
Młody aktor, znany między innymi z seriali „Rodzinka.pl”, „Krew z krwi” i „Czas honoru. Powstanie”, przyjechał z dziadkiem na „męską wyprawę do korzeni”, do miasta, gdzie Marian Markiewicz spędził dzieciństwo i młodość.
„Sercem jestem zawsze w Wilnie. Tak się złożyło, że muszę żyć wśród ludzi obcych, nie znających Wileńszczyzny. I żyję, godzę się, ale zawsze o was pamiętam i myślę” – mówił pan Marian.
Sercem jestem zawsze w Wilnie
92-latek wzbudzał podziw zebranych zarówno swoją energią, pogodą ducha, jak i fenomenalną pamięcią – opowiada z najdrobniejszymi szczegółami nie tylko żołnierskie historie jak z filmu rodem, lecz także dzieje rodziny i sąsiadów z Wilna, a nawet pamięta…tekst “Międzynarodówki” po litewsku.
Marian Markiewicz, w przeszłości żołnierz AK o pseudonimie „Maryl”, mógłby opowiadać bez końca: o latach szkolnych w Wilnie, chodzeniu na wagary, nauce pływania, działalności w młodzieżowej organizacji patriotycznej, strajku przeciwko wprowadzeniu nauczania po litewsku w polskim gimnazjum, walkach w szeregach AK, miesiącach spędzonych w więzieniu na Łukiszkach. Wnuk aktor ma nadzieję, że kiedyś uda mu się nakręcić film na podstawie życiorysu dziadka.
„Można tego słuchać i słuchać. Mamy czasami takie wieczory, że siadamy – mama z aparatem, ja z dyktafonem. Tych notatek w telefonie jest już bardzo dużo, genialna pamięć dziadka w tym pomaga, i mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej. Jest dużo historii, które nadają się wręcz na scenariusz filmowy. Na przykład, jak oswobadzali więzienie tu, na Litwie. Przebrali się za żołnierzy niemieckich, spreparowali nakaz wypuszczenia więźniów i bez jednego wystrzału, zabijając jednego człowieka, który był odpowiedzialny za bicie więźniów, wyprowadzili kilkaset osób” – opowiadał Maciek Musiał.
Jest dużo historii, które nadają się wręcz na scenariusz filmowy.
Jak dodał, w trakcie przygotowań do roli w serialu „Czas honoru” często zasięgał rady dziadka.
„Dla aktora to przyjemność, wystąpić w filmie kostiumowym, kiedy jest scenografia, kostiumy z tamtej epoki – nie trzeba grać, bo wszystko gra za ciebie. Mogłem poczuć namiastkę tego, co wszyscy walczący o naszą ojczyznę. Dziadek też to bardzo przeżywał i był dumny z tego projektu – a nie z każdego jest zadowolony” – mówił Maciej Musiał.
Aktor, który swoją przygodę z kamerą rozpoczął jeszcze w szkole – średnio 120 dni w roku spędzał na planie filmowym – nie ma wykształcenia aktorskiego. Przez jeden semestr studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, musiał jednak zrezygnować z powodu natłoku zajęć. Jak mówi, zastanawia się nad studiami w Akademii Teatralnej, które dają odpowiedni warsztat i „otwierają” aktora. Najbliższym wyzwaniem aktorskim będzie jednak rola w spektaklu w warszawskim teatrze „Syrena” – premiera już w październiku.
W Wilnie idol nastolatek i…babć (dzięki roli w serialu „Ojciec Mateusz”) nie odpoczął od obowiązków gwiazdy. Na ulicy rozdawał autografy i pozował do zdjęć.
„Okazuje się, że Polaków tu jest bardzo bardzo dużo – rodowitych i takich, co przyjeżdżają tu na wycieczki. Kilka razy zostałem dzisiaj zaczepiony. W Warszawie tego tak się nie odczuwa. Traktuję to jednak jako dar od losu, że małym gestem można sprawić komuś przyjemność – przybijając piątkę czy podpisując zdjęcie, i staram się to wykorzystać” – podkreślił Maciek.
Traktuję to jako dar od losu, że małym gestem można sprawić komuś przyjemność
Aktor niejednokrotnie podczas spotkania zaznaczył, że pobyt w Wilnie jest dla niego sporym przeżyciem.
„Od dziedziństwa towarzyszyły mi opowieści dziadka, dlatego tym bardziej cieszę się, że udało mi się zorganizować wyjazd tutaj w natłoku codziennych zajęć. Co mi się najbardziej spodobało w Wilnie? Ostra Brama, to miejsce jest owiane legendą. U nas w domu wisi zdjęcie zrobione z góry, z balkonu – ulica wypełniona ludźmi. Zawsze chciałem zobaczyć to miejsce na żywo. Wszystkie miejsca związane z młodością dziadka. Dziś opowiadał: po tych schodach sobie przebiegał, jak biegł do gimnazjum, a w tej bramie stawał z kolegami i sobie gadali. Żyjąc w Warszawie i znając to tylko z opowieści, chłonę każde miejsce i każdą chwilę ciesząc się, że tu jestem” – powiedział Maciej Musiał.
„Czy ja mam ulubione miejsce w Wilnie? Całe Wilno kocham” – mówił z kolei Marian Markiewicz. „Z Belmontu jaki piękny widok, z Góry Trzykrzyskiej miasto ścieli się u stóp, z Góry Zamkowej pięknie wygląda. Zakret, Wilia – kajakami pływaliśmy do Werek, Turniszki i dalej do obozu harcerskiego – piękne okolice. A ci ludzie? Kochałem ludzi i was kocham, jesteście takimi, jacy my byliśmy. Wy tu trwacie. Mówicie tym językiem, który ja znałem. Czuję was, po prostu was czuję”.
Według pana Mariana, tajemnicą długowieczności i świetnej kondycji jest pozytywne nastawienie.
„Być pogodnym i godzić się z wolą bożą, ale walczyć o wszystko, co trzeba” – zdradził swój sekret energiczny staruszek.