Kościół o dziesięć minut od elektrowni atomowej
Kościół znajduje się kilkaset metrów od północnego brzegu jeziora Visaginas. I został wybudowany na wzgórzu, w miejscu, które docelowo miało być parkiem rekreacyjnym. Przeznaczenie miejsca zmieniła burza (historia z tych „nie do wiary”), która wyrywając sosnowy las zniweczyła plany związane z parkiem rekreacyjnym, a przygotowała miejsce pod budowę nowego kościoła. I tak 2 listopada 1992 roku robotnicy ścięli powalone przez wiatr sosny i rozpoczęli budowę kościoła, z którego już tylko 10 minut drogi do słynnej na Litwie elektrownii atomowej w Ignalinie.
Na zbiegu Ostrobramskiej i Dominikańskiej
W centralnym punkcie kościoła jest witraż w kształcie krzyża. Wokół prezbiterium biblia obrazkowa, której fragmentów nie rozpoznaje. W prezbiterium ołtarz wyciosany z kamienia, do którego przedniej części przymocowana została drewniana płyta: wyrzeźbiony baranek składany w ofierze – paschalna Ofiara Ciała i Krwi Zbawiciela. Po prawej stronie ołtarza Jezus Miłosierny, ten w wersji Eugeniusza Kazimirowskiego, którego można spotkać przy ulicy Dominikańskiej w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie. Po lewej przy zaaranżowanej mini kaplicy Ostrobramskiej obraz Matki Miłosierdzia. Pod obrazem kilkadziesiąt krzyżyków, dwa serca (po jednym złotym oraz srebrnym) i łańcuszki. Wota skrywane w szkolnej ramie wiszą nad purpurową tkaniną, obrusem ze złotym haftem słów z litanii loretańskiej: „Mater Misericordiae, Ora Pro Nobis”, co tłumacząc na język polski oznacza „Matko Miłosierdzia, módl się za nami.”
Budowla zostanie oddana Bogu, na Jego chwałę
W dniu 17 września o godzinie 11.00 do Wisagini przyjedzie arcybiskup Gintaras Grušas i dokona jednego z najważniejszych aktów liturgicznych, czyli poświęcenia kościoła. Biskup poświęci i namaści świętym krzyżmem ściany oraz okadzi ołtarz. Pokropi wodą i pobłogosławi budowlę oraz wiernych.
Ks. Rajmund Jurołajć, który pochodzi z Solecznik, a w Wisagini pracuje od prawie od roku, opowiada o przygotowaniach do poświęcenia kościoła: „Cały wrzesień przygotowujemy się do konsekracji kościoła. Przygotowujemy się do duchowo. Nie chcemy tylko „jakiejś” uroczystości, ale chcemy, by odnowiła się duchowo* (przyp. red.) nasza parafia.”
Jednym z etapów przygotowań była modlitwa uwielbienia, do udziału w której ksiądz Rajmund zaprosił scholę, która na co dzień działa przy parafii Ducha Świętego w Wilnie. Powodów, że akurat schola Ducha przyjechała do Wisagini, było wiele, jak choćby to, że ksiądz prowadził dla nich rekolekcje, ale jednym z najważniejszych powodów wymienia to, że „widać jak w życiu codziennym żyją Chrystusem.”
Dla wspólnoty świętego Ducha nie było żadnego problemu, aby zebrać ponad dziesięciu członków i przejechać 150 kilometrów, aby uczestniczyć w ponad godzinnym uwielbieniu. Jak mówi liderka wspólnoty scholi świętego Ducha Elżbieta Sobieska-Ivanauskiene, wszystko podyktowane jest prowadzeniu przez Ducha Świętego, który zachęca do ewangelizacji. „Jak człowiek oddaje się prowadzeniu Ducha Świętego to tak później wychodzi, że wsiada i jedzie do Wisagini. To zachęta Ducha Świętego, to On mówi, aby iść i głosić innym, że Bóg żyje, że to w Bogu są odpowiedzi na wszystkie pytania. To On chce, aby iść i opowiadać o tym, że Bóg uzdrawia, scala to, co było całkowicie zniszczone i to w nim mamy pewność zbawienia i wiecznego życia.”
Modlitwa w językach
Sama parafia skupia wiernych wielu narodowości. Jak mówi ksiądz Rajumund: „Nasz kościół jest pod wyzwaniem św. Pawła Apostoła. Patron został wybrany nie przypadkowo, bo to on jednoczył wszystkie narody. Tutaj w naszej parafii jest mieszanka wielu kultur i narodowości. Chcemy, aby ten patron jednoczył wszystkie narodowości i my sami jesteśmy na to otwarci. Jak mówił św. Paweł: Nie ma Żyda czy Greka. Jest tylko jeden język, język miłości.”
Dlatego podczas uwielbienia brzmiały utwory oraz modlitwy w języku polskim, rosyjskim i litewskim. W ten sposób modliła się wspólnota z Wilna oraz wierni, którzy byli na wieczornej modlitwie. Choć nie tylko te trzy języki brzmiały w murach kościoła. Z ust prowadzących uwielbienie można też było usłyszeć niecodzienne dźwięki oraz słowa nienależące do znanych języków. I tutaj znów mały powrót do św. Pawła, który w swoich listach, ukazując życie duchowe i modlitewne pierwszych gmin chrześcijańskich pisze o „darze języków” lub „mówieniu językami”. I również w Wisagini wspólnota ze scholi Ducha Świętego w Wilnie modliła się i mówiła językami.
„Ksiądz Rajmund zaprosił nas, abyśmy podczas uwielbiania pomodlili się również w modlitwie charyzmatycznej. „Niektórzy boją się tego daru. Ktoś coś niezrozumiałego szepcze, mówi niezrozumiałe rzeczy. Bazując na doświadczeniu naszej wspólnoty, mogę powiedzieć, że dar języków buduje. Buduje w nas doświadczenie nowego Bożego człowieka. Mówiąc obrazowo o modlitwie językami to, tak jakby nastrajam siebie, aby potem zagrać czystko, bez fałszu, gdy potem modlę się zrozumiałym językiem. I mam większą pewność, że to, co potem mówię pochodzi z natchnienia ducha świętego. W wielu wspólnotach chrześcijańskich pojawia się ten dar, który jest słyszalnym znakiem doświadczenia chrztu w Duchu Św.” Mówi Elżbieta Sobieska-Ivanauskiene, liderka wspólnoty scholi świętego Ducha.
Droga powrotna
W drodze powrotnej rozmawialiśmy o uwielbieniu, diecie, rekolekcjach i lekcjach tango. W międzyczasie powiedziałem do Eli z którą dzieliliśmy tylne siedzenie Volvo: „Napiszę o tym. Nie tylko wrzucę zdjęcia, ale opiszę co zobaczyłem, czego doświadczyłem. Nazwę to „Ewangelizacja w cieniu reaktora”. Co ty na taki tytuł?”.
Bartosz Frątczak