
Według protestujących, w rejonie wileńskim, który ostatnio się rozrasta brakuje przedszkoli i szkół, m.in. z litewskim językiem nauczania. Obecna na wiecu mieszkanka Rzeszy twierdziła, że w litewskich przedszkolach nie ma wolnych miejsc, a rodzice zmuszeni są dowozić swoje pociechy do Wilna.
Sprawę inaczej widzi wicemer rejonu Jan Gabriel Mincewicz. W rozmowie z zw.lt wytłumaczył, że w dzisiejszej akcji chodziło tylko i wyłącznie o szkołę w Weryszkach. ,,Protestujący wręczyli nam swoje żądanie w sprawie reorganizacji szkoły podstawowej w Weryszkach. Szkoła ta miała być afiliowana, zgodnie z rządowym projektem z 2010 r., do większej szkoły w Niemenczynie, niestety do dnia dzisiejszego się od tego odwołuje. Szkoła tonie obecnie w długach, toczą się sądowe postępowania, najbliższa rozprawa jest pojutrze i dlatego z pewnością odbył się ten protest. Chciałbym podkreślić, że nikt fizycznie nie zamyka szkół, a chodzi o przyłączenie ich do większych, co swoją drogą wiążę się ze zmniejszeniem etatów w szkołach” – wytłumaczył zw.lt akcję protestacyjną wicemer.
Przeciwnego zdania był jeden z organizatorów protestu, przewodniczący litewskiego towarzystwa oświaty ,,Rytas”, który twierdził, że w niektórych miejscowościach rejonu wileńskiego takich jak Wojdaty, Awiżenie i in. Litwini są wręcz dyskryminowani.
Protestujący mieli ze sobą plakaty z napisami: ”Nie dla narodowej segregacji AWPL”, ”Odtwórzmy państwo litewskie na Wileńszczyźnie”.