, niestety, jakaś próżnia w świadomości Litwinów na temat naszego kraju. Te dane pokazują, jak ważna jest rola Instytutu Polskiego w Wilnie w opowiadaniu o współczesnej Polsce w każdym aspekcie, każdej dziedzinie. Jest to duże wyzwanie dla mnie jako dla dyrektora i bardzo chciałbym, żebyśmy skupili się w Instytucie na dotarciu do nowych grup odbiorców, przede wszystkim do ludzi młodych, zarówno Litwinów, jak i Polaków mieszkających na Litwie, do osób ciekawych świata, przyszłych litewskich elit intelektualnych. Musimy do nich dotrzeć z ciekawym programem i przy użyciu atrakcyjnych i dostępnych dla nich metod komunikacji.
Jakie więc są podstawowe cele?
Stawiam sobie i Instytutowi za cel opowiadanie o Polsce, która po 26 latach transformacji jest krajem atrakcyjnym, zarówno pod względem kulturalnym, jak i naukowym, czy turystycznym. Kraju, który dokonał ogromnego skoku cywilizacyjnego i jest obecnie, jak to niektórzy mówią, „kreatywnym zagłębiem Europy”. Chciałbym zachęcić Litwinów do zainteresowania się tym, co mamy w Polsce najciekawsze, do świadomego wybierania Polski jako miejsca, gdzie można obcować z najwybitniejszymi twórcami, uczestniczyć w światowej skali wydarzeniach kulturalnych. Myślę tu o dużych festiwalach, jak muzyczny Open’er w Gdyni, OFF Festival w Katowicach, czy Sacrum Profanum w Krakowie. Dla miłośników dobrego teatru mamy Konfrontacje Teatralne w Lublinie czy Boską Komedię w Krakowie. Kinomanom oferujemy Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni, czy Warszawski Festiwal Filmowy. To tylko przykłady wydarzeń, które co roku mają miejsce w Polsce i o których chciałbym opowiadać Litwinom. Zachęcić ich do obcowania z Polską kulturą, ale także z kulturą całego świata obecną w Polsce.
Chciałbym też zachęcić Litwinów do skorzystania z oferty, którą prezentują nowe czy zmodernizowane instytucje kultury. W ostatnich latach powstało ich w Polsce bardzo wiele, także dzięki umiejętnemu wykorzystaniu środków z Unii Europejskiej. A nie wszyscy wiedzą o tym, że jesteśmy liderami w Europie pod względem wydatkowania unijnej pomocy na kulturę. Dzięki temu, także dla Litwinów, swoje drzwi otwierają, między innymi Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku, Filharmonia w Szczecinie nagrodzona europejską nagrodą im. Miesa van der Rohe dla współczesnej architektury, Centrum Nauki Kopernik, czy Opera i Filharmonia w Białymstoku, tak blisko Litwy.
Moim marzeniem jest także, by litewscy gimnazjaliści i studenci częściej wybierali Polskę jako kierunek studiów. Nasze uczelnie dorównują poziomem nauczania uczelniom na Zachodzie, więc jest to dobra inwestycja w przyszłość.
Oprócz zachęcania Litwinów, że warto się wybrać do Polski, Instytut realizuje też wiele wydarzeń tutaj na miejscu. Czy te kierunki działalności pozostaną podobne?
Muszę podkreślić, że bardzo doceniam to, co udało się osiągnąć w promowaniu Polski tutaj na Litwie mojej poprzedniczce, dyrektor Małgorzacie Kasner. I na pewno większość stałych projektów Instytutu była kontynuowana. Myślę, że nie ma sensu zmieniać tego, co się udało i co przynosi dobre efekty. Instytut Polski będzie nadal promował polską kinematografię na corocznym Festiwalu Filmów Polskich, będziemy chętnie uczestniczyć w stałych wydarzeniach, które mają miejsce na Litwie. Myślę tutaj, zarówno o festiwalach filmowych, jak i muzycznych, teatralnych, czy literackich. Jesteśmy otwarci na współpracę przy organizowaniu konferencji naukowych. Będziemy aktywnie promować polską naukę i język polski. Cieszy mnie, że Litwini chętnie uczą się języka polskiego na naszych kursach. Obecnie mamy cztery grupy. Będziemy też aktywnie uczestniczyć w targach książki, targach edukacyjnych, wspierać wydawnictwa książkowe, muzyczne czy filmowe o Polsce, jej historii i kulturze.
Planuje pan też nowe kierunki działania?
Chcę, żebyśmy rozwinęli takie obszary, które do tej pory były w niewielkim stopniu obecne na Litwie
Chciałbym, żebyśmy bardziej zaangażowali się w promocję współczesnej polskiej kultury. Oprócz filmu, to także muzyka aktualna, odnoszący na świecie ogromne sukcesy polski design, architektura, nowe media. Chcę, żebyśmy rozwinęli takie obszary, które do tej pory były w niewielkim stopniu obecne na Litwie, a które powoli zaczynają funkcjonować jako obszary dyplomacji publicznej – na przykład promowanie polskiej kuchni czy sportu. Porozmawiamy także o Polsce współczesnej, zmianach jakie dokonały się w ostatnich latach, będziemy dzielić się doświadczeniami z naszymi litewskimi partnerami, organizować więcej odpowiednio sprofilowanych wizyt studyjnych do Polski.
Bardzo chciałbym, żebyśmy dotarli do nowych odbiorców. Będziemy aktywniej współpracowali z mediami, zarówno tymi litewskimi, jak i polskimi, rozwiniemy naszą obecność na portalach społecznościowych – Facebooku i Twitterze. Zachęcam do śledzenia i „lubienia” naszych profili. Poza tym, częściej będziemy wychodzić poza Wilno. Oprócz Kowna i Kłajpedy, będziemy starali się dotrzeć także do mniejszych miejscowości, tam, gdzie kontakt z Polską i jej kulturą jest ograniczony.
Jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi – zachęcam do odwiedzin Instytutu, zgłaszania pomysłów na nowe wspólne projekty. Obiecuję, że nad każdym z uwagą się pochylimy i znajdziemy ciekawe rozwiązanie i model współpracy.
Zapewne ważne jest także promowanie Polski wśród Polaków na Litwie, którzy często nie mają zbyt wiele styczności ze współczesną polską kulturą.
Bardzo zależy mi na aktywnym udziale Polaków w naszych wydarzeniach, które jako Instytut organizujemy. Chciałbym skorzystać z ogromnego potencjału, który drzemie w Polakach mieszkających na Litwie, z ich doświadczeń, pomysłów i kreatywności. Wiem, że są na Litwie środowiska i organizacje skupiające Polaków, które aktywnie działają, mają wiele pomysłów. Jestem otwarty na wszelkiego rodzaju współpracę. Liczę także na udaną współpracę z polskimi mediami na Litwie przy opowiadaniu o Polsce, o tym co się dzieje w naszym kraju i o tym, co robi Instytut.
Korzystając z okazji, zapraszam także do odwiedzenia naszej mediateki, która posiada największy zasób polskiej literatury, płyt z muzyką i filmami oraz czasopism.
Kontekst polityczny stosunków polsko-litewskich jest dość skomplikowany. Czy ma pan jakieś obawy w związku z tym?
Kultura jest takim obszarem, który jest niekonfliktowy. Obszarem, który łączy a nie dzieli
Ocenę polsko-litewskich relacji zostawiam politykom i politologom. Jako „urzędnik i dyplomata od kultury” nie czuję się kompetentny, żeby dokonywać ocen. Mogę tylko powiedzieć, że nie mam żadnych obaw związanych z pracą na Litwie. To jest duże wyzwanie, ale bardzo ciekawe. W swojej pracy nie kieruję się żadnymi uprzedzeniami i stereotypami, bo to przeszkadza. Jestem otwarty na współpracę z każdym, kto jest na nią gotowy i chętny. Jestem przekonany, że kultura jest takim obszarem, który jest niekonfliktowy. Obszarem, który łączy a nie dzieli. Myślę, że dzięki temu będziemy w stanie znaleźć wspólny język, pokonywać uprzedzenia, stereotypy, uczyć się rozmawiać i współpracować. Mam nadzieję, że się uda.
Wraca pan do Wilna po 10 latach, przez najbliższe lata to miasto będzie pana domem. Czy ma pan swoje ulubione miejsca w litewskiej stolicy?
Wilno sprzed 10 lat a Wilno teraz to dwa różne miasta. Bardzo dużo się zmieniło, powstało wiele ciekawych miejsc. Zarówno instytucji kultury, kawiarni, restauracji, jak też sklepów. Bardzo lubię Wilno – jest to miasto spokojne, bardzo przytulne, pełne zieleni. Miasto, w którym przyjemnie się mieszka. Bardzo lubię zakamarki wileńskiej starówki, ale także mniej oczywiste miejsca jak Zwierzyniec, czy Antokoł. Fascynuje mnie powojenny wileński modernizm, często krytykowany, ale moim zdaniem piękny – Pałac Sportu, Narodowa Galeria Sztuki, czy Pałac Ślubów.
Muszę odnaleźć się tu od nowa, poprzecierać szlaki, którymi podążałem przed dziesięcioma laty w drodze na uniwersytet. Jeżeli obowiązki mi pozwolą, najbliższy czas poświęcę na to, by poznać Wilno od nowa. Dotrzeć do miejsc, których wcześniej nie było, czy do których wcześniej nie udało mi się dotrzeć.