Rzeczywiście, niewiele pamiętam konkretów. W celu ożywienia pamięci jak też odnalezienia pomocnych źródeł sięgnęłam do bardzo skromnego pod względem objętości domowego archiwum. Niestety, nie odkryłam w nim jakichś rewelacyjnych materiałów. Brak tu listów (nie przypominam sobie, byśmy je też często pisali). Szkoda, że nie zachowałam też z tego okresu sporadycznie prowadzonych Pamiętników i Dziennika. Kartki z życzeniami okazały się nośnikami informacji bardzo jednorodnych. Na szczęście, jest tam trochę fotografii – potretowych i okolicznościowych. Te drugie dotyczą przede wszystkim uroczystości ukończenia szkoły, praktyk szkolnych, wspólnych wycieczek. Wnikliwie wpatruję się w winietę naszej grupy, na której zostały umieszczone 52 fotografie, pod nimi nazwiska osób: 24 zdjęcia –to nasi wykładowcy i 28 –absolwentów szkoły 1973 roku, wyglądający ponad wiek poważnie, skupieni, niebawem już dyplomowani nauczyciele klas początkowych polskich szkół. Większość zdjęć do winiety została wykonana specjalnie na tę okazję tuż przed zakończeniem szkoły, stąd wyczuwalna jest powaga chwili. Staram się jak najwięcej z tych zdjęć „wyczytać”. Z głębi mej pamięci zaczyna powoli się wyłaniać subtelny, pełen światła, syntetyczny obraz naszej wspólnoty szkolnej, „malowany” farbami dobra, piękna, życzliwości, solidności, odpowiedzialności, pracowitości… W moim odczuciu nie został on przejaskrawiony ani przez młodzieńczą wyobraźnię podczas nauki w szkole, ani przez dzisiejsze sentymenty do lat minionych i tęsknotę za piękną młodością.
Dla mnie nasza Szkoła tamtych lat jawi się jako miejsce kochane i drogie, stało się ono takim dzięki pracującym w niej wykładowcom, którzy byli nie tylko znakomitymi fachowcami, lecz również wspaniałymi osobowościami, niekłamanymi autorytetami moralnymi. Dzielili się z nami nie tylko wiedzą, lecz również wyznawanymi przez siebie wartościami, ukazując nam etos zawodu nauczycielskiego i wielką misję nauczyciela w społeczeństwie. Czuję dużą wdzięczność dla wszystkich nauczycieli tej szkoły za nauczanie, wychowanie, kierownictwo, za okazywane zrozumienie i życzliwość.
Szczególne wyrazy uznania chcę złożyć w tym miejscu polonistce Apolonii Skakowskiej za rozwijanie zamiłowania do języka ojczystego i literatury. Jak światła osobowość pozostała w mej pamięci wykładowczyni pedagogiki, psychologii oraz innych przedmiotów Maria Piotrowicz za stawianie przed nami „wysokich poprzeczek”, rozwijanie odpowiedzialności osobistej każdego. Światłe wspomnienia pozostały po nauczycielu matematyki śp. Henryku Morozie, opiekunie naszej grupy, który również uczył nas sztuki fotografii, zapraszając nieraz na zajęcia do własnego „laboratorium fotograficznego” w domu. Nigdy nie odmawiał pomocy, dla każdego potrafił znaleźć czas. Na pozalekcyjne zajęcia przychodził do nas czasem ze swą piękną córeczką, wówczas małą Krysią, dziś jest to pani dr Krystyna Łapin – znakomity naukowiec i społecznik. We wdzięcznej pamięci zachowałam też nauczycielkę języka litewskiego śp. Walentynę Čebatoriūnienė; należałam do ogólnoszkolnego kółka literackiego, którym kierowała.
Nie przypominam sobie, by w szkole działy się jakieś przykre zdarzenia. Uważam, że na owe czasy szkoła oferowała swym wychowankom arystokratyczne, w dobrym znaczeniu tego słowa, wykształcenie i wychowanie. Wystarczy spojrzeć na listę wykładanych przedmiotów. Oprócz przedmiotów ogólnych szkoły średniej nauczano nas historii sztuki, zajęć z gospodarstwa domowego, muzyki instrumentalnej, tańca, metodyki wykładania przedmiotów w szkole początkowej.
Szczególnie poważnie były traktowane praktyki w szkole. Podczas prowadzonych przez nas lekcji uczestniczył nie tylko nauczyciel szkolny, lecz również nasz wykładowca, by potem omówić pracę praktykanta, udzielając temuż ważnych wskazówek.
Przypominam sobie, że czasem musiało się przygotować własnoręcznie pomoce poglądowe – po 2-4 na każdą lekcją. Nie mieliśmy wówczas komputerów, a więc pracy nie brakowało, na próżnowanie i obijanie się czasu nie było. Oprócz tego każdy mógł uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych według swych zainteresowań. Dużą popularnością w szkole cieszył się zespół muzyki estradowej, założony przez Broniusa Lubševičiusa. Pamiętam, że wówczas dla młodszych roczników autorytetami byli również starsi koledzy ze względu na ich wyniki w nauce, różne inne osiągnięcia, przymioty osobowe. Dla mnie największymi idolami z grona kolegów byli Jadwiga Michalkiewicz i Michał Treszczyński. Należy zauważyć, że w naszej szkole trójjęzycznej wzajemne relacje między poszczególnymi grupami były na ogół poprawne.
Na zakończenie kilka słów o naszej grupie – myślę o wszystkich z wielkim szacunkiem. Być może w swoim czasie nie uświadamiałam do końca, jak wspaniała to była gromadka. Geografia jej pochodzenia bardzo rozległa: Wilno, rejon wileński, trocki, solecznicki, szyrwincki, święciański. Szkoda, że mimo dobrych relacji w czasie nauki, utraciliśmy w większości ze sobą kontakty. Niektórym dane było pięknie zrealizować powołanie nauczycielskie. Wspomnieć tu należy o przedwcześnie odeszłych śp. Henryce Szymanel-Burokiene, która pracowała w Wileńskiej Szkole Średniej nr 19, była kochana i szanowana przez uczniów, ich rodziców oraz swych kolegów, jak również o Teresie Łazurkiewicz-Szpilewskiej.