Po dwóch golach Cristiano Ronaldo w szalonym meczu Portugalia – Węgry Zlatan Ibrahimović, może tylko obok Roberta Lewandowskiego, został ostatnim z wielkich, który do tej pory, nie potrafił zaskoczyć na francuskiej impreziem, nie licząc moYe jedynie asysty przy samobójczym golu Irlandczyków w pierwszym meczu.
Ibrahimović miał podwójną motywację. Nie dość, że jak Ronaldo miał coś do udowodnienia krytykom, to jeszcze przed meczem z Belgami potwierdził, że po mistrzostwach Europy kończy karierę w reprezentacji. Mieli też o co grać jego koledzy, ponieważ Ibrahimović to najlepszy strzelec w historii Szwecji, bez którego trudno w tej chwili wyobrazić sobie tę reprezentację.
W ostatniej kolejce Belgowie mogli sobie pozwolić na remis, jednak Szwedzi takiego komfortu już nie mieli, szczególnie że wynik równolegle rozgrywanego meczu w Lille Włochy – Irlandia do końca był wielką niewiadomą. Przy nieszczęśliwym splocie okoliczności upatrywani za jednego z faworytów całego turnieju Belgowie musieliby się pakować, dlatego nie było mowy o odpuszczaniu z żadnej ze stron.
O ile pierwszą połowę obie reprezentacje poświęciły na rozpracowywanie rywala, o tyle po przerwie oglądaliśmy grę w otwarte karty. Zęba nie można było odmówić Ibrahimoviciowi, który za wszelką cenę nie chciał kończyć reprezentacyjnej kariery. Od wielkiego szczęścia był w 63. minucie, kiedy tradycyjnie, w stylu kung-fu, czyli tam, gdzie kto inny zagrywałby głową, on poszukał uderzenia nogą, jednak sędzia przerwał akcję gwizdkiem. Na kwadrans przed końcem uderzał kąśliwie z wolnego z dalszej odległości, ale Thibaut Courtois był na posterunku i dorobek najlepszego strzelca w historii reprezentacji Szwecji zamknął się na 62 golach, a Trzy Korony odpadły z Euro 2016, nie strzelając samodzielnie gola.
Na najwyższe noty zasłużył też bramkarz reprezentacji Szwecji, któremu najbardziej dawał się we znaki Romelu Lukaku. Tylko w jednej 73. minucie piłkarz Evertonu przegrał dwa pojedynki z Andreasem Isakssonem, choć sytuacje miał stuprocentowe.
Choć aż do 84. minuty bramki nie padły, spotkanie oglądało się równie dobrze jak rozegrany wcześniej mecz w środę mecz Węgrów z Portugalczykami. Krzyżyk na Zlatanie Ibrahimoviciu i reprezentacji Szwecji na parę minut przed końcem postawił Radja Nainggolan, który strzelił piątego gola w reprezentacji, ale najładniejszego z dotychczasowych. Piłka po strzale zza pola karnego pomocnika otarła się o jednego ze Szwedów i wpadła tuż przy słupku bramki Isakssona. Zlatan Ibrahimović ze złości tylko wyszczerzył zęby. To koniec.