W tym roku Święta Wielkanocne wyglądały tak, jak nigdy dotąd. Bez dzieci i wnuków – mówi Wanda Mieczkowska. Maciek, Magda i Monika mieszkają poza Litwą – w Berlinie, Londynie i Krakowie. Ich mama podkreśla jednak, że patriotyzm nie zna granic.
– Dzieci wychowałam na obywateli świata. Nie są emigrantami zarobkowymi. Tak się złożyło, że wyjechały z miłości. Niemniej jednak wykrochmaliłam biały obrus, na stole znalazł się żur z białą kiełbasą, wędliny i, oczywiście, biała sałatka. Nie zabrakło też pisanek malowanych ekologicznie, za pomocą naturalnych barwników. Było skromnie, ale świątecznie – opowiada nam prezes PGA „Znad Wilii”.
Rodzina zostaje z nami w sercu
W ubiegłym roku na Wielkanoc cała rodzina spotkała się u Moniki w Krakowie. – Usiedliśmy wspólnie przy okrągłym stole. Tej wiosny zaś – z dala od najbliższych, przy pomocy technologii. Nowe, ciekawe doświadczenie, niestety, bez kaczania jajek – wspomina Wanda Mieczkowska.
Monika mieszka w stolicy Małopolski od dwóch lat. – Dbając o zdrowie swoje i innych, zostaliśmy z partnerem w domu. Powstrzymaliśmy się nawet od odwiedzenia jego rodziny, która mieszka w pobliżu. Wszystko przygotowywaliśmy sami, a więc było to dla nas nowe doświadczenie. Rozmawialiśmy dużo o tradycjach rodzinnych, by w ten sposób stworzyć wielkanocną atmosferę. Z bliskimi kontaktowaliśmy się za pośrednictwem kamerki, co dało poczucie bliskości. Przez chwilę mogliśmy zapomnieć o koronawirusie – opowiada nam córka Mieczkowskiej. Święta Wielkanocne, jak mówi, zawsze były dla niej czasem przebywania z rodziną i refleksji.
– Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy świadomi tego, iż lepiej się teraz odizolować, by w przyszłości spotkać się jeszcze wiele razy. Młodsi ludzie łatwiej odnajdują się w tej sytuacji, dlatego powinni wspierać starsze osoby, rozmawiać z nimi o pandemii, która dotyczy praktycznie każdego. Sytuacja jest nieprzewidywalna, a skutki kryzysu będą jeszcze długo odczuwalne. Niemniej pamiętajmy, że wiosna to czas, gdy wszystko rodzi się na nowo, to czas nadziei, a rodzina jest z nami na co dzień – w sercu – uśmiecha się najmłodsza z rodzeństwa.
Kiedy światowy powrót do zdrowia?
Magda, która razem z mężem i córką mieszka w Londynie od pięciu lat, mówi, że w te święta brakowało jej rodziców, rodzeństwa i bratanków, ale też pejzaży wileńskiej Starówki i przyjaciół. Do zaistniałej sytuacji podeszła jednak bardzo racjonalnie.
– Już na początku marca wiedziałam, że ze względu na kwarantannę święta spędzimy w Wielkiej Brytanii. Wracałam wówczas z krótkiego urlopu, którego bardzo potrzebowałam przed rozpoczęciem nowej pracy, i dobrze pamiętam, że zaskoczyło mnie puste lotnisko. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam, tyle że sytuacja przed miesiącem nie była aż tak poważna. A zatem to zaskoczenie sprawiło, że nie planowałam malowania jajek w Wilnie. Wciąż zadawałam sobie pytanie: Hej, świecie, jak tam? Co dalej? Bo przyznam szczerze, że bardziej martwi mnie kruchość życia i niepewna przyszłość niż brak wybornych zrazów mamy – opowiada.
Tegoroczny stół wielkanocny w Londynie był skromny. – W czasie kwarantanny nie chodzimy do dużych supermarketów, lecz do osiedlowych sklepików, żeby kupić tylko to, co jest niezbędne. Mieliśmy podstawowe dania, chociaż chęci były znacznie większe. Najważniejsze, że jesteśmy razem” – optymistycznie zapewnia Magda.
– Marzy mi się „światowy powrót do zdrowia”. Ludzie w Wielkiej Brytanii mówią żartem: „Oddajcie nam nasz brexit!”, bo chyba nikt nie sądził, że może być gorzej… A więc uzbrójmy się w cierpliwość. Doceniajmy możliwości technologiczne i pozostańmy w domu – zachęca.
Nie można unikać poważnych rozmów o Wielkanocy
Najstarszy z trójki rodzeństwa Mieczkowskich, Maciek, z żoną i dwójką dzieci mieszka w Berlinie od 2018 r. I to tutaj młodzi spędzili tegoroczne Święta Wielkanocne.
– Mieliśmy jechać do teściów na zachód Niemiec, ale ponieważ mają w domu pod opieką mamę, która jest w podeszłym wieku, postanowiliśmy nie narażać jej na niebezpieczeństwo i zostać w domu. Zazwyczaj na święta jedziemy do rodziców mojej żony albo do moich, gdzie też jesteśmy serdecznie witani – opowiada.
To nie pierwsze święta Maćka i jego rodziny z dala od najbliższych. Ze względu na pracę małżonki przez kilka lat mieszkali w Kijowie, gdzie zostali na święta Bożego Narodzenia.
– Było inaczej, ale również rodzinnie. Prezenty i humor dopisały nam wtedy i święta wypadły dobrze. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Dzieci nam podrosły, rozumieją już sporo, a mam takie wrażenie, że dobrze się czują w czasie kwarantanny z nami, rodzicami, w domu – uśmiecha się mężczyzna.
Podobnie jak jego siostry, cieszy się z możliwości, jakie dają nowe technologie. Dzięki nim kontakt – pomimo odległości i zamkniętych granic – jest na wyciągnięcie ręki.
– W Niemczech Święta Wielkanocne spędza się czasem poza domem, w obecności zaprzyjaźnionych rodzin. Byłem kiedyś z żoną na rekolekcjach przedwielkanocnych, daleko od domu jej rodziców. Okres przedświąteczny wypełniały tam rozmowy o chrześcijaństwie, robieniu dekoracji i świec wielkanocnych. Wieczorami było wspólne śpiewanie piosenek w świetlicy. W niedzielę nad ranem odprawiana jest msza święta, którą poprzedza ognisko na dworze. Część liturgii odbywa się przy świecach, a od momentu zapalenia wszystkich świateł w kościele zaczyna się Zmartwychwstanie. To bardzo wzniosły moment, towarzyszą temu śpiewy i melodia organowa. Taki symboliczny gest – zwycięstwo światła nad mrokiem. I tego zapewne brakowało mojej małżonce – opowiada o niemieckich tradycjach Maciek.
Słowa nie wystarczą, potrzebne są działania
Święta, święta i… po świętach. Rząd Litwy wydłużył okres kwarantanny do 27 kwietnia. Ekonomiści wróżą kryzys, który najbardziej odbije się na kulturze. Jak radzi sobie jedyna w kraju polska galeria?
– W niektórych sektorach gospodarki można wykonywać pracę zdalnie. Takie możliwości mają m.in. duże muzea. Specyfika naszej pracy polega jednak na bezpośrednim kontakcie z klientem. Obecnie pracujemy nad naszą stroną internetową – mówi Mieczkowska.
Nie kryje, że liczy na to, iż w pewnym momencie społeczeństwo oswoi się z nową sytuacją, nauczy się żyć z wirusem. Pytanie: jak? W jaki sposób będzie funkcjonowało państwo? – zastanawia się.
Polska Galeria Artystyczna „Znad Wilii” kilkakrotnie doświadczyła kryzysu. –Doświadczenia kryzysu ekonomicznego sprzed 12 lat czy kolejne sprzed paru lat, gdy wykonywano gruntowny remont drogi przy galerii w czasie największego sezonu turystycznego, nie zdają teraz egzaminu. Obecna sytuacja jest inna. To wielka niewiadoma. Dzisiaj liczą się tak uniwersalne wartości, jak solidarność ludzi, zaufanie oraz sprawność instytucji – zaznacza prezes galerii.
Dodaje, że PGA ma wielu sympatyków, przyjaciół, którzy wspierają ją słowem otuchy, natomiast na czyny przyjdzie czas po uporaniu się z zarazą. – Instytucje państwowe również „uczą się” funkcjonowania w tej konkretnej sytuacji. Czym to zaowocuje? Czy mamy się spodziewać bankructwa jedynej polskiej galerii na obszarze krajów byłego Związku Sowieckiego, powstałej 25 lat temu? Czy uda nam się zachować – jak mawiał nasz przyjaciel – jedno z niewielu przyjaznych miejsc na wileńskiej Starówce? Przyszłość okaże… – pochmurnieje Wanda Mieczkowska.
Sztuka łagodzi obyczaje
Polska Galeria Artystyczna „Znad Wilii” otworzyła drzwi dla miłośników sztuki 3 maja 1995 r. Do dziś zorganizowano tutaj kilkaset wystaw. PGA jest miejscem, gdzie swój dorobek mogą zaprezentować artyści polskiego pochodzenia. Ponadto odbywają się tutaj wydarzenia organizowane w kontekście wielokulturowości, z udziałem czołowych artystów litewskich oraz innych narodowości – w duchu Wielkiego Księstwa Litewskiego.
– Taka koncepcja, którą realizujemy według starej i sprawdzonej zasady, że sztuka skutecznie łagodzi obyczaje, łączy nie tylko poszczególnych ludzi, ale i całe narody. Znalazła nam też sprzymierzeńców – odzwierciedlenie działalności na tej niwie w widać w czołowych mediach litewskich i opracowaniach, a także w postaci udziału artystów Polaków w prestiżowych wystawach krajowych i narodowych prezentacjach Litwy za granicą. Wielu z nich dzięki rekomendacji galerii zostało członkami Związku Artystów Malarzy – opowiada prezes PGA oraz zachęca do odwiedzenia strony internetowej galerii zwgallery.art.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 16(45) 18-24/04/ 2020