
„Wilno jest stolicą Litwy, ale nadal go brakuje w naszych głowach. Często zaczynamy poznawać Wilno poprzez pewne elementy literackie. To właśnie książki Kristiny Sabaliauskaitė pokazały wilnianom miasto, w którym mieszkają. Podobnie jest z książką Ewy” – powiedział na wstępie moderator spotkania Rimvydas Laužikas, którego zdaniem książa „Wilno. Rodzinna historia smaków” łączy w sobie piękny styl, historię oraz aspekt kulinarny.
Smaki rodzinne, litewskie, wileńskie
„To taki niecodzienny format. Dlaczego rodzinna historia smaków, a nie litewska czy wileńska historia smaków?” – dopytywał moderator.
„Nie napisałam książki o Wilnie czy też Litwie, ponieważ się bałam. Bałam się, że ktoś powie, że to nie jest prawdziwa kuchnia litewska czy wileńska. Dlatego postanowiłam po prostu napisać o własnej rodzinie, o tym, jak przygotowano u nas jedzenie. Dzięki temu chwytowi nikt nie mógł mi niczego zarzucić” – wyjaśniła Ewa Wołkanowska-Kołodziej.
„Z drugiej strony zawsze lubiłam takie książki, w których można poznać konkretnego człowieka. Wolę żywą kuchnię, która podobnie jak kultura, cały czas idzie do przodu, rozwija się, zmienia. Dlatego sporo stron poświęciłem okresowi sowieckiemu. To prawie pół wieku historii kraju i mojej rodziny”- dodała autorka.
Kuchnia, historia, polityka
Zdaniem Wołkanowskiej-Kołodziej przyglądanie się Litwie przez pryzmat kuchni nie wywołuje po obu stronach negatywnych emocji. „Kiedy Litwin i Polak zaczynają mówić o historii, to jest mnóstwo rzeczy które nas dzielą. Podobnie jest z polityką. Natomiast mówienie o kuchni jest czymś łatwym i przyjemnym. W Polsce jest taki region Podlasie, gdzie się robi cepeliny, które, co prawda, są nazywane kartaczami. I kiedy przyjeżdżają tam turyści z Litwy to widzą, że w restauracjach jest takie samo danie, jak w Wilnie. Jednak nikt nie zaczyna się kłócić i żądać „oddajcie nam nasze kartacze czy cepeliny” – podkreśliła autorka.
Książka „Wilno. Rodzinna historia smaków”, która ukazała się w październiku 2016 roku, składa się z dwóch części: pierwsza to przepisy kulinarne Genowefy Wołkanowskiej, druga to reportaż Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej o Wilnie, Wileńszczyźnie, Litwie i oczywiście o litewskich Polakach.
Rok wyjątkowy
W ciągu czterech dni na Targach działało stoisko z polskimi książkami Instytutu Polskiego w Wilnie.
„Ten rok był wyjątkowy, jeśli chodzi o literaturę polska na Litwie. W ciągu ubiegłego czy w ciągu półtora roku pojawiło się bardzo wiele polskich tłumaczeń na język litewski. Zainteresowanie tymi spotkaniami, które były organizowane w ramach targów, przeniosły nasze najśmielsze oczekiwania” – powiedział zw.lt Marcin Łapczyński, dyrektor Instytutu Polskiego.