
„To jest nadzwyczajna sytuacja, nie mamy scenariusza, według jakiego postępować. Przedstawiciele władz, także media, czasem może nieumyślnie, dzielą ludzi na dwie grupy. „My”, którzy jesteśmy na miejscu i „oni”, którzy mogą przywieźć koronawirusa. Odzwierciedla się to w fali hejtu wobec przyjeżdżających do kraju. To nie jest problem Litwy, ale każdego z państw, które boryka się z pandemią” – mówi zw.lt Ewelina Dobrowolska, prawniczka Europejskiej Fundacji Praw Człowieka i radna Samorządu Miasta Wilna.
Litewsko – litewska nienawiść
Fala hejtu kierowana jest przede wszystkim na powracających Litwinów, tak emigrantów, jak też osoby, które wracają z urlopów.
„To naturalne, że na nich koncentruje się uwaga społeczeństwa. Z jednej strony wkładany jest bardzo duży wysiłek, by umożliwić im powrót na Litwę, z drugiej – zwłaszcza teraz, jako osoby poddawane przymusowej izolacji, mogą być postrzegani jako zagrożenie” – mówi Dobrowolska.
Jak zauważa przedstawicielka Fundacji, nie trudno przywołać przykłady nieodpowiedzialnego zachowania tak wyjeżdżających z Litwy już w czasie zagrożenia epidemią na urlopy, jak też i nie przestrzegania kwarantanny po przyjeździe na Litwę przez jej obywateli. – Bez wątpienia tego rodzaju zachowania są i są niebezpieczne. Rzutują jednak one na całe nasze życie społeczne, a skutki możemy odczuwać jeszcze długo po zakończeniu pandemii – mówi zw.lt.
Zarażony nie znaczy winny
Lęk przed koronawirusem powoduje także oskarżenia pod adresem zarażonych. Jako przykład Dobrowolska podaje rodzinę z Kowna, która jako jedna z pierwszych na Litwie zaraziła się koronawirusem. – Ci ludzie spotkali się z tak wielką falą nienawiści, oskarżeń, że poprosili, by nie podawać do informacji publicznej żadnych informacji na temat ich zdrowia. Z punktu widzenia mieszkańców taka informacja mogła by być ważna, ale reakcje społeczne na wiadomość o chorobie zmusiły ludzi do podjęcia takiej decyzji – zauważa prawniczka.
Jak wyjaśnia, coraz więcej osób prosi o nieinformowanie o stanie swojego zdrowia, ani o okolicznościach zarażenia, co jest całkowicie zrozumiałe przy takich nastrojach społecznych.
Czy czeka nas powrót nacjonalizmu?
Prawniczka podkreśla, że w Internecie pojawia się także więcej niż zwykle komentarzy odzwierciedlających nienawiść do obcokrajowców. – Również osoby innej narodowości są postrzegane jako zagrożenie. Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja, ale obawiam się, że po zakończeniu pandemii Litwie grozi jeszcze większe zamknięcie się w sobie, wzrost niechęci do obcych. To może odbić się również na stosunku do rodzin mieszanych, których mamy aż 16 proc. – mówi Dobrowolska.
„W czasie pandemii nie widzimy, na ile te nastroje są poważne. Nie można organizować marszy, demonstracji, obawiam się jednak, że po walce z koronawirusem będziemy musieli stawić czoła nastrojom nacjonalistycznym” – zauważa prawniczka.