Koronawirus a 1 września. Jak sobie radzą polskie szkoły?

Większość z nas zgadza się, że już najwyższy czas, by znów otworzyć szkoły. Jednak każdy obawia się powtórki lockdownu. Czy szkoły są w stanie zagwarantować bezpieczeństwo dla naszych dzieci? W placówkach oświatowych trwają gorączkowe przygotowania do początku roku szkolnego. Są wytyczne Ministerstwa Oświaty, a dyrektorzy szkół łapią się za głowy, bo resort oświaty nie jest w stanie przygotować procedur, które sprawdzą się we wszystkich placówkach. Jak jest w polskich szkołach? 

zw.lt
Koronawirus a 1 września. Jak sobie radzą polskie szkoły?

Fot. Joanna Bożerodska

Prezydent Gitanas Nausėda skrytykował wytyczne Ministerstwa Oświaty dotyczące tego, jak szkoły powinny się chronić przed COVID-19. ,,Wszyscy sobie spokojnie wypoczywali – i ministerstwo, i nauczyciele, a teraz pozostaje mało czasu na przygotowania” – zauważył prezydent. 

Gitanas Nausėda podkreśla, że w każdej szkole są inne warunki. Nie wszędzie uda się zorganizować naukę zgodnie z zaleceniami resortu oświaty tak, by dzieci miały ze sobą jak najmniej kontaktu. Początek roku szkolnego rozpocznie się tradycyjnie, a następnie należy reagować uwzględniając ogniska zakażeń w konkretnej miejscowości, szkole, reagować lokalnie, a nie podejmować jedną decyzję dla wszystkich szkół. 

Zapytaliśmy polskie szkoły, jak sobie radzą z przygotowaniami do 1 września? 

Nauczyciele i dyrektorzy, z którymi rozmawialiśmy przekonują, że procedury i wytyczne przygotowane przez Ministerstwo Oświaty, są bardzo ogólne. Jednocześnie większość z nich jest zdania, że niezwykle trudno byłoby opracować jeden model, który odpowiadałby wszystkim placówkom. Każda z nich jest inna. 

,,Niektóre mają kilka wejść, przez które dzieci mogą wchodzić i potem nie mieć kontaktu ze sobą. A niektóre szkoły, nawet posiadając trzy wejścia, nie poradzą sobie, bo dzieci zaraz spotykają się w jednym korytarzu. Każdy budynek jest inny, liczba dzieci jest inna i trudno jest dopasować wytyczne ministerstwa do realiów” – mówią pedagodzy. 

Nauczyciele z przewlekłymi chorobami oraz ci powyżej 60. roku życia obawiają się o własne zdrowie. Wiedzą, że przestrzeganie obostrzeń, zwłaszcza zachowanie dystansu, to w szkołach fikcja. ,,Jak też zmusić same dzieci, by się nie dotykały i nie podchodziły blisko do siebie?” – pytają. 

Zalecenia specjalistów, że jeden nauczyciel może wykładać kilka przedmiotów wydają się być absurdalne. O ile chemik może uczyć biologii klasy 6-7, o tyle nie poradzi sobie już z klasami gimnazjalnymi. Brakuje nauczycieli matematyki. Wiele szkół zatrudnia już nie specjalistów z tej branży, a osoby, które mają zbliżone kwalifikacje. ,,Mówiło się o braku fizyków, a się okazało, że z matematykami jest krucho” – narzekają dyrektorzy szkół. 

Nie wyobrażają też sobie rozpoczynania lekcji w różnym czasie. ,,Gdybyśmy o tym wiedzieli wcześniej, to może łatwiej byłoby się przygotować. Teraz pozostaje mało czasu i znaleźć stosowne rozwiązania, szczególnie, gdy szkoły zaczynają borykać się z brakiem nauczycieli, jest bardzo trudne” – mówią.

Część pedagogów z obawy, że zaraz znów zostanie wprowadzone nauczanie zdalne, zrezygnowała z pracy, w obawie, że sobie należycie nie poradzi i zapotrzebowanie na nauczycieli jeszcze bardziej się zwiększyło. To wszystko przysparza dodatkowych kłopotów, wprowadza nerwową sytuację.

Wytyczne bardzo często się zmieniają. Jeszcze w piątek szkoły mają otrzymać informację z samorządu, co i jak. To jest bardzo gorący okres w szkołach. Jednak niemal wszyscy są zgodni co do jednego – przygotowane przez resort oświaty wytyczne i przepisy pokazują dużą nieznajomość szkoły. 

PODCASTY I GALERIE