„Kościół parafialny w Korwiu na początku swego istnienia był drewniany. Zawdzięczając dziedzicowi majątku, podkomorzemu Jego Królewskiej Mości Józefowi Toczyłowskiemu , w 1790 roku parafia korwieńska stała się samodzielna – przedtem należała do parafii mejszagolskiej. Niestety, wskutek uderzenia pioruna drewniany kościół spłonął. Kolejny dziedzic majątku, Giedrojć, ofiarował część majątku na budowę murowanego kościoła, który istnieje do dzisiaj” – opowiada prezes wspólnoty lokalnej Bożena Stankiewicz.
Jak podają źródła, pierwsza msza w murowanym kościele została odprawiona 24 stycznia 1865 roku. Korwie nie są dużą parafią, sama wieś liczy około 300 mieszkańców.
„Korwie dla mnie i dla wielu parafian są jak raj, trzeba tylko umieć otworzyć drzwi do tego raju i zobaczyć. Żołnierze sowieccy, kiedy przechodzili przez Korwie, mówili – nie wierzymy w Boga, ale gdybyśmy wierzyli i wiedzieli, co to raj, to byłby on właśnie tutaj – tak było pięknie i cudownie” – mówi Bożena Stankiewicz.
Uroczystości w Korwiu rozpoczną sie w niedzielę o godz. 13 od wspólnej mszy świętej w językach polskim i litewskim. Później odbędzie się wspólny posiłek.
„Nasze święto jest skromne, ale bardzo ważne. Parafianie się dokładają, angażują, sprzątają, przygotowują się. Nie ma takiego człowieka, który by przeszedł obojętnie” – podkreśla przewodnicząca wspólnoty lokalnej.
Życzenia dla parafian w Korwiu przysłali między innymi potomkowie rodzin Toczyłowskich i Giedrojciów, fundatorów kościoła.