
Przed pomnikiem ofiar sowieckiej okupacji, znajdującym przy muzeum, ustawiono portret Aleksieja Nawalnego oraz plakat z napisem „Putin morderca”. Złożono tam też kwiaty i zapalono znicze.
Wśród zebranych było wielu Rosjan mieszkających na Litwie – odnotowała agencja BNS.
„To musiało się wydarzyć. Nawalny cierpiał wystarczająco długo” – podkreślił Aleksiej, jeden z uczestników protestu. W jego ocenie odpowiedzialność za śmierć opozycjonisty „niewątpliwie ponosi Putin”.
Rosjanka, która przyjechała na Litwę z Rosji w ubiegłym roku, przyznała, że Nawalny był „osobą, która wyrażała jej opinię i dawała nadzieję”. „Nawet w więzieniu był w stanie znaleźć siły, by przekazać je tym, którzy sprzeciwiają się (reżimowi). (…) Sądziłam, że będzie żył wiecznie” – powiedziała.
W piątek wieczorem znicze zapłonęły też przed budynkiem ambasady Rosji w Wilnie.
Rosyjskie służby więzienne zakomunikowały w piątek, że 47-letni Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na Dalekiej Północy. Nawalny „poczuł się źle” i „stracił przytomność”. Mimo wezwania pogotowia ratunkowego i prób reanimacji opozycjonista zmarł – utrzymują służby więzienne.
W styczniu br. minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne. Władze wszczęły wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi.