Mur wileńscy harcerze odkryli na początku marca. „Na dany moment harcerze wybierają płyty z tego muru i rozkładają na placu. Najpierw będą robione zdjęcia w pierwotnym stanie, później zostaną załadowane do ciężarówki i wywiezione do magazynu należącego do samorządu, który jest przeznaczony na przechowywanie tych nagrobków. Kolejnym krokiem będzie spis napisów wszystkich istniejących na nagrobkach nazwisk, który sporządzą harcerze i przekażą odpowiednim instytucjom Republiki Litewskiej oraz innych zainteresowanych państw. W tym do Rzeczpospolitej Polskiej oraz do Rosji i Niemiec – do wszystkich archiwów, które mają styczność z upamiętnieniem ofiar I wojny światowej. Będziemy szukali do kogo należą te nagrobki” – powiedział zw.lt hm Marian Merzojan wicekomendant ZDH „Trop”.
Harcerz dodał, że samorząd odgrywa rolę koordynatora, wskazuje kontakty magazynów, gdzie mają być przechowywane nagrobki. Departament Dziedzictwa Kulturowego i Ochrony Zabytków ze swojej strony wspomaga harcerzy informacją archiwalną. „Bezpośrednią pracę, zarówno fizyczną oraz dokumentowania, wykonują harcerze. (…) Na dany moment mamy jednak kilka nazwisk, które od 1914 r. są uznawane za zaginione” – podkreślił wicekomendant, dodając, że nagrobki należały do osób o różnym wyznaniu i rożnych narodowości. Są tutaj katolicy, prawosławni, a nawet muzułmanie. Wszystkie napisy są w języku polskim.
Na dany moment nie wiadomo, z którego cmentarza pochodzą nagrobki. „Pytaliśmy wielu historyków, ale nie uzyskaliśmy jednoznacznej odpowiedzi, z którego miejsca mogą pochodzić. Wykluczyliśmy tylko, że są to nagrobki z Cmentarza Ofiar I Wojny Światowej na Zakrecie w Wilnie, bo różni się forma nagrobków. Na Zakrecie nagrobki są formy pionowej. (…) Najprawdopodobniej mogą pochodzić z cmentarzy w rejonach wileńskim, trockim, a nawet święciańskim. Sądząc z dat śmierci, bardzo prawdopodobne jest to, że nagrobki pochodzą z cmentarzy przy którymś ze szpitali wojskowych. Część osób zmarła w roku 1918, kiedy na terenie Wilna już nie były prowadzone żadne działania wojenne” – podzielił się Mirzojan.
Okazuje się o nagrobkach Departament Dziedzictwa Kulturowego wiedział od 2009 roku, jednak nic nie robił w tej sprawie. „To polega na tym, że departament widząc taki nagrobek nie uważa tego za nagrobek. Powiedzmy szczerze, dla nich to są po prostu śmieci. Kiedy w archiwum zostanie odnalezione nazwisko, wówczas wkracza departament. Do tego momentu, nic nie mogą zrobić, ponieważ nie dostają na to finansowania. Identyczna sytuacja jest z samorządem. Pod koniec poprzedniej kadencji przeznaczono pieniądze na rozbiórkę. Kadencja jednak się skończyła, a pieniądze nie zostały przeznaczone, dlatego nie widzimy tutaj przedstawicieli samorządu” – wyjaśnił harcerz.
,,Udostępnimy miejsce, gdzie będzie można te nagrobki składować, żeby nie zostały skradzione bądź zniszczone. Następnie będziemy decydować co z tym dalej robić” – zw.lt powiedział Darius Daunoras szef działu ds. ochrony dziedzictwa kulturowego przy stołecznym samorządzie, dodał, że początkowo należy ustalić czy mur był budowlanym defektem, czy istnieje możliwość umieszczenia nagrobków na cmentarzu. ,,Najlepszym wyjściem byłoby ustanowienie na Cmentarzu Wojskowym pomnika upamiętniającego te ofiary” – podkreślił urzędnik.