
Joanna Bożerodska, zw.lt: Czym jest “Nightmare Hotel”?
Edmund Polulan: “Nigthmare Hotel” można klasyfikować jako grę typu escape room, czyli pokój z zagadkami, które należy poprawnie rozwiązać, aby wydostać się na wolność. Osobiście “Nightmare Hotel” nazywam domem strachu, ponieważ u nas gracz pokonuje nie łamigłówki, a siebie i swoje strachy.
Jak podpowiada nazwa, motywem gry jest hotel. Gracze przemieszczają się przez liczne, bogato zaaranżowane pomieszczenia hotelowe, w których szukają kluczy. Brzmi prosto, ale na drodze do wolności kryje się wiele niespodzianek. “Nigthmare Hotel” daje możliwość graczowi poczuć się bohaterem horroru, który odkrywa tajemnice i historie opuszczonego hotelu.
Rozmawiamy za kulisami gry i widzę te wszystkie wiszące stroje. Czy dobrze rozumiem, że w grze biorą udział również aktorzy?
Dokładnie, gra “Nightmare Hotel” jest wzbogacona o postacie aktorów. I przyznam, że w rzeczywistości ci ludzie też są niezwykle interesującymi, niecodziennymi osobami. Wszyscy pracownicy naszej gry są trochę pokręceni, oczywiście w pozytywny sposób. (śmieje się)
Jak wpadłeś na pomysł otworzyć takie miejsce?
Od dawna marzyłem o założeniu swojego własnego domu strachu. Niezmiernie się cieszę, że moje fantazje zmaterializowały się i „Nightmare Hotel” działa już ponad miesiąc. Założyliśmy go wspólnie z Domantasem Ivanauskasem. Temat hotelu wybrałem z pasji do tych obiektów, które mimo pokazowego wyglądu często kryją zamiecione pod dywan historie. Inspirowałem się tym tematem bardzo długo, oglądałem mnóstwo filmów, czytałem książki, odwiedziłem najpopularniejszy nawiedzony hotel w Los Angeles, na podstawie którego powstał serial „American Horror Story: Hotel”. W kreowaniu scenariusza pomogły mi moje własne fobie. W „Nigthmare Hotel” umieściłem wszystkie swoje strachy.
Wspominałeś, że dzisiaj w Wilnie działa mnóstwo escape roomów. Czy trudno jest walczyć o klienta?
Naszą największą zaletą jest to, że w grę “Nigthmare Hotel” można grać kilka razy, ponieważ jej głównym celem jest pokonanie trasy. Za pomocą drobnych zmian w scenariuszu gra ponownie staje się ciekawa.
Niedawno wilnianie mogli obserwować wyjątkową kampanię reklamową “Nigthmare Hotel”, gdy aleją Giedymina przeszli straszni przebierańcy. Jak reagowali ludzie?
Bardzo różnie, ale cieszę się, że w większości wilnianie byli otwarci na nasze szalone pomysły, chętnie brali ulotkę i interesowali się tym miejscem. Byli też oburzeni tym “cyrkiem” i ci, którzy wymijali nas ma odległość kilkudziesięciu metrów.
Komu polecasz tę grę?
Urodziny, imieniny, wieczory panieńskie, kawalerskie, czy zwykły wypad z kolegami — gra pasuje na wszystkie okazje. Mamy też salę, w której po przejściu gry można zrobić imprezę. Polecam grę wszystkim miłośnikom horroru i mistycznej fantastyki, od 12 do 99 lat. Niedługo też planujemy uruchomić grę dla dzieci pod tytułem “Monster Hotel”, w której mali gracze nie będą straszeni, lecz będą mogli przyjść i rozwiązywać interesujące zadania.
Ile kosztuje gra?
Koszt godzinnego programu to 96 euro. Jednocześnie w grze może brać udział 8 osób, więc minimalna cena dla osoby wynosi 12 euro. Jeśli grupa jest większa, grę polecamy dzielić na 2 części.
Przeczytałam w regulaminie gry, że “Nightmare hotel” nie zaleca się ludziom z wadami serca czy licznymi fobiami. Czy zdarzały się jakieś incydenty?
Incydentów żadnych nie mieliśmy. Każdy gracz otrzymuje słowo bezpieczeństwa i w każdej chwili może przerwać grę. Swój stan zdrowotny człowiek ocenia sam. Jeśli boisz się, nikt cię nie zmusi iść dalej. Z drugiej strony, przecież to tylko gra.
Hotel działa ponad miesiąc. Jakie już macie opinie?
Ludzie są pozytywnie zaskoczeni, twierdzą, że w takim miejscu jeszcze nie byli. Są chętni wrócić, co bardzo cieszy.
Czy trudno jest na Litwie założyć coś własnego?
Bardzo trudno. Przeszkodę stanowią kwestie finansowe. Zwracaliśmy się do wszystkich możliwych instytucji o wsparcie naszego pomysłu. Niestety nam odmówiono. Gdy uzbieraliśmy potrzebną nam kwotę, reszta to już była kwestia długiej, mozolnej pracy przy aranżacji gołych ścian. Stworzyliśmy wszystko od zera.
Jeszcze przed rokiem na Wileńszczyźnie byłeś znany jako Edma, rozwijałeś solową karierę. Co się stało z tą ścieżką życiową?
Zabrzmi smutno, ale tak jak w przypadku “Nightmare Hotel”, największą przeszkodą są finanse. Litewscy producenci muzyczni nie chcą inwestować w młodych artystów. Miałem możliwość wystąpić w krajowych eliminacjach do konkursu Eurowizja 2018, pracowaliśmy nad moją piosenką. Cała przygoda została przekreślona w jeden dzień zaginięciem producenta. Dlatego skupiłem się na moim własnym projekcie “Nightmare Hotel” a w czasie wolnym uczęszczam do zespołu Folk Vibes.
Artykuł powstał w ramach projektu „Ludzie Znad Wilii”, który jest finansowany przez Departament Mniejszości Narodowych przy rządzie Litwy.