Mer Wilna Valdas Benkunskas podkreśla, że legalne ściany z graffiti to nieudany eksperyment – niestety stały się one głównie poligonem do szkicowania nielegalnych malowideł. Ilość graffiti niszczących miasto nie zmniejszyła się. Zamiast ograniczać się do legalnych przestrzeni, grafficiarze, napędzani adrenaliną, tworzą tam, gdzie jest to zabronione, czyli gdzie więcej osób może zobaczyć ich tzw. „dzieło”.
„Przez ostatnie kilka lat Wilno nie miało spójnej polityki dotyczącej graffiti. Istniała chaotyczna mozaika różnych inicjatyw: jednocześnie zachęcano do tworzenia legalnych murali i lekceważono nielegalne murale w przestrzeni miejskiej. Dziś mamy jasną wizję tego, jaka powinna być polityka dotycząca graffiti w Wilnie. W ciągu ostatnich 2 miesięcy usunęliśmy tyle graffiti w mieście, ile kiedyś usuwaliśmy w ciągu całego roku” – mówi mer Wilna Valdas Benkunskas.
Różne międzynarodowe badania wykazały, że obszary pokryte graffiti obniżają wartość nieruchomości. Mieszkańcy wskazują również, że nie czują się bezpiecznie przechodząc przez takie miejsca. Kraje skandynawskie wprowadziły politykę zerowej tolerancji dla graffiti. Opiera się ona na czterech aspektach: usuwaniu graffiti, prawodawstwie, zakazie i edukacji.